To tylko sen. Głupi sen. Żałuję, że zostawiłam otwarte drzwi, bo pewnie krzyczałam i głos niósł się po korytarzu.
Collin cały czas mnie obejmuje i przytula. W jego ramionach czuję się bezpiecznie, co jest wybitnie niestosowne, zważywszy na fakt, że on to on... Podejrzany typ z huśtawkami nastroju i skłonnością do agresji. Musiałam całkowicie zatracić zdolności racjonalnej oceny potencjalnego zagrożenia, skoro tak chętnie kleję się do niego.
Gdy mężczyzna podnosi drugą dłoń i delikatnie odsuwa z czoła moje mokre włosy, zastanawiam się, dlaczego taki jest. Często chujowy i milczący, przyczepiający się o byle co i z premedytacją uświadamiający mnie, jak mało znaczę, a po chwili czuły i otaczający opieką, jak nikt inny przed nim.
To ja zawsze byłam tą, która dba o innych. O mnie nie martwił się nikt. Mama często powtarzała, że mężczyźni nie lubią kobiet, które narzekają i pokazują, jakie to są nieszczęśliwe. Jej zdaniem, jeśli kobiecie nie podobało się w związku to znak, że to była wina kobiety, bo za dużo wymagała od faceta, zamiast cieszyć się, że w ogóle ktokolwiek raczy się nią interesować.
- Pamiętaj, Ayla, doceniaj Zane'a i bądź mu wdzięczna, że chce się z tobą spotykać. To taki dobry chłopak, nigdzie nie znajdziesz lepszego. Czasami nawet mam wrażenie, że jest za dobry dla ciebie, bo on przynajmniej ma jakieś ambicje – mówiła, gdy po skończeniu liceum poszłam do pracy w pizzerii. Zane nie zawracał sobie głowy zarabianiem przez wakacje – dostał stypendium sportowe i dzięki temu mógł we wrześniu zacząć studia w Phoenix.
Ja nie byłam wybitna w niczym: uczyłam się dobrze, ale nie genialnie. Nie miałam osiągnięć sportowych, naukowych ani artystycznych, a o stypendium socjalne nie mogłam się starać, gdyż mama stwierdziła, że to poniżające.
- Sama sobie zarobisz na te studia, to na nie pójdziesz. Nie zasłaniaj się trudną sytuacją rodzinną, bo wcale nie masz źle. To ja miałam trudną sytuację, gdy zostałam sama z dwójką dzieci, ale nigdy nie zniżyłam się do żebrania i proszenia o pomoc finansową. Ty także nie będziesz tego robiła – informowała mnie ostrym głosem, gdy wyskoczyłam z pomysłem starania się o stypendium socjalne, na które zapewne łapałabym się, ze względu na niskie dochody mamy.
- Zresztą, po co ci studia. Wystarczy, że Zane będzie w waszym związku wykształcony, ty masz się zajmować domem, urodzić dzieci, dbać o męża. To jest twoja rola, Ayleen. Może to i lepiej, że nie masz ambicji, faceci nie lubią takich kobiet, którym się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadały. Mężczyzna musi czuć, że to on rządzi i że jest najważniejszy, w końcu to głowa rodziny. Kobieta jest po to, żeby go wspierać i mu pomagać, nie może wychodzić na pierwszy plan, bo to nienaturalne – pouczała mnie często.
Raz się tylko odezwałam. Zapytałam, skąd tak dobrze zna się na małżeństwach, skoro nigdy nie była niczyją żoną, a ojca znała ledwie jeden dzień i już więcej go nie zobaczyła. Dostałam wtedy otwartą dłonią w twarz tak mocno, że kilka dni musiałam ukrywać zaczerwienienie, a mama po wszystkim się rozpłakała i zaczęła lamentować, że urodziła niewdzięczne dziecko i że jak tak mogę o niej mówić, skoro ona żyły sobie wypruwa, żeby mi się dobrze żyło, a ja nawet nie potrafię okazać jej szacunku.
Nie wracałyśmy więcej do tego tematu.
Odsuwam się delikatnie od Collina, bo jest mi głupio, że obudziłam go moimi krzykami. Mężczyzna pozwala mi stworzyć między nami niewielki dystans, ale w dalszym ciągu trzyma dłoń na moich plecach, jakby w każdej chwili mógł przyciągnąć mnie z powrotem.
- Przepraszam. Nie będę już zostawiała otwartych drzwi – mówię. Spuszczam wzrok na swoje ręce, w tym momencie zaciśnięte w pięści i ułożone na moich kolanach.
CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
AcciónOPOWIADANIE 18+ ✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotw...