Nadine nie rozumie, że utrata pracy nie jest moim wymysłem, fanaberią czy próbą zwrócenia na siebie uwagi. Pół godziny prawi mi kazanie o tym, jaka to nieodpowiedzialna jestem, bo nie zrobiłam wszystkiego, żeby tylko utrzymać się w pizzerii.
- I mogłaś wziąć chociaż te kupony. Lubię ich pizzę z serem – dodaje na odchodnym. Podejrzewam, że będzie teraz na mnie obrażona do końca życia i nigdy nie da mi o tym zapomnieć.
- Zjebałaś, Ayleen. To wszystko twoja wina. Nie dbasz o mamę i myślisz tylko o sobie, ty wyrodna córko – mówiłam sama do siebie, bo w końcu... byłam sama.
Mama wybrała się na spotkania lokalnej grupy wsparcia dla osób dotkniętych chorobą nowotworową i miała wrócić dopiero za dwie godziny. W tym czasie powinnam przygotować jej zdrowy obiad i posprzątać mieszkanie, żeby nie przyszło jej do głowy samej tego robić, gdyż szybko się męczyła, a tego przecież nie chciałam. Mimo tego, co myśli moja bratowa, staram się opiekować mamą najlepiej, jak tylko umiem.
Przez chwilę zastanawiam się, czy nie zadzwonić do Zane'a, mojego chłopaka i wyżalić się na wszystko i wszystkich, ale dziś dopiero środa, a i to wczesne przedpołudnie. To nie jest odpowiedni czas na telefon, bo Zane jest w tym momencie na zajęciach i nie będzie miał jak odebrać.
Już na samym początku studiów ustaliliśmy, że kontaktujemy się tylko w wybranych dniach i godzinach, gdyż raz, że mój chłopak studiuje w innej strefie czasowej, a dwa: musi się skupić na nauce, a nie na romansach, jak to powiedziała jego mama. Z tego też powodu przyjeżdża do domu tylko dwa razy w roku: na święta i wakacje.
Tak... moje życie erotyczne też jest do bani, bo mogę spotykać się z nim tylko wtedy, gdy akurat pojawi się w Easton Village i gdy jego matka wyjdzie z domu. Zane wstydzi się przyznać, że sypiam z nim od czasów ostatniej klasy liceum, choć „sypiam" to za dużo powiedziane. Wpadam do niego te kilka razy w roku i korzystam, gdy ma wolną chatę. W zasadzie na palcach obu rąk mogłabym zliczyć nasze stosunki z ostatnich trzech lat... tak, wiem, żałosne.
W grudniu nawet się o to pokłóciliśmy, bo gdy on akurat mógł, to ja pracowałam, a gdy ja w końcu byłam wolna to on... wyjechał. Z utęsknieniem czekam na wakacje: to jeszcze tylko dziewięć tygodni... może wtedy uda się nam jakoś wygospodarować więcej czasu dla siebie?
W zasadzie jestem bezrobotna, więc mam teraz dużo wolnego czasu...
Wzdycham, gdy po raz kolejny to sobie uświadamiam. Jestem bez pracy. Bez perspektyw. Bez... życia prywatnego.
Za to z ogromnym rachunkiem.
Nie mogę pojąć, czemu to wszystko musi tyle kosztować? Dom po dziadkach był pięknym budynkiem i ładnie na nim zarobiłyśmy, a jednak kwota uzyskana ze sprzedaży pokryła tylko dwa pierwsze lata chemioterapii. Od kilku miesięcy wpłacam na raty to, co uda mi się zarobić, a i tak ciągle słyszę, że to za mało.
Spoglądam na kartkę, którą rano zostawiła mi Nadine. Wezwanie do zapłaty zaległej kwoty. Potrzebuję... czterdziestu tysięcy dolarów na już. Ile będę potrzebowała, zanim terapia się zakończy? Tego nie wie nikt...
Przez dwie godziny, podczas których mama jest nieobecna, robię obiad i sprzątam całe mieszkanie. Jest tak mikroskopijne, a do tego pozbawione wszelkich możliwych „kurzołapów", że szybko mi to idzie. Na początku brakowało mi dywanów i firanek, ale z biegiem czasu mogę stwierdzić, że są zbędne. Tak jest lepiej dla mamy, więc tak ma być.
Nie przyznaję się mamie, że straciłam pracę. Ona już o tym wie. Długi język Nadine musiał działać od rana. Widzę, że jest smutna. Wchodzi do mieszkania i tak jakoś się garbi od samego progu.
CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
AcciónOPOWIADANIE 18+ ✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotw...