ROZDZIAŁ DRUGI

283 23 14
                                    



Gapię się z politowaniem na moją przyjaciółkę, a raczej na jej zawieszoną w ekscytacji twarz, którą daje się poznać przez zamazany obraz. Całe szczęście internet w mieszkaniu Zosi szybko daje za wygraną i dziewczyna wraca do mnie na kamerkę po kilku sekundach.

    — Znów cię zacięło — wzdycham, spotykając się z jej niezrozumiałym spojrzeniem.

    — Chciałam tylko powiedzieć, że... — Dziewczyna bierze głęboki wdech, a ja już wiem co to zwiastuje. — Jak możesz siedzieć tu normalnie i mówić mi, że go nie znasz?!

    — Zachowujesz się jak typowa przyjaciółka z typowego fanfiction o Justinie Bieberze — podsumowuję jej wybuch ekscytacji.

    — Z Justina Biebera już wyrosłam, za to Łatwo...

    — Stop — wyciągam dłoń ku górze w geście kapitulacji.

    — On wygląda jak młody Justin — kontynuuje rozmarzona Zosią.

    Niekontrolowanie wybucham śmiechem.

    — Co ty gadasz? Widziałaś go?

    — Na żywo nie. Tylko w internecie — wzrusza ramionami przyjaciółka.

    — A ja na żywo. I uwierz mi, zapędziłaś się trochę.

    Oczywiście, że pierwszym co robię po powrocie z pracy do domu jest opowiedzenie mojej przyjaciółce o wszystkim co mnie spotkało. Dziwię się jednak w momencie, w którym Zosia oświadcza, że jestem ogromną ignorantką, skoro nie znam tego chłopaka. Nie uważam siebie za taką. To ona przesiaduje godzinami na Tiktoku oglądając głupoty, moja strona główna jest jednak mocniej spersonalizowana pode mnie. Na nic zdają się moje wyjaśnienia, że przecież go kojarzę, jednak nie na tyle, żeby interesował mnie albo jego wygląd albo co gorsza — jego kontent.

    Los jednak chce inaczej i dlatego od trzech godzin siedzę nad otwartą prezentacją i, na Boga, analizuję każdy ruch tego chłopaka w internecie.

    Ciężko mi zrozumieć jakim cudem stał się tak popularny. Staram się wyciągnąć każdy istotny element z jego internetowej kariery, wymyślić jakiekolwiek porady, wskazówki ale stwierdzam, że idzie mi opornie. Nie ułatwia mi tego na pewno fakt, że nie śledziłam go w internecie do tej pory i nie mam bladego pojęcia o rzeczach, które robił, a które w żaden sposób nie są udokumentowane. Szperam, przeglądam setny raz jego tiktoka i w końcu nachodzi mnie myśl, że skoro Zosia jest aż tak bardzo obeznana, to powinna mi pomóc. Pomiędzy plotkami z przyjaciółką zbieram materiał, którego wciąż jest za mało, żeby jakkolwiek sklecić mój audyt.

    — Pamiętasz, że w sobotę idziemy do klubu?

    — Pamiętam — potwierdzam, a na usta dziewczyny wpływa uśmiech.

    — To zamknięta impreza, a mi cudem udało się nas wpisać na listę, o tym też pamiętasz? — Przytakuję skinieniem głowy. — No właśnie. Więc nie chcę słyszeć żadnego „nigdzie nie idę", „nie mam się w co ubrać", „muszę pracować", bo w końcu moja droga, nie musisz pracować w weekend!

    Nie podzielam entuzjazmu Zochy. Nie chcę zabrzmieć nudno czy arcywyjątkowo ale po prostu nie przepadam za imprezami w klubie. Oczywiście do momentu aż się w nim nie zjawię. Później alkohol robi swoje. Jednak kiedy o tym myślę to czuję się dość wykluczona, jakby to nie było moje miejsce. Pijani ludzie mnie przerażają, kiedy nie jestem w odpowiednim stanie. Często mam zjazdy nastroju po alkoholu i przez kolejne dni po imprezie jestem wyczerpana energetycznie. Jasne, że po czasie będę się świetnie bawić ale sam fakt zebrania się tam, a potem leczenia kaca mnie nie raduje. Chyba za dużo o tym myślę.

NADZIEJA || Łatwogang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz