Wspomnienia

146 6 7
                                    

W dzieciństwie miałam przyjaciela. Adiego. Nie wiem czy tak się nazywał, ale w każdym razie tak mi się przedstawił. Poznałam go, gdy miałam 6 lat. Gdy wracałam ze szkoły, zobaczyłam go na ławce w parku, wyglądał na starszego ode mnie. Wyglądał na bardzo smutnego, a po jego policzku spływała jedna łza.. Jako iż nie spieszyłam się specjalnie do domu, odważyłam się podejść do nastolatka.

-Co się stało?-zapytalam cicho.
Chłopak uniósł wzrok. Przetarł dyskretnie łzę rękawem bluzy i odpowiedział:
-ojciec nie pozwala mi gadać z innymi, ogólnie zachowuje się jakby miał kija w du...codziennie jest nie miły dla mnie.
Usiadłam obok niego i go przytuliłam, na co się spiął delikatnie.
-Jak masz na imię?-zapytał gdy się odsunęłam.
-Halie, a ty?
-Ja jestem...-zawahał się, ale po chwili powiedział:
-Adi.
Zaśmiałam się.
-Jest takie imię?
-Tak, nie słyszałaś?
Pokręciłam głową.

-Wracasz ze szkoły?
-Tak.
-Która klasa?
-pierwsza-odpowiedziałam z dumą
-pierwsza b-dodałam po chwili
-nie spieszy ci się do domu? Rodzice pewnie się martwią.
-Em...mama i babcia pozwalają mi chodzić do parku po szkole...
-Przepraszam, nie chciałem.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.

-Jesteś bardzo mądrą jak na swój wiek Halie
-Dzięki, ty też!
Zaśmiał się.

-jesteś bardzo ładna Halie.
Zarumieniłam się.
-Dzięki Adi! A ty masz mega ładne oczy...
-Ty jeszcze ładniejsze.
Poszerzyłam mój uśmiech.

Zastanawiał się nad czymś. Czym? Po chwili się dowiedziałam.
Złapał mnie za rękę w wstał, a ja zaraz po nim. Pociągnął mnie za sobą w krzaki. Osłaniał mnie przed gałęziami, a po chwili dotarliśmy do pięknego...ogrodu? Był otoczony krzakami, a w środku mieściła się ławeczka i stolik.

-Jak tu pięknie! Skąd znasz to miejsce?-zapytałam od razu.
-Znalazłem-powiedział z dumą.
Siedliśmy na trawie, mimo że obok była ławka.
-To może być nasza kryjówka! Spotykajmy się tu codziennie o 15-zaproponowałam.
Zastanowił się chwilę.

-Dobry pomysł!

Siedzieliśmy jeszcze trochę. Bawiliśmy się w berka, mimo że było mało miejsca. Potem pokazałam Adiemu moje zeszyty. Opowiedziałam mu trochę o sobie, a potem on coś o sobie.

-muszę już iść Adi, jest już prawie 17!
-pa Malutka!

Następnego dnia do plecaka spakowałam różne przekąski oraz uno. Uwielbiałam tą grę, i miałam nadzieję, że Adi też ją polubi. Gdy wychodziłam z domu szybko jeszcze skoczyłam do sklepu po 1l wodę na piknik.

Lekcje mi się dłużyły. Okropnie. Tak bardzo nie mogłam doczekać się pikniku. Pomyślałam, że Adi to teraz tak jakby mój tata. Po lekcjach popędziłam do parku. Przedarłam się przez krzaki i znalazłam się w naszym ogrodzie.
-Hej Halie! Patrz co zrobiłem!-powiedział po czym pokazał mi dużą drewnianą deskę z napisem: OGRÓD HALIE I ADIEGO.
-wow! Ale super, możemy powiesić to na tej gałęzi drzewa!
Zapomniałam wspomnieć o drzewie, które tu rosło. Była na nim powieszona huśtawka. Miało grube gałęzie. Ogólnie było przepiękne.

Chłopak powiesił deskę na sznurku. Otrzepał ręce i wyjął z plecaka koc piknikowy, oraz coś zapakowane w karton.
-Co to?-zapytałam
-To jest taka malutka szafa, możemy tu trzymać nasz koc piknikowy, i inne rzeczy.
-Wow, musiała być droga! Skąd miałeś pieniądze?
-Kupiłem ją za swoje kieszonkowe.

Po chwili namyślenia powiedziałam:
-Twoi rodzice muszą dużo zarabiać! Jaki mają zawód?
Chłopak się trochę zmieszał, a ja to wyczułam.
-Sorry...przejdziemy do jedzenia? Troszkę zgłodniałam...
-Pewnie-powiedział, po czym rozłożył koc piknikowy. Wyjęłam z plecaka przekąski, a na końcu wodę. Adi wytrzeszczył oczy.

Zemsta SantanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz