wstawiam w nocy bo to ważny rozdział a jutro moja przyjaciółka ma randkę i zakłada suknie ślubną!!!!!
Chodzę jakaś taka szczęśliwsza. Mam wrażenie, że zarażam tym wszystkich wkoło. Moja mama chociaż zestresowana nowym leczeniem, niemal codziennie się uśmiecha. Nawet Zosia chowa przy mnie w kieszeń tą swoją obrażoną minę i promienieje. Być może to przez to, że odpuszcza sobie na ten moment mężczyzn i nikt nie psuje jej humoru, jednak wolę myśleć, że to dzięki mnie.
Jest dobrze. Nawet jeśli Piotrek od tygodnia jest w Afryce ze znajomymi i nasz kontakt wygląda średnio. Ja też nie naciskam i nie zadręczam chłopaka, bo wiem, że jest zajęty. Jednak tak bardzo mam ochotę znów spojrzeć w jego oczy i go przytulić, że powoli wariuję. Na szczęście niedługo wraca i się zobaczymy.
Od kiedy dotarło do mnie, że w końcu mam szansę na coś poważnego, to coś dziwnego dzieje się w mojej głowie. Ciągle o nim myślę, przed snem snuję różne historie z Piotrkiem w roli głównej i po prostu szaleję w środku. Nie ma sekundy, żeby nie było go w mojej głowie. Staram się opanować chociaż w pracy ale czasem jest ciężko.
Dziś prawie znów się spóźniam. Wszystko przez to, że mam ochotę wyglądać ładniej niż zwykle. W domu jem śniadanie, powoli i starannie wykonuję makijaż, a włosy delikatnie podkręcam na końcach. Ubieram na siebie czarną bluzkę z długim rękawem, a przetarte jeansy spinam w talii paskiem. I dlatego do biura docieram niemal równo z Natalią, dwie minuty przed dziewiątą.
Mijam się z kobietą na klatce schodowej i kiedy ona kieruje się do kuchni po poranną kawę, ja wpadam do naszego biura i rozkładam swoje rzeczy na biurku. Znajduję też chwilę na pogłaskanie Kenzo, który dziś również jest w wyśmienitym humorze i non stop merda ogonem. Odwracam się jak oparzona do Natalii, która nogą otwiera drzwi, a potem stawia przede mną kawę.
— Ojej, ja niedawno piłam — stwierdzam, jednak wdzięczę się uśmiechem.
— Druga kawa nikomu nie zaszkodzi.
Śmieję się cicho. Zanim biorę łyk kawy, do naszych uszu dochodzi pukanie do drzwi. Natalia jeszcze nie zdążyła usiąść, więc ochoczo do nich podchodzi.
— Dwie po dziewiątej — rzuca, zerkając na zegarek. — Mam nadzieję, że to coś pilnego, bo inaczej zamykam te drzwi.
Znów prycham śmiechem. Kobieta otwiera drzwi, po czym naszym oczom ukazuje się kurier. A raczej jego postura, bo cała twarz kryje się za ogromnym bukietem róż, który trzyma.
— Dla pani Gabrysi — mówi, odczytując z liściku.
Jak oparzona podrywam się z krzesła. Jestem zbyt zszokowana, aby przeanalizować sytuację. Natalia zresztą również. Przytrzymuje jedynie szczekającego Kenzo i wpuszcza do środka kuriera.
— Podpisze mi pani tutaj — kurier podaje mi listę i długopis, a ja szybko strzelam parafkę.
Niemal wciska mi do rąk czerwone róże, których jest tyle, że niemal uginam się pod ich ciężarem. Unikając zszokowanego wzroku Natalii, żegnam kuriera i wbijam wzrok w liścik przyczepiony do kwiatów. Natalia skrada się i zerka mi przez ramię.
— Wszystkiego najlepszego, Gabrysia — czyta na głos, a do mnie dopiero teraz dociera treść liściku. Na odwrocie napisane jest 101 róż i logo kwiaciarni. — Masz dzisiaj urodziny?
Nie mogę przestać się uśmiechać. Doskonale wiem od kogo są te kwiaty. Nie wiem tylko jak on na to wpadł i jakim cudem zasłużyłam na aż tyle róż.
— Wow, Gabi — kręci głową Natalka. — Masz cichego wielbiciela.
— Chyba tak... — Szepczę, wciąż szczerząc się do kwiatów.
CZYTASZ
NADZIEJA || Łatwogang
FanfictionGabi, wkraczając w dorosłość, staje przed wyzwaniami, o których nigdy by nie pomyślała. Nowa praca w dynamicznej agencji, wymagający klient, oraz codzienne zmagania w domu pełnym cieni sprawiają, że czuje się przytłoczona i samotna. Wkrótce jej życi...