33. Farewells and New Beginnings

20 1 0
                                    



Dzień wyjazdu nadszedł szybciej, niż Gyelan się spodziewała. Z jednej strony czuła ulgę, że w końcu może odetchnąć, ale z drugiej – każda myśl o tym, co zostawia za sobą, ściskała ją w gardle. Wiedziała, że nie chodzi tylko o wyjazd. To była ucieczka, przynajmniej na jakiś czas.

Kiedy weszła do kuchni, jej matka już czekała przy stole, trzymając w dłoniach kubek herbaty. Spoglądała na nią z troską, którą Gyelan dobrze znała, choć w ostatnich miesiącach widywała ją zbyt rzadko.

„Kochanie, cieszę się, że lecisz z nami, ale... co się tak naprawdę dzieje?" – spytała mama, ostrożnie stawiając kubek przed córką.

Gyelan poczuła, jak w jej głowie zapala się alarm. Wiedziała, że matka wyczuwa coś więcej. Nie mogła powiedzieć jej prawdy – o pogróżkach, o ciągłym strachu, który paraliżował każdy jej krok. Musiała wymyślić coś na szybko, coś, co będzie brzmiało logicznie.

„Po prostu... muszę odpocząć," odpowiedziała, starając się brzmieć pewnie. „Wszystko działo się zbyt szybko. Praca, związek z Han'em, cała ta medialna presja. Chcę to przemyśleć."

Matka przytaknęła, ale jej spojrzenie mówiło Gyelan, że nie do końca wierzy w te słowa. Mimo to, nie drążyła tematu.

„Rozumiem. Czasem trzeba się zatrzymać, żeby złapać oddech. Ale wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, prawda?" – powiedziała cicho.

Gyelan skinęła głową, choć w środku czuła, że te słowa tylko dodają jej ciężaru. Nie chciała obciążać rodziny swoimi problemami. Zmusiła się do lekkiego uśmiechu, który nie dosięgnął jej oczu.

W tym momencie do kuchni wszedł jej ojciec, rozpromieniony, jak zawsze przy takich okazjach.

„Hej, Gyelan! Jak tam sprawy z tym twoim Han'em? Kiedy go w końcu poznamy?" – zagaił z typowym dla siebie humorem.

Gyelan westchnęła, czując, jak gorąco uderza jej do twarzy.

„Tato, proszę..."

„No co? Powinniśmy go poznać. W końcu zawsze mówiłem, że masz dobry gust. Zawsze sięgałaś po te 'górne półki', tak jak ja!" – zaśmiał się, puszczając oczko do swojej żony, która z uśmiechem przewróciła oczami.

„Chciałam wam o nim powiedzieć wcześniej, ale media były szybsze. Nie byłam pewna, co z tego wyjdzie..." – odpowiedziała Gyelan, starając się szybko zakończyć temat.

Jej matka uśmiechnęła się ciepło.

„Nie musisz się przejmować. Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa, kochanie."

Gyelan skinęła głową, choć słowa matki brzmiały dla niej pusto. Czy naprawdę była teraz szczęśliwa? Jeszcze niedawno wydawało się, że życie układa się idealnie, a teraz każdy dzień przypominał walkę o przetrwanie. Czasem tęskniła za tym, kiedy życie było prostsze, kiedy mogła schować się w ramionach rodziców, a oni rozwiązali za nią wszystkie problemy. Ale teraz musiała radzić sobie sama.

Kilka godzin później, na lotnisku, czekała na nią niespodzianka. Han, chłopcy z zespołu oraz Namja przyszli się z nią pożegnać. Widok ich uśmiechniętych twarzy dodawał jej otuchy, choć czuła, że trudno będzie im wszystkim wyjaśnić, dlaczego naprawdę musi wyjechać.

Han stanął przed jej rodzicami, nieco nieśmiały, ale uprzejmy. Wyciągnął rękę do jej ojca, a ten uścisnął ją mocno.

„Miło cię poznać, Han. Będziemy musieli kiedyś pogadać, jak teść z zięciem, co?" – powiedział ojciec z figlarnym uśmiechem.

Melody of Us // Han Jisung x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz