ROZDZIAŁ DWUNASTY

138 11 14
                                    


 Piątek zaczyna się dla mnie dość wczesnym rankiem. Co dziwne — wstaję wyspana. Myślę, że to dzięki temu jaki ciężar zrzuciłam z siebie opowiadając o wszystkim mamie. Czuję się lżejsza o kilka kilogramów, na tyle, że niemal od razu po obudzeniu burczy mi w brzuchu. Miła odmiana po tygodniu życia w ciągłym stresie.

Oczywiście wciąż towarzyszy mi niepokój związany z moją kłótnią z Piotrkiem. Jednak kiedy mama powiedziała, że powinien mnie zrozumieć to momentalnie mi ulżyło. Ona nigdy się nie myli i szczerze mam nadzieję, że tak jest też tym razem.

Kiedy robię rano makijaż, telefon aż pali mnie w ręku. Ciągle ściskam go w dłoni, przewracam, odblokowuję i na powrót blokuję ekran. Ściska mnie w żołądku. Ochota na napisanie do Piotrka przychodzi samoistnie ale brak odwagi mnie blokuje. Kilka razy przerywam malowanie rzęs aby skleić jakąś wiadomość, którą po chwili i tak usuwam.

Dopiero kiedy zbieram się do wyjścia z domu biorę głębszy wdech i w końcu piszę wiadomość. Krótką ale treściwą.

Hej, mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Kiedy wracasz?

Boże, ja tak straszliwie za nim tęsknię.

Odpowiedź nie nadchodzi natychmiast, na co oczywiście liczę. Szybko uświadamiam sobie, że skoro u nas jest po ósmej, to zapewne w Brazylii jest jeszcze noc. Piotrek pewnie śpi, więc nic dziwnego, że mi nie odpisuje.

Tak to sobie tłumaczę. Gdzieś w środku mnie jednak grasuje przeczucie, że ma mnie dość. Nie chce mieć ze mną kontaktu, żywi do mnie urazę, a ja tylko przeszkadzam mu w wakacjach. To też jest bardzo prawdopodobny scenariusz.

Przed pracą jestem umówiona z Zosią. Dlatego też nie celebruję mojej porannej kawy w domu, planuję wypić ją w kawiarni z przyjaciółką. Szczerze mówiąc, to Zosia chciała się ze mną spotkać. I to dość pilnie, przez co lekko się niepokoję. Od tygodnia się nie widziałyśmy, w zasadzie też mało ze sobą pisałyśmy. Czasem wieczorami było mi przykro, że nasz kontakt troszkę podupadł ale mogłam się tego spodziewać. W końcu Zosia zaczęła nowy rozdział w swoim życiu, nie powinnam mieć jej tego za złe. Dlatego też nie mówiłam jej o moich problemach i wszystkim co działo się ostatnio u mnie w życiu. Nie chciałam jej męczyć.

W sumie cieszę się na to spotkanie. Po takim czasie pewnie mamy sobie wiele do opowiedzenia. Tęsknię za Zosią. To wariatka ale taka pozytywna. W całym tym syfie, które wylało się w moim życiu ona zawsze była promyczkiem. Potrafiła odciągnąć moje myśli i naprowadzić je na lepszy tor. Nigdy mnie nie pocieszała, za to zawsze rozumiała i po prostu była.

Niestety mamy dla siebie tylko godzinę. Dlatego kiedy docieram do kawiarni, to od razu zamawiam dla siebie dużą kawę i bagietkę na śniadanie. Na Zosię czekam jeszcze kilka minut zanim wpada do kawiarni. Jak zwykle zdyszana i cała rozczochrana. Tym razem jednak coś mi w niej nie gra. Nie ma idealnego makijażu, co jest zupełnie do niej niepodobne, a na sobie ma wytarty dres. I w dodatku jakiś smutek w oczach, którego nie jestem w stanie rozszyfrować.

— Hej — wita się ze mną, a na jej usta wpływa delikatny uśmiech. — Sorrki, spierdolił mi tramwaj.

Od razu przytulam przyjaciółkę. Troszkę dłużej niż zazwyczaj ale chcę jej pokazać jak bardzo tęskniłam. Zosia odrywa się pierwsza, po czym zamawia sobie śniadanie i siada na przeciwko mnie. Szczerze mówiąc, nie wiem od czego zacząć. Wydarzyło się tyle, że chyba godzina to za mało aby wszystko streścić. Nie wiem czy zacząć od mojej relacji z Piotrkiem, od mamy w szpitalu, od pieniędzy na zrzutce, czy może o moich newsletterach w pracy, bo to akurat wydaje się być najmniej inwazyjnym tematem.

NADZIEJA || Łatwogang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz