Przez dłuższą chwilę jestem w takim szoku, że Nadine proponuje, że zmierzy mi ciśnienie, bo może mam udar. Mama oczywiście przyklaskuje temu pomysłowi i spogląda na mnie z troską.
- Nic mi się nie dzieje. Po prostu... cały dzień spotykałam się z odmowami i nie mogę wyjść z podziwu, że ty tak szybko to ogarnęłaś – mówię szczerze, gdy pierwsza fala zaskoczenia wymieszanego z ulgą mija. Bratowa uśmiecha się szeroko i poklepuje mnie po ramieniu.
- Doktor Cooper mi pomógł. On zna wielu wpływowych ludzi, bo ma też dyżury w bostońskim szpitalu, a nie tylko na naszej prowincji. Tak się złożyło, że dziś rozmawiał z taką jedną starszą panią, która pracuje jako sekretarka u Collina Stewarda, może kojarzysz? - zapytała, a ja od razu pokręciłam głową.
- To lokalny biznesmen. Ma trzy kluby w Bostonie i firmę transportową. Mieszka zaraz za miastem, tak bardziej w stronę Revere. Tam też ma swoje biuro.
- To przecież druga strona Bostonu! Dojazd zajmie mi milion godzin. Zanim wyruszę z Easton Village i przebiję się przez całe centrum... - próbuję wyliczyć sobie w głowie, ile to może trwać, ale nie jestem w stanie wskazać dokładnych liczb – a potem jeszcze w stronę Revere...
- Może nie milion, ale prawie trzy. Rzeczywiście przebicie się przez Boston w godzinach porannych jest nie lada wyzwaniem. O wiele szybciej jechałoby się obwodnicą, jednak od nas żaden autobus tak nie kursuje. Wszystkie jadą przez centrum – dodaje Nadine.
Nie wydaje się zasmucona faktem, iż właśnie umówiła mnie do pracy, do której same dojazdy zajmą mi prawie sześć godzin dziennie. Świetnie. Po prostu świetnie.
- W każdym razie... ta starsza pani w styczniu przewróciła się na podjeździe i to tak niefortunnie, że złamała biodro. Niestety nie może pracować, przynajmniej przez kilka miesięcy. Doktor Cooper mówił coś o półrocznej absencji. Jeszcze półrocznej, bo całość leczenia to i dziewięć miesięcy będzie trwała. Steward natomiast potrzebuje sekretarki i od tych trzech miesięcy cały czas szuka. Dlatego pomyślałam o tobie: skończyłaś ten cały kurs biurowy, w prawdzie tylko śmigałaś na wrotkach po kuchni, ale na pewno coś tam pamiętasz, a jeśli nawet nie, to w końcu jesteś młoda i szybko się uczysz. Na pewno sobie poradzisz – uśmiecha się jeszcze szerzej, a mnie dopadają coraz większe wątpliwości.
- Mamy prawie koniec marca... i od trzech miesięcy nie znalazł się nikt, kto by nadawał się na sekretarkę tego całego Stewarda? - dopytuję podejrzliwie. Mam jakieś takie niejasne przeczucie, że gdzieś musi być schowany haczyk, albo jakiś taki mały druczek, na który nigdy nie zwraca się uwagi. Coś mi śmierdzi i to bardzo.
- Collin Steward jest dość... ekscentryczny, ale w końcu to biznesmen i milioner, więc kto mu zabroni. Przez te trzy miesiące przewinęło się tam kilka sekretarek, jednak żadna nie zagrzała miejsca na dłużej. Nie sprostały wymaganiom – wyjaśnia Naddie. Cały czas jest zadowolona i nie widzi nic złego w umawianiu mnie z jakimś podejrzanym typem.
- I uważasz, że ja sprostam? Dziewczyna po kursie biurowym, która trzy ostatnie lata pracowała w pizzerii? - mówię z wyraźną ironią, ale bratowa nie zwraca na to uwagi. Kiwa głową i co chwilę posyła mi pocieszające uśmiechy.
- Jak już mówiłam, Steward zajmuje się transportem. Ma firmy wzdłuż całego wybrzeża i dlatego też dużo podróżuje. Tego też wymaga od sekretarki. Praca u niego to tak naprawdę zajęcie na dwadzieścia cztery godziny. Ciągłe przemieszczanie się. Dostępność o każdej porze dnia i nocy.
- I jak to miałoby wyglądać? Przecież dopiero co mi wyliczyłaś trzy godziny dojazdu w jedną stronę... Jak niby miałabym być mobilna i zawsze dostępna? - pytam z powątpieniem. W myślach układam sobie przemowę, w której grzecznie podziękuję Nadine za dobre chęci, jednak jestem pewna, że ta oferta pracy nie jest dla mnie.

CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
Любовные романы✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotworową. Dziewczyn...