Rozdział 16

267 23 0
                                    

*Narrator*
O jakże ciekawych sytuacjach, które wydarzyły się podczas imprezy w życiu nie zapomniano. Każdego poranka wspominano je ze śmiechem. Ale tego dnia wydarzyły się rzeczy, które odsunęły szaloną imprezę w cień...
*Per Jeffa*
Wreszcie pójdziemy na basen! EPICKO! No i będzie na co popatrzeć... Ben chciał mnie straszyć i wcisnął mi cholerny czepek. W "podzięce" strzeliłem mu tym cholerstwem w twarz. Nie ma chowania mojej królewskiej czupryny!
*Per Ookami*
Problem standardowy, czyli jak zmusić Yami do przebrania się w strój kąpielowy. Za Chiny Ludowe, to niewykonalne! W końcu zatrzasnęłam ją w kiblu i powiedziałam, że jak się nie przebierze, to spalę jej mangę (głupi żart, bo chciałam ją przeczytać). Tak się wystraszyła, że przebrała się w trymiga, a po chwili łupnęła mnie w twarz.
-BYŁO WARTO!-wydarłam się do Usy.
Miałam na sobie moje czarne bikini w drobne gwiazdki, Usa błękitny kostium w serduszka, a Yami bladozłoty strój z czarnymi wzorkami.
---TimeSkip---
*Per Slendera*
Yami razem z Benem nie chcieli iść na głęboką wodę, więc pozwoliłem im iść na płytszą. Sally pływała blisko mnie na swoim dmuchanym kółku w kaczuszki. Niekiedy Proxy robili wyścigi. W pewnym momencie usłyszałem krzyki Jeffa i Ookami. Normalnie gonili się prawie po całym basenie! W końcu się zatrzymali i dało się zobaczyć, o co poszło.
-ODDAWAJ!-krzyknęli niemal równocześnie.
Okazało się, że chłopak zawinął dziewczynie biustonosz, a ona zawinęła mu kąpielówki. Uroczo.
*Per Bena*
Razem z Yami pływaliśmy sobie wspólnie z dala od reszty wariatkowa. Było ciepło, przyjemnie, no i białowłosa była przy mnie. Nawet się lekko uśmiechała, choć nie wiedziałem, czy to do mnie, czy do siebie.
*Per Jill*
JA GO KIEDYŚ ZAMORDUJĘ!!! Rozumiem, że kokardki go wkurzały, ale żeby biało-różowe włosy mi zrobić!? Pogoniłam go po całym basenie, aż w końcu wyszedł z wody. Uśmiechnął się kpiąco. Wyglądał cholernie epicko. Aż miałam ochotę...
Nie! Na nic nie miałam! Jego włosy... Kurka, nie teraz! Chwyciłam go za nogę i z pluskiem wpadł spowrotem do wody.
-Nie szalej, słodka.-wymruczał.
Miałam tego dosyć, więc chwyciłam go za włosy, przyciągnęłam do siebie i pocałowałam. Po chwili jednak dałam mu z liścia, bo wcisnął swoją łapę pod moje bikini. Świnia!
*Per Slendera*
-Papo, a co to znaczy tentegować się?-zapytała nagle Sally.
-Co?-mruknąłem.
-Bo Jeffi z Ookamiś gadają o tentegowaniu między Tobym a Clocky.
Nina podpłynęła do nas.
-Co te zboczeńce znowu robią?
-Nino, wiesz może co to znaczy tentegować się?
-Yhm.-mruknęła.-To jest to, o czym Jeff myśli w każdej chwili swojej egzystencji.
-Aha...-odrzekłem nieco zniesmaczony.
---TimeSkip---
Jane i Clocky kilka godzin temu wyszły do lasu i teraz nie wiadomo co się z nimi dzieje. Nie mogę ich szukać, bo muszę pilnować reszty. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Toby, wbrew pozorom, bardzo się o nie martwił, mimo tego, że się nie przyznawał.
*Per Usy*
Nagle usłyszałam odgłosy biegu dochodzące z lasu. Stałam przy wyjściu, czekając na dziewczyny. Obie przybiegły nagle, z lekko poszarpanymi ciuchami i wystraszonymi minami. Wręcz się na mnie rzuciły!
-Usa!-pisnęły obie, tuląc się do mnie.
Ruszyłyśmy do świetlicy, gdzie reszta ekipy grała w gry planszowe. W sali wszyscy byli wielce poruszeni powrotem Jane i Clocky.
-Co się stało w lesie?-walnął bez ogródek Jeff.
-Ciemno... Daleko... Droga! Ślady, Wycie, Wilki, Niedźwiedzie!-dziewczyny przekrzykiwały się jedna przez drugą.
-Uspokójcie się. Po kolei.- przerwał im Papa.
-Zgubiłyśmy się w lesie...-zaczęła Clockwork.
-Było w Grell (tia, opowiadanie przekleństw jako takich nie zawiera - domyśl się) ciemno...-dodała the Killer.
-Wszędzie były jakieś podejrzanie duże ślady...
-Wilki wyły nam nad uchem...
-Nagle na drodze pojawił się spory niedźwiedź!-prawie krzyknęła Clocky.
-A wtedy znowu zawyły wilki i pojawił się...
-Dwumetrowy czarny wilk!
-Że co?-palnął Laughing Jack.
-Na serio!
*Per 3os*
Creepypasty rozpoczęły kłótnię, która przeciągnęła się do 4 (NAD RANEM), czyli trwała 5 godzin.
-Ale to jest bez sensu... Nie ma czegoś takiego, jak dwumetrowe wilki!
-A ja tam dziewczynom wierzę.-usłyszeli znajomy głos.
W drzwiach stała jak gdyby nigdy nic Ookami. Dopiero wtedy zauważyli, że jej nie było.
-Ookami, ciebie u cały czas nie było?-walnął Jeff zaskoczony.
-Yhm. Polazłam za daleko w las, więc powrót zajął mi dłużej niż się spodziewałam.
Wszyscy spojrzeli na wilczkę lekko zdziwieni.
-Zboczku, to ci zajęło ponad 5 godzin, wiesz?
-3. Wcześniej sobie chodziłam. Pięknie ta okolica wygląda w nocy... A wracając do tematu wilków... Kochani kuzyni...
-Że co?-palnął Toby.
-Czyli że wilki to twoje kuzynostwo?-zapytał Hoodie.
-No ba.-burknęła dziewczyna.-Ostrzegały siebie nawzajem przed niedźwiedziami. Widziałam z daleka tą akcję. Ezi'ren muszą lubić ludzi.
-E co?-mruknęła Nina.
-Ezi'ren to ten wielki wilk, który wam pomógł. A raczej to określenie dla niego. Dla podobnych mu. Jest o nich legenda. Może wam ją opowiem, a potem zaśniemy?



Szkoła marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz