55 Trochę inny czwartek

4.8K 196 139
                                    

Wzdycham z niezadowoleniem. Nie obchodzi mnie to, że Nadine to słyszy. Niech wie, iż wcale jej tu nie chcę.

- Tak po prawie dwóch miesiącach mojej obecności w domu człowieka, którego podejrzewasz o zajmowanie się czymś nielegalnym i niebezpiecznym, nagle przypomniało ci się, że jesteśmy rodziną i powinnaś sprawdzić, czy nic mi się nie dzieje? Serio, Naddie? - pytam z niedowierzaniem. Jej pomysły robią się coraz głupsze, a wymówki zwyczajnie tandetne. Nawet ja się na to nie nabieram.

Dziewczyna chichocze nerwowo. Zapewne wyłapała już, iż mój ton nie jest przyjazny.

- Nie mogłam wcześniej, bo miałam dużo obowiązków. Widziałam cię na balu w domu senatora i nie wyglądałaś, jakby coś ci się działo, dlatego też wcześniej nie naciskałam na odwiedziny. Teraz jednak minęło już tyle czasu i zwyczajnie za tobą tęsknię, Ayla. Zawsze byłyśmy blisko, więc ty pewnie czujesz to samo – mówi z przekonaniem.

Nie mogę się z tym zgodzić: nigdy nie byłyśmy w przyjacielskich relacjach. Naddie była bliska mojej mamie, która traktowała ją jak ukochaną córkę, gdyż to w końcu żona Tonyego. Niestety zdawałam sobie sprawę, iż bratowa zajmuje wyższe miejsce w rankingu ulubieńców Lottie, niż ja. Nawet Zane był wyżej niż ja. I pastor. Sklepowa z pobliskiego spożywczaka. Parafialne kółko do którego należała moja mama też.

Mieszkając w domu Collina mam niewiele obowiązków, przynajmniej tak było do tej pory. Nie padam zmęczona na kanapę, by po paru godzinach znów się zrywać do pracy. Być może przez to zbyt wiele myślę i za dużo analizuję. Rozłąka z mamą sprawiła, że zaczynam inaczej patrzeć na naszą relację. 

W dalszym ciągu ją kocham, w końcu to mama, moja jedyna rodzina, jednak coraz wyraźniej zauważam, że nie traktowała mnie dobrze.

 Wydaje mi się, że to też przez to, iż u Stewarda pracują „rodziny": matki, synowie, ciotki... Kucharki i sprzątaczki podchodzą bardzo wyrozumiale do swoich dzieci. Ich synowie: dorośli mężczyźni, wysocy, umięśnieni i wzbudzający respekt, zachowują się przy tych starszych kobietach bardzo potulnie.

 One też okazują im wiele sympatii, mimo tego, iż wiedzą, do czego są zdolni. Przez te tygodnie, gdy tak czasami obserwowałam jak Augustine opieprzała Connora, swojego syna i jednego z najbardziej zaufanych ludzi Collina, to nigdy nie odczułam, iż matka gardzi dzieckiem za cokolwiek. Connor na pewno robił wiele podejrzanych rzeczy, tak jak i jego szef, ale kucharka kocha go pomimo wszystko, bo to jej syn. Nie pochwala, czasami zrzędzi i narzeka na niego, ale jestem pewna, że zawsze stanęłaby po jego stronie.

Ja nie mogłam mieć takiej pewności. Mama zawsze wierzyła innym. Nie sądzę też, że w razie konfliktu z Nadine, poparłaby mnie. Może to dlatego nigdy nie kłóciłam się z bratową? Jakoś tak podświadomie nie chciałam widzieć, iż to ona jest wybierana, a nie ja. Wolałam przytakiwać dla świętego spokoju, żeby tylko mama była ze mnie zadowolona.

Teraz jednak... Nie chcę tego ciągnąć. Collin czasami inicjował rozmowy tak, żeby usłyszeć moją opinię na jakiś temat. Na początku migałam się, gdyż nie byłam przyzwyczajona, że ktoś może interesować się tym, co ja mam do powiedzenia, przecież to w końcu nieistotne.

 Szef był jak zwykle uparty i lubił mnie podpuszczać i prowokować, szczególnie rano przy śniadaniu. Zawsze zadawał takie pytania, na które musiałam odpowiedzieć czymś więcej, niż tak lub nie. Do tego dopytywał: czasami negował moje zdanie i zachęcał do jego obrony, a czasami popierał po to, żebym mogła coś dopowiedzieć.

Najczęściej rozmawialiśmy o bieżących wydarzeniach, gdyż Collin lubił czytać dzienniki i interesował się aktualnymi wydarzeniami w naszej okolicy. Te rozmowy z nim... rzeczywiście jakoś tak mnie ośmieliły, bo sama zaczęłam zauważać, iż lubię mieć swoje zdanie, a nie tylko przytakiwać. Wszystko oczywiście było bardzo neutralne, w końcu jakoś musieliśmy funkcjonować przez te ostatnie tygodnie, gdy staraliśmy się zachowywać wyłącznie profesjonalne stosunki. Poranne dyskusje z szefem były wtedy taką moją rozrywką, bo potem starał się mnie unikać, a z nikim innym za bardzo nie rozmawiałam.

W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz