Jedna ławka, jeden dom

37 5 31
                                    

Przez cały tydzień kładli się razem i razem wstawiali. Dostawali od mamy Hyunjina jednakowe śniadaniówki. I cały dom nagle ogarnęła radość.
Minho swoją szczerością wprowadził do lekko przechłodzonego uczuciowo domu miłość. I to nie tylko tą namiętną, do Hyunjina.
Hwangowie docenili jego obecność. Z nim chwilami było jak kiedyś... jak wtedy gdy Channie jeszcze żył. Tak dobrze do nich pasował.

W szkole dzieciaki początkowo się dziwiły, że oboje nagle zaczęli przychodzić na lekcje razem. Siedzieli razem w ławce a na przerwach znikali na samym końcu rozległego boiska. Niecierpliwy i spragniony bliskości Hyunjin ciągnął młodszego na okrągło w krzaki by lubieżnie obmacywać. Nie raz i nie dwa zostali przyłapani na bezwstydnych pocałunkach. Plotki zaczęły się rozchodzić w ekspresowym tempie...
Na jednej z lekcji biologii jawnie już kpiono z ich nietypowej relacji. Minho był przerażony, gdy wredne szepty zmieniły się w głośne obelgi. Ludzie na głos zastanawiali się który z nich jest dołem w tym związku i komentowali ich pożycie nawet w obecności nauczycieli.
- Hwang na pewno mu płaci za dawanie dupy...
Minho słyszał to bardzi dobrze. I był pewny, że Hyunjin też. Bolało go to, gdyż ze względu na swój status materialny od zawsze czuł się od niego gorszy. Hwang ścisnął go tylko mocno za udo dając minimalne wsparcie. Do końca szkoły został już tylko miesiąc. Dadzą radę.
Ale dla Minho to było zbyt trudne. Nie potrafił brać tych wszytkich żartów na spokojnie. Stresował się bardzo, gdy tylko zauważył pogardliwy uśmiech w jego stronę. W ciągu dwóch tygodni byli już napiętnowani w całej szkole. Nawet bibliotekarka odwołała jego spotkania z Feliksem.

„Pedał"

„Gej"

„Dziura"

Minho łamał się za każdym razem gdy słyszał te słowa. Naiwnie myślał, że teraz już wszystko potoczy się dobrze. Że zakocha się, a cały świat będzie im przyklaskiwał i dopingował.

- nie płacz... nie przejmuj się nimi... nawet nas nie znają... - Hyunjin głaskał go po plecach, gdy Minho po raz kolejny wylewał oczy wieczorem. Mimo tego, iż było mu żal młodszego, kochał patrzeć w te zapłakane świecące perły. Szukały w nim pocieszenia i wsparcia.
- my nawet nie... nie... zrobiliśmy... nic... - Minho łkał w ramię starszego.
Hyunjin rozumiał. Ale jako opiekun i starszy czuł tylko gniew z powodu ludzi, którzy dokuczali jego ukochanemu. Czuł się odpowiedzialny za wszystko, to w sumie on zaczął eksponować ich uczucie. Ale nie zrobili tego jeszcze...
Nadal czekali aż rodzice wyjadą na tygodniową konferencję.
Minho jakby o tym zapomniał. Po szkole pojechał od razu odwiedzić Jisunga. Sam. Tłumaczył się chwilową potrzebą bycia samemu.
Wszedł do szpitalnej sali, już innej, niż ta, w której dotychczas leżał brat. Hwangowie tu również pociągnęli za sznurki.

- Jisung... tak bardzo się dziś boję... zostaliśmy z Hyunjinem sami. Tak bardzo go kocham i nie chcę zawieść... - tłumaczył się szeptem, patrząc uśmiechniętymi oczami w zamknięte oczy brata.
- życz nam szczęścia...

Nie chciał za długo zwklekać. Bał się i jednocześnie chciał. Mama mówiła, że strach jest niepotrzebny jeśli kochasz...
Siedząc w autobusie czuł, jak bardzo się rumieni. Nawet myśląc o tym...

Gdy naciskał dzwonek do drzwi myślał, że serce zaraz mu wyskoczy z piersi.
Hyunjin otworzył mu z uśmiechem na twarzy. Zabrał ciężki plecak z ramienia. Dziś się już nie przyda. Nie będą uczyć się z książek...

This strange boy II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz