Dziewczyny, po usłyszeniu niesamowitej nowiny, zmęczone, zasnęły. Następnego dnia, tuż po obudzeniu, wykąpały się, ubrały i ruszyły na śniadanie. Po najedzeniu się, wróciły się do "Willi" po torby z zeszytami. Ruszyły w końcu na lekcje. Budynek szkoły znajdował się w południowej części terenu. Weszły wielkimi drzwiami do środka.
*Per Usy*
Byłyśmy lekko spóźnione. Wręcz biegłyśmy do klasy. Dopiero przy drzwiach do sali zobaczyłam, że Ookami się gdzieś zgubiła. Postanowiłyśmy jednak wejść bez niej.
*Per Slendera*
Nadal czekałem na 3 uczennice, które miały dojść do tej klasy. W końcu usłyszałem pukanie do drzwi. Kazałem wszystkim się uspokoić.
-Proszę.-powiedział ktoś.
Do środka powoli weszły dwie dziewczyny. Jedna miała białe włosy i swymi krwistoczerwonymi oczami oglądała innych uczniów. Druga zaś, brunetka, zdenerwowana raczej widokiem większej grupy niżeli tożsamości tych osób, niespokojnie uśmiechała się, kiwając króliczymi uszami.
-Witamy was w naszej klasie.-powiedziałem powoli.
-Dzień dobry.-odrzekły niezwykle opanowane.
-Nazywam się Yami.-rzekła białowłosa.-A to jest...
-Usagi.-dokończyła ta druga.-Ale możecie mi mówić Usa.-dodała, uśmiechając się.
-A gdzie jest wasza koleżanka? Było mówione, że będą was 3.
-Szła z nami, ale chyba się spóźni. Może poszła do łazienki.
Skinąłem, aby usiadły. Mimowolnie usmiechnąłbym się. "Przez to, że część ławek jest w naprawie, zostało tylko jedno miejce wolne. Obok Jeffa."
*Per Bena*
"Te nowa dziewczyny chyba wiedzą kim jesteśmy. Już wcale się nie boją. Ba, ta cała Yami patrzy co chwila na mnie z uśmiechem."
*Per Jeffa*
"No nieźle. Przez ten brak ławek będę siedzieć z jakąś laską. Super. A może zrobię jej kawał?"
Położyłem na krześle nóż, ostrzem do góry. Ciekawe jaką będzie mieć minę, jak usiądzie. Usłyszałem odgłos biegu, który tuż pod klasą ucichł. Ktoś delikatnie nacisnął klamkę i... kopnął drzwi? "Perfekcyjne 'z buta wjeżdżam' no nie?" Dziewczyna, która to zrobiła, szybko zamknęła drzwi i bąknęła: "Przepraszam!" w stronę papy, ale sądząc po jej uśmieszku, zrobiła to specjalnie. Stanęła na środku klasy, dzięki czemu mogliśmy ją zobaczyć w całej okazałości. Jej włosy były długie, czarne jak noc i pofalowane. Miała fioletowe oczy i wilcze uszy. Ubrana była w bluzkę z napisem "KEEP CALM AND I'LL KILL YOU", poza tym miała obdarte czarne dżinsy. "Czy to nie ją i jej koleżanki widziałem wczoraj w lesie? No no no...."
-Elo wszystkim!-powiedziała głośno.-Jestem Ookami!
Po chwili walnęła się na krzesło koło mnie. Zarzuciła nogi na ławkę, czekając chyba ma moją reakcję.
-No dobrze. Chyba jesteśmy tu już wszyscy, ale dla pewności przeczytam listę. No więc, Ben?
-Jestem.-odrzekł °krasnal°, ziewając.
-Clockwork? Jack? Hoodie? Jane?
-Jestem.-odrzekli równocześnie.
-Jeff?
-Ta jestem.-odrzekłem ze śmiechem.
-Jack? Jill? Masky? Nina?
-Jesteśmy...
-Ookami jest, Sally?
-Jestem tutaj, papo.-odrzekła kiwając zabawkami.
-To dobrze. Toby? Usa? Yami?
-Jesteśmy!
Gdy Slender zaczął przeglądać dokumenty, wilczyca odwróciła się w strone koleżanek. Trochę powymachiwała do nich pięścią, ale po chwili usłyszałem jak szepnęła 'Dzięki, dziewczyny. Hajtać to mnie nie musicie, ale dzięki.' "Hajtać? Chyba nie chodziło im o mnie? Oby... Widziałem, że przez chwilę była zarumieniona, widząc, że tylko koło mnie jest wolne. Czyli to była zemsta? Kto wie?" Ta lekcja minęła w miarę spokojnie. Papcio jak zwykł mówić nam, zwrócił się do dziewczyn. Że jak są kłopoty, to można go o pomoc spytać bla bla bla... W końcu zadzwonił dzwonek. Wyszliśmy z klasy. Następna miała być biologia. Trochę przyspieszyłem, aby zgubić tą dziewczynę, ale w końcu zaczeła mnie wołać, więc podszedłem do niej.
-Coś się stało?-spytałem.
-Zostawiłeś coś w klasie.-szepnęła, rozglądając się wokoło.-Ten nóż chyba jest twój.-dorzuciła z uśmiechem.
-Tak, mój, ale dlaczego szepczesz?
-Chyba nie chcemy aby tamte snoby...-odpowiedziała, kierując głowę w stronę odleglejszego fragmentu korytarza.-widziały, że chodzimy z bronią po szkole?
Z tylnej kieszeni jej spodni wystawała rączka od noża.
-Poza tym-zmieniła temat.-Fajnie się z tobą siedzi... Obraziłbyś się, gdybym siedziała z tobą na innych lekcjach?
-Nie no, spoko. Ale nie na każdej, okej?
Kiwnęła głową na tak, poczym ruszyła w stronę swych koleżanek. "Dziwna dziewczyna..." Wtedy przypomniałem sobie o mym "żarcie". "Musi mieć niezły refleks, skoro podniosła niezauważenie nóż z krzesła. Spryciula."
*Per E. Jack*
"Jeff już zarywa? Ta wilczyca miała jego nóż w rękach i zero strachu? Cofnij, w kieszeni miała swój." W końcu zadzwonił dzwonek. Tuż przed tym, jak przyszła do nas nauczycielka, Usa przewróciła się, a jej zeszyty rozrzuciły się wszędzie dookoła. Jeff jak zwykle parsknął śmiechem, ale tym razem Ookami mu zawtórowała. Pomogłem jej wstać i podniosłem kilka jej zeszytów.
-Dziękuję, Jack.-usłyszałem od zaczerwienionej dziewczyny.
-Spoko. Innym się pomaga, co nie? A jeśli chodzi o Jeffa, to on już taki jest.-uśmiechnąłem się.
-Jesteś bardzo miły. Może usiedlibyśmy razem w ławce?
-No spoko. Ale chodź już, bo to chyba nasza nauczycielka idzie.
Po kilku minutach siedzieliśmy już w ławkach. Z daleka obserwowałem Sally. Otoczona swymi pluszakami, rysowała krowy, tak jak chciała. "Ale ciekawie wyglądają te krowy. Jak z Milki..." Nauczycielka była młoda. Ubrana w biały fartuch laboratoryjny, siedziała na ławce, obserwując jak siadamy.
-Witam was. Jestem Marietta Lolling, ale możecie mi mówić Mari. O czym miałaby być dzisiejsza lekcja?
-Najlepiej o niczym.-odrzekł Hoodie.
-A może o rozmnażaniu?-parsknął Jeff.
Mari wstała i podeszła do ławki przy której siedział razem z Ookami. Spojrzała na niego z dziwnym uśmiechem.
-Młody-zaczęła.-jeśli tak bardzo chcesz ten temat, to możemy go przeprowadzić, ale pamiętaj... Zajęć praktycznych nie będzie...
Wszyscy spojrzeliśmy na niego i zaczeliśmy się śmiać, za to Jeff spalił buraka.
-Proszę pani?-odrzekła wtedy Ookami.-A może w ramach lekcji o dinozaurach obejrzymy "Jurassic World"?
-I to jest dobry pomysł, wilczku.
Reszta lekcji była baardzo ciekawa. Film miał być obejrzany do końca w ciągu następnych lekcji bioli. Zadzwonił dzwonek.
*Per Usy*
Trochę bałam się tych dinozaurów, ale siedziałam z Jackiem, więc czułam się bezpiecznie. "Marzenia się spełniają :)" Teraz miała być matma. Przerwa minęła mi na rozmowie z Jackiem na temat filmu. Matematyczka od początku nie wyglądała na taką miłą jak Mari.
-Jestem Aldona Walch.
Po 5 minutach pertraktacji, gdzie prawie każdy chciał mieć lekcję "o niczym", pani Aldona wzięła mnie i Jeffa do tablicy. Chciałam pokazać, że na pewno rozumiem wszystko. Mieliśmy podobne przykłady, więc spróbowałam od niego spisać sposób liczenia. Nagle pani nas odciągnęła i kazała nam spojrzeć na "nasze wypociny". Wyglądały dziwnie i były bardzo skomplikowane. "W życiu nie liczyłam czegoś podobnego."
-Skandal. Usiądźcie. Wie ktokolwiek z was jak to wyliczyć?
Po chwili zobaczyła Ookami która dosłownie zasnęła na lekcji.
-Młoda damo!-krzyknęła jej do ucha.-Skoro jesteś taka znudzona, to może popraw wyliczenia kolegów?
°Zboczka° z ociąganiem podniosła się z ławki. Poszła do tablicy i chwyciła gąbkę. Zmazała wszystko oprócz samych równań i dopisała kredą 'Oba równania są sprzeczne.' .
-Brawo. Nie sądziłam, że będziesz wiedzieć.
Cała klasa spojrzała na Ookami ze zdziwieniem.
-To i owo się pamięta.
Pani kazała nam otworzyć zeszyty i zapisać definicję równania sprzecznego. Następnie opowiadała o rachunku prawdopodobieństwa, temacie zaproponowanym przez Masky'ego. Lekcja dłużyła się, a gdy się skończyła, wszyscy byli szczęśliwi.
____________________________
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. W mediach macie zdjęcie Usy. Pozdro
Jeśli chcecie next kopsnijcie ⭐ i zostawcie komentarz.
Do zobaczyska
CZYTASZ
Szkoła marzeń
RomanceMarzyła ci się kiedyś szkoła bez problemów? Gdzie zajęcia to przyjemność, a nie kara? Poznaj świat szkoły, gdzie nauka nie jest najważniejsza. Ale kim są osoby z tajemniczej "dodatkowej" klasy?