I love you forever

214 10 5
                                    

-Ok, już. Dobranoc mój hot Santanie.
-To mi się podoba. Dobranoc moja seksowna perełko.
-Nie jestem twoją-wymamrotałam
-Jeszcze będziesz nie martw się...

Pov Adrien

Nie wiem kiedy to minęło. Za tydzień było Boże Narodzenie. Przez ten czas Halie Monet spotykała się często ze swoimi braćmi, a ja trzymałem swoje ręce na wodzy. Nie chciałem stracić jej zaufania, które mam nadzieję do mnie miała. Dziś mieliśmy jechać na świąteczne zakupy. Wstałem rano i ubrałem się „tradycyjnie" czyli dla osób nie wiedzących-spodnie garniturowe, a do tego koszula.

Zszedłem na dół, gdzie zastałem Monet już ubraną. Niestety-pomyślałem, ale chyba już pogodziłem się z faktem, że ona mi nie pozwoli. Tolerowała mnie, a to mi wystarczyło. Na razie.

Podeszłem do niej od tyłu, a ona od razu się obróciła.
-Hej-powiedziała uśmiechając się.
-Cześć, co robisz na śniadanie?
Odłożyła avocado na blat.
-jestem twoją gosposią?
-Nie! Oczywiście, że nie. Nigdy-od razu zaprzeczyłem.
Przewróciła oczami.
-Pastę z avocado.
-Brzmi pysznie.
-Bo jest-powiedziała i wróciła do przygotowania posiłku. Po paru minutach usiedliśmy do stołu.
-Zagotuje jeszcze wodę na herbatę-postanowiłem. Wstałem od stołu i podeszłem do kuchni. Halie poszła za mną.

Gdy woda się zagotowała podniosłem czajnik, aby zalać kubki. Nagle zobaczyłem ją. Gdy się schylała, żeby wyjąć herbatę z szafki. Zrobiła to tak...z taką gracją, elegancja i seksownością jednocześnie. Wybrała herbatę i zaczęła się podnosić. Też niesamowicie.

Nawet nie zauważyłem, że wylewam na siebie wrzątek. Dopiero, gdy Monet już stała poczułem jak mnie piecze. Odrzuciłem czajnik na kuchenny blat i zdjąłem koszulę. Perełka zamiast się obrócić podbiegła do mnie.
-Co ty zrobiłeś kretynie? Siadaj na krześle, a ja szybko zrobię zimny okład. Jak kazała, tak zrobiłem. Akurat z Halie nie warto się kłócić. Tego nauczyłem się przez te miesiące. Po chwili poczułem jak przykłada mi coś zimnego do klatki piersiowej. Nie było jej wygodnie tak się schylać. Dlatego złapałem ją delikatnie za nadgarstki i przeszliśmy na kanapę. Siadła obok mnie i ponownie przyłożyła mi zimny okład.

-Lepiej?-zapytała.
-Tak, ale wylałem wrzątek też na spodnie więc..
Uśmiechnąłem się diabelsko.
-Aż tak luksusowo nie będziesz miał!
Zaśmiała się. Odłożyła okład i dotknęła swoją dłonią mojej klatki piersiowej.
-Nie wygląda najlepiej...
Tak chciałem jej dotknąć...Ale nie mogłem. Jeśli to zrobię, zniszczę naszą „relację".

Nie zrobiłem tego. Wiesz, możesz założyć już koszulę. Nie boli tak bardzo?
-Tak, jest dobrze.
Poszedłem na górę do mojego pokoju i wybrałem koszulę. Wcześniej mialą białą, ale teraz założyłem czarną.

Gdy zszedłem na dół, Halie zapytała:
-Jedziemy?
-Dobrze, wybierz samochód.
-Ja?-zdziwiła się.
Pokiwałem głową.
-A czemu nie?
Ruszyła do garażu, a ja tuż za nią. Wybrała czarne Ferrari. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do galerii.

Po godzinie drogi byliśmy na miejscu.
-Gdzie idziemy?-zapytałem.
-Muszę kupić sobie jakieś ubrania na Boże Narodzenie, możesz iść dalej.
Pokiwałem głową i ruszyłem dalej. Musiałem wybrać jakiś prezent dla Monet.

Nie wiedziałem co wybrać, ale po chwili wybrałem perfumy oraz kolczyki z perłą i bransoletka. Będzie miała komplet do naszyjnika. Gdy miałem do niej wracać kupiłem jej jeszcze piękną sukienkę, krótką, czarną i marszczeniem i pięknymi rękawami.

Gdy byłem blisko sklepu postanowiłem zanieść prezenty do samochodu. Włożyłem je do bagażnika, ale po chwili przeniosłem je do sekretnej skrytki w moim fotelu.

Zemsta SantanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz