24. Forgiven

36 4 0
                                    


Po południu ulice były spokojne, a słońce przemykało przez liście drzew, tworząc na chodniku przyjemne cienie.

Gyelan szła w stronę mieszkania Namji, starając się nie myśleć o tym, jak trudna może być ta rozmowa. W miarę jak zbliżała się do celu, jej myśli zaczęły coraz bardziej krążyć wokół tego, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Czuła się winna, że zostawiła przyjaciółkę bez słowa, ale chciała naprawić tę sytuację i upewnić się, że wszystko między nimi jest w porządku.

Kiedy dotarła pod drzwi mieszkania Namji, wzięła głęboki oddech i nacisnęła dzwonek. Nie musiała długo czekać, aż drzwi się otworzyły. Jej przyjaciółka stała w progu, wyglądając na trochę zaskoczoną, ale jej wyraz twarzy szybko zmienił się na bardziej neutralny.

„Hej, NJ" – zaczęła Gyelan z lekkim uśmiechem. „Czy możemy porozmawiać?"

„Jasne, wejdź" – odpowiedziała Namja, odsuwając się na bok, by wpuścić przyjaciółkę.

Gyelan weszła do środka i poczuła się trochę nieswojo, nie wiedząc, jak zacząć. Widziała, że Namja wygląda na spokojną, ale znała ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że pod tą maską może kryć się coś więcej. W końcu zebrała się na odwagę.

„Chciałam cię przeprosić" – powiedziała Gyelan, patrząc Namji prosto w oczy. „Wczoraj, po koncercie, wszystko działo się tak szybko... byłam podekscytowana... po prostu nie pomyślałam. Nie powinnam była cię zostawiać bez słowa."

Namja przez chwilę milczała, jakby rozważała, co odpowiedzieć. W końcu westchnęła i usiadła na kanapie, gestem zachęcając Gyelan, żeby zrobiła to samo.

„Wiem, że nie zrobiłaś tego złośliwie, ale poczułam się trochę... porzucona?" – powiedziała spokojnie. „Czekałam na ciebie długo, myśląc, że wrócisz. A potem dowiedziałam się od Chana, że poszłaś z Hanem do domu. Bez żadnego chociażby SMS-a."

Gyelan poczuła ukłucie w sercu, słysząc te słowa. Wiedziała, że Namja ma rację. Oparła się wygodnie na kanapie i westchnęła.

„Masz rację" – przyznała. „To było głupie z mojej strony. Powinnam była dać ci znać, ale... wiesz, jak to jest, gdy coś ekstycującego się zaczyna i człowiek traci głowę."

Namja spojrzała na nią z łagodnym uśmiechem. „Rozumiem, Gyelan. Po prostu chciałam, żebyś pamiętała, że ja też istnieję. Ale już o tym zapomnijmy. Cieszę się, że przyszłaś."

Gyelan odetchnęła z ulgą. „Dzięki, NJ. Pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna i nie chciałam, żebyś poczuła się zaniedbana."

Namja uśmiechnęła się szerzej. „Wiem. I też cieszę się, że to wyjaśniłyśmy."

Po tej wymianie słów atmosfera między nimi złagodniała. Zaczęły rozmawiać o mniej poważnych sprawach, śmiejąc się i dzieląc plotkami, jakby nic się nie wydarzyło. Gyelan poczuła, że napięcie, które narastało w jej sercu, w końcu ustąpiło.

„Może wybierzemy się razem na kolację?" – zaproponowała w końcu Namja, podnosząc się z kanapy. „W końcu dawno tego nie robiłyśmy."

„Świetny pomysł!" – odparła z entuzjazmem Gyelan.

Obie uśmiechnęły się do siebie, ciesząc się, że udało im się wszystko wyjaśnić. Wiedziały, że ich przyjaźń jest silniejsza niż drobne nieporozumienia, a czas spędzony razem tylko to potwierdzał.

Melody of Us // Han Jisung x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz