Przez dłuższą chwilę po prostu wpatrujemy się w siebie. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć, Zane chyba też nie za bardzo ma pomysł. Dopiero głos tej jego „koleżanki" przerywa ciszę.
- Czego chcesz? Ten jest zajęty, nie widać? Znajdź sobie innego – odzywa się do mnie nieprzyjemnie i macha ręką, jakbym była jakąś natrętną muchą, którą trzeba odgonić.
Nie potrzebuję innego potwierdzenia, niż słowa dziewczyny. Zane to jej facet, tak w końcu powiedziała. Czyli i dziecko jest chyba jego...
Wprawdzie partnerka mojego chłopaka (o matko jak to brzmi!) nie ma dużego brzucha, ale nie znam się na ciążach, więc nie wiem, czy to już zaawansowany stan, czy może dopiero początek, bo różnie z tym bywa. Wiem jednak na pewno, iż ten miesiąc temu, gdy Zane dzwonił do mnie i podzielił się pomysłem szybkiego ślubu, musiał już wiedzieć o stanie tej dziewczyny.
- Zane – mówię spokojnym głosem. Zachowanie neutralnego wyrazu twarzy wiele mnie kosztuje, bo o niczym innym nie marzę, jak o rozpłakaniu się i wyjściu stąd.
Głupia, naiwna Ayleen znowu dała się oszukać. Typowe.
- Co ty tu robisz? - pyta mnie chłopak, gdy tylko pierwsza fala zaskoczenia mija. Marszczy brwi i obrzuca mnie oceniającym spojrzeniem – jak ty wyglądasz? Skąd masz kasę na takie ciuchy? Myślałem, że oszczędzasz na leczenie matki, ale chyba się pomyliłem. Wydajesz wszystko na siebie, co? Słabe to jest, wiesz? - dodaje z wyraźną pogardą.
Nie mam pojęcia, dlaczego tak nagle zainteresował go mój wygląd. Mam na sobie zwykłą, białą sukienkę od wnuczki Jane. Nie sądzę, żeby Julię było stać na jakieś wymyślne i drogie ubrania, a do tego z dobroci serca się dzieli się nimi ze mną, dlatego też nie oddawałaby mi nic cennego. Nigdy nie zwracałam uwagi na metki, bo tak naprawdę nie znam się na tym. Nie wiem, co jest drogie, a co nie. Dla mnie ta sukienka, to po prostu wygodna sukienka, nic więcej.
- Buty też niczego sobie – dodaje obca dziewczyna. Mierzy mnie tak tasakującym wzrokiem, że mam ochotę schować się za Clarkiem.
Nie rozumiem, co niezwykłego w moich butach? Najważniejsze, że są wygodne. Przez ostatnie tygodnie nauczyłam się chodzić na wysokich obcasach, więc teraz nie było to dla mnie problemem. A buty od Jane? Zwykłe, czarne szpilki z wymyślną czerwoną podeszwą, ale przecież tego tak nie widać. Takie dostałam, to w takich chodzę, nie ma tu głębszej filozofii. Podobne widziałam kiedyś w „Chińskim Markecie" w Easton Village, ale nie kupiłam, bo strasznie śmierdziały plastikiem. Te od początku są po prostu w porządku i dlatego często w nich chodzę.
Jestem wdzięczna, za to, że sprzątaczka w dalszym ciągu podrzuca mi rzeczy od wnuczki, choć nawet wczoraj jej mówiłam, że moja szafa jest już pełna i na pewno do września mi wystarczy. Uśmiechnęła się wtedy i dodała, że do jesieni wiele się może zmienić. Nie wnikałam, co miała na myśli.
- A ten to kto? - pyta Zane rzucając nieprzyjemne spojrzenia Clarkowi. Ochroniarz stoi zaraz za mną i wszystkiemu się przysłuchuje. Zastanawiam się, czy potem streści naszą konwersację Collinowi, czy jednak zachowa to dla siebie. Już i tak palę się ze wstydu, a co dopiero, gdy Steward się o tym dowie.
- Ochroniarz – mówię krótko.
Chłopak marszczy brwi i spogląda na mnie, jakby nie rozumiał, co mówię.
- Od kiedy ty masz ochroniarza? Zgarnęłaś jakąś super kasę, czy co? - wyraźnie widzę jak zaczyna odsuwać od siebie dziewczynę, na co ta robi się nie mniej zaskoczona, niż ja przed chwilą – Ayleen... kociaku, chcesz mi o czymś powiedzieć? Matka zmarła, a ty miałaś jakieś super ubezpieczenie? - Zane wstaje i robi dwa kroki w moją stronę, ale nie jest dane mu mnie dotknąć, ponieważ Clark przesuwa się tak, iż częściowo mnie zasłania. Mój były chłopak przygląda się temu z zaskoczeniem.
CZYTASZ
W jego rękach [18+] ZAKOŃCZONE
ActionOPOWIADANIE 18+ ✨️Age gap ✨️ mafia ✨️ emotional scars ✨️zemsta ✨️ hate love ✨️ emocjonalny rollercoaster ✨️one house trope ✨️forced proximity ✨️rich vs poor Ayleen Richardson ma dwadzieścia dwa lata i mieszka z mamą, która choruje na chorobę nowotw...