ROZDZIAŁ PIĄTY

227 19 24
                                    

zostawcie coś po sobie misiaczki <3

Poniedziałek nie należy do najlżejszych. Mam wrażenie, że kac jeszcze mnie trzyma. Wczoraj wieczorem coś podkusiło mnie do zjedzenia kebaba z budki niedaleko mojego mieszkania i to chyba jeszcze bardziej mnie dobiło.

Poranek jest okropny. Mam sklejone oczy, budzę się z dziwnym lękiem w sobie i ciężko jest mi nawet wypić kawę. Żołądek przewraca mi się do góry nogami i nie wiem czy to przez wczorajszego kebaba, alkohol z soboty czy stres spowodowany moją dzisiejszą prezentacją. Pociesza mnie tylko fakt, że przecież Natalia na mnie nie nakrzyczy jeśli jej się nie spodoba. Może mnie jedynie wyrzucić ze stażu ale dopiero po zakończeniu umowy. Zresztą, na studiach robiłam to wiele razy, nie wiem skąd w mojej głowie tyle wątpliwości.

Może po prostu przeraża mnie fakt, że poprzednią noc spędziłam u Piotrka, a teraz mam jak gdyby nigdy nic opowiadać o nim w pracy.

Ubieram na siebie szerokie jeansy i za duży t-shirt, bo lato nie rozpieszcza. W komunikacji miejskiej się pocę, przez co przed wejściem do biura muszę psiknąć się mgiełką. Kokosowy zapach drażni mnie w nos i robi mi się jeszcze bardziej niedobrze. Klimatyzacja po przekroczeniu drzwi wejściowych minimalnie mnie orzeźwia. Witam się z recepcjonistką, po czym kieruję się w stronę sali mojej i Natalii.

Dziwi mnie fakt, że w środku nie ma ani jej ani Kenzo. Nie wita mnie szczekanie ani merdanie ogonkiem. Kiedy mija dziewiąta, a kobieta wciąż nie przychodzi, wyłaniam głowę na korytarz. Niepokoi mnie gwar, dochodzący z sali konferencyjnej.

Kieruję się do auli, gdzie spotykam już osoby z kilku innych działów. Są nawet chłopcy od grafiki, którzy wpatrują się we mnie wyczekująco. Jest tu każdy, a mi robi się jeszcze bardziej niedobrze.

— Czekaliśmy na ciebie! — Odzywa się Helena, która jest menadżerką jednego z raperów w naszej agencji.

— Na mnie...? — Szepczę praktycznie do siebie.

Ściskam w dłoni mojego laptopa, kiedy dostaję SMSa. Odblokowuję telefon i widzę wiadomość od Natalii. Niemal mdleję na samym środku salki, przy tych wszystkich ludziach.

Spóźnię się. Zacznij prezentację w auli, każdy z chęcią cię wysłucha :) Będę za jakieś pół godzinki. Powodzenia!!

Zemdleję. Ucieknę. Nigdy tu nie wrócę.

Odkładam laptopa na biurko pod projektorem i przesuwam wzrokiem po zgromadzonych. Wiedzą, że są tu na moją prezentację, jednak każdy wymienia się swoimi wrażeniami z minionego weekendu i nie chcą aby przerywać im rozmowę. I wszyscy chcą słuchać o...

— Jestem! Jestem, jestem, przepraszam wszystkich — słyszę za swoimi plecami.

Obracam się powoli, niezdolna do jakiegokolwiek gwałtownego ruchu. Ten głos sprawia, że zastygam jak posąg.

Łapię kontakt wzrokowy z Piotrkiem. Wita się z każdym, jakby był najbardziej wyczekanym gościem. Jakby wszyscy nie czekali na mnie, a na niego. To sprawia, że czuję w gardle żółć.

Jego zielone oczy są wlepione we mnie, kiedy ja z przerażeniem łapię się za usta. Kotłuje mi się w brzuchu, oczy zachodzą mi łzami i jedynym słusznym rozwiązaniem jest wybiec. Mój mózg sam odnajduje drogę na korytarz, a później do łazienki na przeciwko. Nie silę się o zamknięcie drzwi tylko upadam przed toaletą i wymiotuję.

Tkwię tak praktycznie w nieskończoność. A w zasadzie tak mi się wydaje. Mijają minuty, zanim drzwi się otwierają. Chcę poderwać się do góry i przeprosić osobę, która przyszła niczego nieświadoma do łazienki.

NADZIEJA || Łatwogang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz