pov: Collin Steward 😈😈😈
Ayleen jest piękna. Tak cholernie piękna, że nie mogę oderwać od niej wzroku, gdy pojawia się w moim pokoju tuż przed balem. Nie mogę też przestać jej dotykać. Staram się robić to tak, żeby jej nie przytłoczyć i nie wystraszyć, gdyż dziewczyna jest bardzo nieśmiała i za wszelką cenę próbuje udawać, iż można zachować między nami jakiegokolwiek dystans.
Jeszcze nie wie, że nie można. Jest moja. Całkowicie moja.
Pilnuję, żeby nikt nie ważył się jej tknąć w mojej obecności przez całe przyjęcie w domu senatora. Spuszczam ją z oczu ledwie na kwadrans, gdy Ayleen potrzebuje skorzystać z toalety, ale dla jej bezpieczeństwa wysyłam za nią ochroniarza.
Daję się namówić Camille na dwa tańce, ale to nie zmienia faktu, iż nie skupiam się na bzdurnej pogawędce z kobietą, tylko cały czas obserwuję wejście na salę balową. Nie zamierzam udawać, iż gdy tylko moja asystentka pojawi się w nim, zostawię Cami i wrócę do Ayleen, nawet, jeśli to miałoby być w trakcie tańca. Nic mnie nie zatrzyma przed tym, żeby towarzyszyć dziewczynie całą noc. Mam gdzieś to, iż według Camille to właśnie z nią powinienem przebywać. Mówiła mi o tym trzy razy, ale za każdym razem ją ignorowałem.
- Ayleen dalej w łazience? - pytam Caydena, gdy brunetka w końcu zrozumiała, że nie mam ochoty na jej towarzystwo i chwilowo odkleiła się ode mnie.
- Twoja dziewczyna się ukrywa? Chyba za mało jej pilnujesz. Za rzadko trzymasz ją w objęciach. Na pewno nikt się jeszcze nie zorientował, że masz na jej punkcie obsesję i nie wolno jej dotknąć nikomu poza nami – rzuca lekko brat.
- Nie będziesz jej dotykał, Cay. - Mówię mu od razu – i nie mam żadnej obsesji. Jestem za nią odpowiedzialny, tak samo, jak i za ciebie.
- Ze mną też będziesz tak chodził po sali, jak z Aylą? Ramię w ramię?
Kręcę głową na te jego bzdurne pomysły.
- Ciebie mam cały czas na oku. To wystarczy.
- Ją musisz mieć cały czas przy boku... Jestem pewien, że i tak to ci nie wystarczy – dodaje brat z ironicznym uśmieszkiem, za który mam ochotę tak trochę go skrzywdzić – mogę jej poszukać, jak tak bardzo się o nią boisz.
- Szukaj – polecam od razu.
Cayden uśmiecha się szeroko.
- Przyprowadzę ją wprost w twoje ramiona, Col. Widzę, że tęsknisz. Postaraj się nikogo nie uszkodzić do czasu, aż z nią wrócę. - Brat podchodzi do mnie i dodaje konspiracyjnym szeptem – zamierzam chodzić z nią po sali tak, jak ty wcześniej.
- Nawet nie próbuj jej dotykać! - grożę, ale Cay nic sobie z tego nie robi. Mruga do mnie wesoło i opuszcza pomieszczenie.
Czy czuję się zaskoczony, gdy brat wychodzi z moją asystentką z łazienki, trzymając rękę na talii dziewczyny? Ani trochę. Czy mnie to wkurwia? Masakrycznie. Od razu przyciągam ją do siebie. Lubię mieć jej delikatne ciało blisko, a do tego chcę, żeby wszyscy widzieli, że jest zakazanym owocem. Tylko ja mogę ją mieć, reszta może jedynie podziwiać jej urodę z daleka.
Ayleen nie zauważa, iż często się jej przyglądam. Przygotowała się i starała pomagać w identyfikacji gości przyjęcia. Nie chciałem pokazywać jej, iż nie potrzebuję wskazówek, gdyż doskonale znałem każdą z osób na sali. Każdy sekret i słabość.
Nie potrzebowałem asystentki. Nigdy nie potrzebowałem, ale musiałem dać jej jakieś zadanie, żeby dalej myślała, że dla mnie pracuje.
Od kilku dni postrzegałem ją całkiem inaczej, niż jak problem, który pojawił się niespodziewanie i wymagał ostrej interwencji. Na początku tylko chciałem ją czegoś nauczyć... Złamać i sprawić, żeby stała się twardsza.
CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
AçãoOPOWIADANIE 18+ ✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotw...