Ta cała Camille podchodzi do stołu i zajmuje miejsce, a ja dalej stoję tam, gdzie zostawił mnie Steward. Dziewczyna nie odzywa się, ale widzę, że bardzo powoli lustruje mnie wzrokiem.
Cieszę się, że Jane pożyczyła mi ubrania po wnuczce. Muszę przyznać, że ta jej wnuczka bardzo dba o swoje rzeczy, bo nigdy nie powiedziałabym, że te, które mi przyniosła, były używane. Wyglądają, jakby dopiero co je kupiono.
Do tego podoba mi się, bo rzeczy po wnuczce sprzątaczki są naprawdę ładne: nie jakieś przesadnie obcisłe czy wulgarne, ale też nie workowate i bezkształtne. Czuję się w nich dobrze i uważam, że dawno tak porządnie nie wyglądałam. O ubraniach z wczorajszego dnia wolę zapomnieć...
Chyba nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się Jane za okazaną mi dobroć.
Gdy Collin wchodzi do pomieszczenia, jego dziewczyna od razu wstaje i szybko się do niego zbliża, żeby zarzucić mu ręce na ramiona. On jednak nie za bardzo zwraca na nią uwagę – skupia wzrok na mojej twarzy, nawet minimalnie marszczy brwi, jakby zobaczył coś, co mu się nie podoba.
Robi mi się głupio i odwracam głowę w drugą stronę, a do tego nachylam ją tak, żeby zasłonić twarz włosami. Nie lubię, gdy ktoś tak intensywnie mi się przygląda, a do tego to jego spojrzenie... Takie oceniające i krytyczne... Dobry nastrój z powodu ładnych ubrań uleciał szybciej, niż się pojawił.
Prawie podskakuję w miejscu, gdy dłoń Stewarda dotyka mojej szyi i wsuwa się we włosy. Mężczyzna ruchem nieznoszącym sprzeciwu zmusza mnie do spojrzenia na siebie. Robię to bardzo niechętnie, ale wtedy zauważam, że Collin patrzy na mój policzek. Nawet delikatnie przesuwa kciukiem po nim.
Muszę mieć ślad po uderzeniu Camille. Świetnie.
Zagryzam wargę modląc się w duchu, żeby nie kazał mi się z tego tłumaczyć. To nie jego sprawa, a ja przecież nic nie zrobiłam. Doszło do zwykłego nieporozumienia, nie widziałam w tym mojej winy, no może tylko tak trochę. Mogłam się po prostu nie odzywać, w tym domu to chyba najbezpieczniejsza opcja...
- Ayleen... - słyszę głos Stewarda. Mężczyzna przenosi spojrzenie z policzka na moje oczy. Czuję się skrępowana, bo stoi bardzo blisko, a do tego cały czas trzyma dłoń na mojej twarzy – zechcesz mi to jakoś wytłumaczyć? - pyta cicho.
- A muszę? - odpowiadam i rzucam mu błagalne spojrzenie. Wolałabym zostawić to, jak jest i nie roztrząsać tej pomyłki. Nic takiego się nie stało.
- To nieporozumienie – wtrąca się Camille i podchodzi do nas, jakby chciała odciągnąć Stewarda ode mnie, ale wystarczy jego jedno spojrzenie na twarz kobiety, żeby zatrzymała się w miejscu i przestała głupio uśmiechać. Collin powtórnie patrzy na mnie z oczekiwaniem. Nie odpuści mi tej spowiedzi.
- To rzeczywiście nieporozumienie. Pani Camille wzięła mnie za jedną z prostytutek z wczorajszego wieczoru, ja... pomyślałam o niej tak samo. Wyjaśniłyśmy już, że to tylko pomyłka.
- W jaki sposób sobie wyjaśniłyście? Camille przeprosiła cię za atak? - wnika, a ja tracę ochotę na śniadanie. Ta rozmowa jest krępująca, bo nie chcę podpadać jego dziewczynie, a z drugiej strony nie jestem w stanie go okłamywać. Od razu by zauważył i zaczął grozić Agencją, a tego nie chciałam.
- Po prostu się jej przedstawiłam, a ona twierdzi, że jest twoją asystentką, w co nie do końca jej wierzę, bo ty przecież nie potrzebujesz asystentki, kochanie. Sam wszystko ogarniasz i nie lubisz, jak ktoś wtrąca się w twoje sprawy – kobieta sili się na miły uśmiech, ale Collin nie zwraca na nią uwagi. W końcu puszcza mój policzek, jednak w dalszym ciągu stoi przede mną i przygląda mi się w zamyśleniu.
CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
AçãoOPOWIADANIE 18+ ✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotw...