ludzie po tym co przeżyłam napisanie tego rozdziału było ogromnym wyzwaniem, ochhhhhhhhhhhhhh
Od kiedy mama rozpoczęła nowe leczenie moje życie kręci się wokół szpitala, pracy i Piotrka. W dobie powoli zaczyna brakować mi godzin. Najważniejsze, że z mamą wszystko w porządku. Ciężko powiedzieć jakie skutki przyniesie leczenie, bo jeszcze za wcześnie ale nasz lekarz mówi, że trzeba być dobrej myśli.
Przed pracą znów spędzam czas w szpitalu. Jeśli mama zniesie dobrze pierwsze dawki leku, to już za kilka dni wróci do domu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na początku będzie ciężko. Mama jest słaba fizycznie, będę musiała poświęcić tak naprawdę wszystko żeby pomóc jej przetrwać. Jednak jestem pełna nadziei i czekam tylko na moment, w którym znów będzie dobrze. Ostatnio dużo czytam postów na forum pełnym osób takich jak ja. Osób, które mają przy sobie chorego bliskiego, którzy stracili takie osoby i takich, którzy razem pokonali raka. Wiem, że wszystko jest możliwe. Wiem też, że moja mama jest silna. Poradziła sobie już w życiu z tyloma okropnymi sytuacjami, że i z tym sobie poradzi. A ja pomogę jej najlepiej jak umiem, może nawet uda mi się skraść kilka dni wolnego w pracy.
Stoję na przeciwko lekarza mojej mamy. Patrzę przez szybę do sali, gdzie mama przysypia. Kroplówka kapie powoli, podpięta do żył w obu jej rękach. Cerę ma bladą, jednak mam wrażenie, że wygląda zdrowo. Co najważniejsze — nie wypadają jej włosy. Tego zawsze najbardziej się bała. Nie chciała typowej chemioterapii, bo szanse na jej powodzenie były minimalne, a skutki uboczne kompletnie ją dobijały. Całe szczęście farmakoterapia, którą zaproponował nam doktor nie powinna nieść za sobą takich skutków.
— Jest pięćdziesiąt procent szans, wie pani, prawda? — Zagaduje mnie lekarz.
Odrywam wzrok od szyby i przenoszę go na mężczyznę.
— Da radę. Jest silna. Już wygląda lepiej — uśmiecham się delikatnie.
— Wszystko wskazuje na to, że dobrze przyjmie leki — stwierdza doktor. — Musimy jeszcze poczekać ale proszę być dobrej myśli.
— Jestem — odpieram z uśmiechem. — Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna.
Mężczyzna nieznacznie łapie mnie za ramię z dozą wsparcia. Posyłam mu ostatni, wdzięczny uśmiech zanim odejdzie. Czekam jeszcze chwilę, wpatrując się w mamę, po czym popycham szklane drzwi i wchodzę do środka. Kobieta się rozbudza i widzę, że sili się na uśmiech ale nie wymagam tego od niej. Siadam na krzesełku obok, odnajduję dłoń mamy i splatam razem nasze palce.
— Jak tam? — Pytam cichutko.
— Nie masz co robić, że jeszcze tu siedzisz? — Pyta słabo kobieta, na co prycham śmiechem.
— Żarcik się ciebie trzyma — odpowiadam. — Muszę zaraz lecieć do pracy.
— Nie martw się starą matką na końcówce, przecież masz własne życie.
— Mamo... — Wzdycham. — Przestań tak gadać.
Mama znów stara się uśmiechnąć. Serce mi się łamie, kiedy ją taką widzę. Wciąż pamiętam ją roześmianą, żwawą, pełną uśmiechu pomimo tego co spotkało ją w życiu. Ona nigdy się nie poddała, więc nie podda się też teraz. Moja największa idolka i inspiracja.
— Dziś wieczorem widzę się z Piotrkiem. Jak chcesz to jutro może wpadniemy razem, jeśli się uda...
— Gabrysiu — zwraca się do mnie mama. — Jesteś w dobrych rękach. Masz wokół siebie ludzi, którzy się tobą zajmą, jeśli mnie zabraknie.
CZYTASZ
NADZIEJA || Łatwogang
FanficGabi, wkraczając w dorosłość, staje przed wyzwaniami, o których nigdy by nie pomyślała. Nowa praca w dynamicznej agencji, wymagający klient, oraz codzienne zmagania w domu pełnym cieni sprawiają, że czuje się przytłoczona i samotna. Wkrótce jej życi...