🐺

5 2 0
                                    

Cisza na polanie była głucha, niepokojąca. Zdawała się wchłaniać wszystkie dźwięki, pozostawiając jedynie szum wiatru w koronach drzew. Luke i Elara stali naprzeciw siebie, wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stał mężczyzna.

"Zniknął?" - wyszeptała Elara, jej głos był pełen zdumienia i niepewności.

Luke potrząsnął głową. "Nie wiem. Ale czuję, że to nie koniec."

W jego słowach brzmiała pewność, która była wyczuwalna dla Elary. Wiedziała, że Luke odczuwa to, co ona - że mrok nie zniknął, tylko się ukrył. Czekał na swoją szansę.

Nagle, z oddali, dobiegł ich szelest. Zdawał się pochodzić z lasu, z głębi mroku, który otaczał polanę. Luke i Elara spojrzeli na siebie, w ich oczach odbijało się wzajemne zrozumienie.

"Musimy iść," powiedział Luke, jego głos był stanowczy. "Musimy znaleźć źródło tego mroku, zanim będzie za późno."

Elara skinęła głową. Wiedziała, że Luke ma rację. Nie mogli pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Mrok był jak zaraza, która rozprzestrzeniała się w ciszy, a oni musieli ją powstrzymać, zanim pochłonie wszystko wokół.

Wraz z nastaniem świtu, Luke i Elara ruszyli w głąb lasu. Szli przez gęste zarośla, pośród ogromnych drzew, których korzenie sięgały głęboko w ziemię. Las był pełen tajemniczych szmerów i cieni, które zdawały się poruszać w rytmie wiatru.

Elara czuła, jak jej magia tętni w niej, gotowa do walki. Luke szedł obok niej, jego miecz przy boku, jego oczy skupione na każdym szmerze, na każdym cieniu. Wiedział, że mrok jest gdzieś blisko, że czai się w mroku lasu, czekając na swoją szansę.

Po kilku godzinach wędrówki, dotarli do niewielkiej polany. W jej środku stał stary, potężny dąb, którego gałęzie sięgały wysoko w niebo. Wokół drzewa znajdowały się liczne kamienie, ułożone w dziwny, tajemniczy wzór.

Elara poczuła, jak jej magia słabnie w obecności tego miejsca. Czuła, że jest to miejsce mocy, ale nie dobrej mocy. Czuła mrok, który emanował z tego miejsca, który zdawał się pochłaniać wszystko wokół.

"To jest źródło," powiedział Luke, jego głos był cichy, ale stanowczy. "To tutaj mrok czerpie swoją siłę."

Elara skinęła głową. Wiedziała, że Luke ma rację. To tutaj musieli zniszczyć mrok, zanim pochłonie wszystko wokół.

W tym momencie, z wnętrza dębu, dobiegł ich szelest. Z jego korzeni wyłoniła się postać, ubrana w czarną szatę, jej twarz była skryta w cieniu kaptura.

"Witajcie," powiedział głos, który dobiegał z cienia. "Wróciłem."

Luke i Elara spojrzeli na siebie. Wiedzieli, że walka dopiero się zaczyna.

Ukryta natura.Ja i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz