20. Truth or dare

38 4 0
                                    

         Kiedy Tina zdjela mi opaskę z oczu zobaczyłam wszystkich moich znajomych, pod napisem „Happy Birthday Sophie". Gdy zaczęli śpiewać mi sto lat, czułam ze moje oczy przepełniają sie łzami wzruszenia. Było mi naprawdę miło ze chociaż trochę im na mnie zależy. Po skończeniu urodzinowej przyśpiewki każdy podchodził do mnie z prezentem. Niektóre były małe a nie które przeogromne. Jednak najważniejsza była zawartość, dostałam pełno kosmetyków, biżuterii, książek które kochałam czytać, kilka płyt i vinyl'ów. Nie ukrywałam łez szczęścia. Bo było mi bardzo ciepło na sercu, ze mam możliwość posiadania takich świetnych znajomych. Kiedy już trochę osób złożyło mi życzenia, przyszedł czas na grono moich najbliższych. Tina, Paulo, Tommy, Nicola i Jude. Wszyscy wymienieni podeszli do mnie i grupowo mnie przytulili.
-Ogólnie to żeby być oryginalni, wpadliśmy na pomysł który mamy nadzieje ze ci sie spodoba. Jednak nasz agent powiedział ze napewno ci sie spodoba, bo wie i ma swoje źródła- powiedział Dybala na czele ich grupki, nagle zza pleców Jude wyją mała kopertę. Powoli ja otwierałam mierząc każdego wzrokiem, gdy ja otworzyłam zamarłam. Było tam 7 biletów na Ibizę. Moje oczy zaczęły wypuszczać jeszcze więcej łez niz dotąd.
-Boże wy jesteście nienormalni. Żartujecie sobie ze mnie- powiedziałam załamującym sie głosem. Podeszłam do każdego z kolei i ich wyściskałam. Jeszcze dziękując każdemu z osobna. Kiedy impreza już sie zaczęła ruszyłam do baru po jakiegoś drinka. W końcu to moje urodziny, mogę sobie wypić co nie? Czekając na drinka poczułam te piękne perfumy i już wiedziałam kto postanowił dotrzymać mi towarzystwa.
-Witam solenizantkę, jak sie Pani czuje w dzień dzisiejszy?- zapytał stając obok mnie.
-A witam Pana, czuje sie bardzo dobrze. Czemu od czwartku nic nie napisałeś?Mówiłeś ze napiszesz?- zapytałam patrząc chłopakowi głęboko w oczy, co on także robił.
-Przepraszam. W czwartek miałem trening, w piątek byliśmy na zakupach na urodziny a wczoraj wszystko przygotowaliśmy. Wiem ze mogłem napisać ale nie znalazłem czasu- powiedział przytulając mnie, na co ja od razu go odwzajemniłam. Mam zamiar pogadać któregoś dnia z chłopakiem o tym co do niego czuje.
-Nic sie nie stało po porostu myślałam ze.. nie wazne- powiedziałam odrywając sie od chłopaka bo widziałam katem oka barmana z moim drinkiem. Szybko wzięłam trunek i ruszyłam do stołu. Jednak gdy zobaczyłam ze nikogo przy nim nie ma, upiłam duży łyk z mojego drinka i ruszyłam na parkiet. Przetańczyłam dobre pół godziny i ruszyłam do stołu po drinka a później udałam sie na taras. Tam nie znalazłam żadnej żywej duszy co było dla mnie na plus. Czułam ze mam już trochę alkoholu we krwi jednak dzisiaj chciałam sie dobrze bawić. Od wypadku to był pierwszy raz kiedy spożyłam ową używkę. Po 10 minutach usłyszałam zamykanie drzwi tarasowych.
-Fia dawaj do środka, gramy w prawda czy wyzwanie. Prosze cie bez ciebie to nie ma sensu- powiedział idąc w moja stronę, nie widząc mojego zainteresowania tym pomysłem.
-Dobra, dobra juz ide. Przepraszam- powiedziałam i szybko wstałam. Paulo złapał mnie za rękę i pociągnął do pomieszczenia. Wszyscy siedzieli już przy stole i byli gotowi na te jakże emocjonująca gre.
-Sophie prawda czy wyzwanie, jako solenizantka powinnaś zacząć- oznajmił Jude i szeroko sie do mnie uśmiechnął. Wybrałam prawde i czekałam na pytanie.
-Czy aktualnie masz kogoś na oku?- zapytał sie Abraham patrząc na mnie.
-Ciężko określić, niby tak ale sama nie wiem w sumie co czuje- powiedziałam zgodnie z prawda. Gra toczyła sie, było w miarę spokojnie. Nie szaleliśmy co do wyzwań bo nie chcemy żadnych kłótni i rozpadów związków. Pytania były takie jak zawsze ale każdy sobie z nimi dobrze radził.
-Zale, prawda czy wyzwanie. Nie uciekniesz nam cukiereczku- powiedział śmiejąc sie Paulo.
-Wyzwanie- odpowiedział krótko.
-Zapraszam szanowna Panią solenizantkę i Pana cukiereczka do osobnego pokoju, w którym „porozmawiacie" sobie przez 7 minut na osobności- powiedział puszczając mi oczko następnie patrząc na Zalewskiego. Gra to gra. Razem z chłopakiem ruszyliśmy do osobnego pomieszczenia którym okazała sie łazienka. Był to jedyny oddzielony pokój od reszty pomieszczenia.
-Nie no oni to są zdrowi naprawdę- powiedziałam zamykając drzwi i siadając na podłogę. Czułam ze teraz będzie najlepszy moment na wyznanie uczuć chłopakowi.
-Nico, bo ja musze coś ci powiedzieć- powiedziałam na chwile przerywając żeby zobaczyć czy chłopak w ogóle mnie słucha. Widząc ze wbija we mnie wzrok kontynuowałam.
-Myślałam ostatnio o moich uczuciach do ciebie. Zdałam sobie sprawę ze sprawiasz ze czuje sie przy tobie naprawdę dobrze i bezpiecznie. Bardzo chciałabym czuć do ciebie coś mocniejszego ale ja po prostu boje sie. Po związku z Antonio i sytuacja z Mario boje sie komuś az na tyle zaufać. Przepraszam. Nie chce cie w niczym ograniczać, jeżeli wiesz o co mi chodzi- przerwałam zeby zobaczyć czy chłopak rozumie na co on pokiwał
głowa.
-Czuje ze z czasem bede czuła do ciebie coś silniejszego i mocniejszego niż przyjaźń jednak nie wiem ile go potrzebuje. Wiec proszę daj mi go a ci to wynagrodzę- powiedziałam przybliżając sie do chłopaka.
-Sophie dobrze wiesz co do ciebie czuje. Będe czekał tyle ile będziesz tego potrzebowała. Ja czuje do ciebie coś prawdziwego i naprawdę silnego wiec bede teraz cierpiał żebyś później uczyniła mnie najszczęśliwszym facetem na tej ziemi- powiedział chłopak, a my patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy mój wzrok nagle spadł na jego usta. Momentalnie wbiłam swoje wargi w jego. Znowu poczułam smak jego wiśniowych ust jednak tym razem z nutka alkoholu. Zalewski mnie do siebie przyciągnął i teraz siedziałam na jego kolanach. Nasze ciała pasowały do siebie jak dwa brakujące puzzle. On był moim brakującym elementem układanki którego szukałam niespełna 20 lat. Wiedziałam ze to ten wyjątkowy. Nas pocałunek z momentu na moment robił sie coraz namiętniejszy. Czułam ze jego dłonie błądzą po moim ciele, ja swoje wbiłam w jego piękne brązowe włosy. Jego usta zaczęły schodzić na moja szyje, zostawiajac tam mokre ślady. Kiedy wrócił do moich ust, ja swoimi zaczęłam schodzić ku szyi bruneta jednak wtedy usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Momentalnie odsunęłam sie od bruneta i wstałam na proste nogi. Opuszczając łazienkę Paulo rzucił mi ciekawskie spojrzenie na co jedynie wywróciłam oczami i ruszyłam w kierunku baru. Tam wzięłam drinka i ruszyłam do stołu. Tam mój wzrok spotkał sie z Jude'm który oczekiwał tylko opisu zdarzeń sprzed 7 minut. Upiłam spory łyk trunku i poszłam na taras z zamysłem ze Anglik za mna podaży. Tak sie stało. Już chwile później siedzieliśmy razem wpatrując sie w gwiazdy.
-Powiedziałaś mu to co miałaś na sercu?- zapytał dalej wpatrując sie w małe punkciki na ciemnym niebie.
-Tak, powiedziałam. On czuje to samo. Będzie cierpliwy i poczeka żebym później uczyniła go najszczęśliwszym facetem na tej ziemi- powiedziałam na sama myśl o zdarzeniu sprzed chwili uśmiech wpłynął na moja twarz.
-Ciesze sie że jesteś szczęśliwa, mam nadzieje ze nie zrani cie. Bo później ja na jego miejscu bym sie na światłe dziennym nie pokazywał- powiedział po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle przez drzwi weszła Tina. Usiadła koło mnie i oparła swoją głowę na moim ramieniu. Nim sie obejrzałam Juda juz nie było i zostałyśmy same. Czułam ze dziewczyna była już lekko pod wpływem alkoholu.
-Wiesz co Sophie, jesteś taka ślepa jak na 20 latke- powiedziała śmiejąc sie i patrząc na mnie.
-Czemu, o co ci chodzi?- zapytałam bardzo zmieszana bo nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Wiesz ze odkąd sie zaczęłyśmy przyjaźnić byłam w tobie zabujana po uszy. Nie potrafiłam być z żadnym chłopakiem bo zawsze myślałam o tobie. Nigdy nie wiedziałam czemu ci chłopcy ciebie nie chcą bo ja bym na kolanach błagała żebyś na mnie spojrzała inaczej niż na przyjaciółkę- powiedziała po czym mnie przytuliła, a ja nie zapomniałam jak sie mówi. Nigdy bym o tym nie pomyślała. Zrobiło mi sie tak głupio ze raniłam ja cały ten czas.
-Przepraszam ze nie dostrzegłam tego i ze tyle czasu cie raniłam. Wiedz ze nie miałam tego na celu, naprawdę cie przepraszam- powiedziałam i mocniej objęłam dziewczynę, czułam ze zaczyna płakać. To wszystko było moja wina. Zaczęłam gładzić dziewczynę po plecach by sprawić żeby poczuła sie komfortowo. Kiedy dziewczyna sie już uspokoiła, wróciłyśmy do środka i ruszyłyśmy na parkiet. Przetańczyliśmy cała noc, tak ze nogi odpadały. Kiedy już był czas powrotu, musieliśmy zrobic to kursami. Było do dyspozycji 5 samochodów po 5 miejsca w każdym. Wyszło idealnie. Ja zabrałam sie autem z Lorenzo i jego dziewczyna, Zalewskim i Jude'm. Z drogi praktycznie nic nie pamiętałam bo chyba zasnęłam.
Jednak obudziłam sie kiedy moje ciało nagle dotknęło miękkiego materacu.
-Nicoś, proszę możesz zostać. Proszę- powiedziałam nawet nie widząc chłopaka jednak czułam jego mocne perfumy.
-Zostane, zadzwonię tylko do Lorezno, dobrze?-
zapytał na co ja pokiwałam tylko głowa. Po 5 minutach czułam tylko jak materac sie ugina, a moja talie obejmują jego rece...

~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć misiaki!!!!
Przełom relacji Nico i Sophie!! Mam nadzieje ze rozdział wam sie podoba, bo mi bardzo. Dziekuje za każde wyświetlenie i głos bo mega motywuje mnie to. Kolejny rozdział za 3 dni, klasycznie.
Buziaczki!!!❤️

1417 słów

[ZAWIESZONE] Questo bellissimo tramonto solo per te~~ Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz