ROZDZIAŁ CZWARTY

228 20 11
                                    


Mam jutro urodziny więc nwm kiedy będzie kolejny.........


Kilka razy w nocy przebudzam się i łapczywie piję wodę, jednak jestem tak zamroczona snem, że nawet nie orientuję się gdzie się znajduję. Dopiero kiedy przebudzam się rankiem, gdy przez zasłonięte rolety do pokoju wpada światło, to okazuje się, że to wcale nie jest mój pokój.

    W pierwszej sekundzie panikuję. Zaciskam dłonie na nie swojej pościeli, uspokajam oddech i mam ochotę schować się pod kołdrę i zniknąć. Przez chwilę mam problem żeby przywołać w pamięci wydarzenia wczorajszego wieczora. Dopiero kiedy podrywam się w górę, a mój wzrok pada na podłogę, to momentalnie jaśnieje mi umysł.

    Piotrek śpi na gołych panelach, przykryty do połowy kocem, a mała poduszka odsunęła mu się spod głowy i domyślam się, że będzie go bolał kark po tej nocy. Mimowolnie się uśmiecham. Nie potrafię nad tym zapanować, bo dociera do mnie, że mógł tej nocy zrobić wszystko. Mało pamiętam z moich mądrości, które prawiłam ale domyślam się, że poszłoby mu ze mną łatwo. Mógł nawet spać ze mną w swoim łóżku, a zamiast tego całą noc męczył się na podłodze.

    Coś mi się przypomina. Moje tańczenie w klubie z Anką, Zosia, która zniknęła, pamięć zanika mi w momencie spotkania chłopaka przy barze. Wiem, że nie byłam prosta w obsłudze, a mimo to nie zostawił mnie. Zabrał mnie do siebie, pozwolił mi tu spać. Niesamowite.

    Z pragnieniem zerkam w stronę parapetu, gdzie po omacku odnajdywałam tej nocy wodę. W butelce jednak nic już nie ma, co spotyka się z moim głębokim westchnieniem. W buzi mam tak sucho, że trudno mi nawet zwilżyć spierzchnięte usta. Oczy mnie pieką, a kiedy przejeżdzam po powiece palcem, to rozmazany tusz zostawia po sobie znamiona. Zasnęłam w makijażu, zapewne cała wyglądam jak panda, żeby nie było zbyt miło.

    Nie wiem co mam zrobić. Przez moment zawieszam wzrok na śpiącym chłopaku. Leży skulony, we wczorajszych ciuchach. Włosy ma zmierzwione w niemal każdą stronę, a twarz ma spokojną. Oddycha miarowo, zapewne bardzo twardym snem, sądząc po jego cichym pochrapywaniu. Kiedy śpi stwarza wrażenie całkiem uroczego. Nie mam jednak zamiaru konfrontować się z nim już na trzeźwo.

    Do wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że w końcu razem pracujemy. Powinnam dbać o nasze relacje, w końcu to Piotrek jest na świeczniku w naszej agencji. Nie ja, będąc tam tylko na stażu. Przecież jedno jego słowo o moim wczorajszym wybryku i mogę pożegnać się z tą pracą szybciej niż ją zaczęłam. Co za porażka. Ja jestem jedną wielką porażką.

    Muszę się stąd ulotnić. Na szczęście nigdzie nie dostrzegam pieska, który spędził ze mną tę noc. Łatwiej będzie mi stąd wyjść. Jest tylko jeszcze jeden problem. Jak przez mgłę pamietam, jak Piotrek opowiadał mi, że jego rodzice są w domu. Mam tylko dwie opcje. Albo wyjść stąd po cichu, narażając się na spotkanie jego rodziców, po którym jedyne co mogłabym zrobić to po prostu wybiec z tego mieszkania; albo czekać aż Piotrek się obudzi i stanąć z nim oko w oko, z ogromnym poczuciem wstydu po wczoraj.

    Wybór jest jasny. Wolę przywitać się z jego mamą i po prostu uciec, w końcu jej już nigdy nie spotkam. A chłopaka niestety tak, więc wolę się z nim w tej chwili nie konfrontować. Poczekam aż ten okropny ból głowy mi przejdzie, będę wyglądała odrobinę lepiej i ułożę sobie w głowie co właściwie mu powiedzieć za kilka dni.

    Odsuwam powoli kołdrę. Szybko orientuję się, że jestem w ciuchach chłopaka. Koszulka podwinęła mi się w górę, a nogawki szerokich dresów mam niemal na kolanach. Boże, musiałam być tak pijana, skoro się w to przebrałam. Dziękuję komuś u góry, że trzymał mnie w ryzach na tyle, abym się do niego nie kleiła. Po alkoholu jestem zdolna do wszystkiego, zwłaszcza przy mężczyźnie, który dał mi minimum uwagi.

NADZIEJA || Łatwogang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz