Prezent

366 13 31
                                    

Miłość w świecie organizacji jest krucha.

Tydzień minął bardzo szybko. Nie działo się nic specjalnego. Każdego wieczoru tańczyliśmy razem do świątecznej playlisty. Przez ten czas zapomniałam o swoich urodzinach. Teraz sobie przypomniałam, że od listopada jestem starsza o rok, ale teraz o tym nie myślałam, były święta.

Ubrałam czarną spódniczkę, a do tego zielony sweter. Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Zeszłam na dół, gdzie spotkałam kretyna.
-Witam moją Halie Monet...
Przewróciłam oczami, co on zauważył.
-Hej, widziałem to!
-nie jestem „twoja". Jestem niczyja.
-Jeszcze. Zaraz pękniesz i się na mnie rzucisz.
-Taaak na pewno. Jak na razie to Ty się na mnie rzucałeś.
-Bo mnie kurde prowokujesz!

Żądło używał przekleństw, sama go o to poprosiłam. Ucieszyłam się, że nadal się tego trzyma.

-Jak Cię prowokuje? Co ja robię? Ja porostu żyje!
-Właśnie Monet, Ty żyjesz i jesteś ogromnie se...
-Mówiłeś już to...może będę ubierała worek na śmieci?
-Dobry pomysł, ale zdejmę go z Ciebie w 5 sekund. Równie dobrze możesz zostać moją dziewczyną, wtedy nie będę się hamował, ale będziesz mogła ubierać się jak chcesz. Nawet będziesz mogła chodzić po domu w bikini.
-jaka super propozycja, ale chyba nie skorzystam, sorry-odpowiedziałam i zaczęłam robić śniadanie.

Postanowiłam zrobić naleśniki z pastą z avocado. Lubiałam się zdrowo odżywiać, ale nie zawsze mi to wychodziło. Gdy chciałam zrobić pastę do naleśników, okazało się, że mam jedno avocado. Głupio było mi prosić Adriena o pojechanie do sklepu (jedzie się 1h w jedną stronę) po jedną rzecz. Więc postanowiłam zrobić jogurt z owocami.
-Smacznego-powiedziałam gdy dałam kretynowi jogurt.
-Dziękuję.

Jedliśmy w ciszy, gdy nagle Adrien powiedział:
-jedziemy dziś do sklepu, musimy kupić składniki do kolacji.
-Dobrze, o której chcesz jechać?
-Po śniadaniu?
-Okey.

Gdy zjedliśmy udaliśmy się do garażu wsiedliśmy do ulubionego samochodu Adriena-czarnego Lamborghini. Gdy jechaliśmy patrzyłam przez okno na piękne lasy. Gdzieś tam są moi bracia-pomyślałam. Gdy o nich myślałam, zawsze robiło mi się smutno. Co gdybym nie zeszła wtedy po wodę? Bracia zatrzymali by kretyna, i dziś wspólnie spędziliśmy by święta...

Jak na zawołanie zadzwonił Will.
-Halo?
-Will, cześć!-ucieszyłam się jak małe dziecko, co nie uszło uwadze Adriena.
-Malutka, co u Ciebie? Dajesz radę?
-Em jest dobrze
Adrien na mnie popatrzył znacząco.
-Daj na głośnik-powiedział szeptem Santan.
Wykonałam jego polecenie, mimo, że mi się to nie podobało.
-zrobił Ci coś...wiesz, em takiego?

Will jak zawsze. Chciałam odpowiedzieć, że tak, ale gdy otworzyłam usta zobaczyłam jego spojrzenie. Staliśmy na poboczu, i patrzył na mnie smutno. Ten człowiek zrobił Ci wiele okropnych rzeczy! Krzyczał jeden głos w mojej głowie. Ale każdy popełnia błędy, kiedy Ci to zrobił? Dawno! Liczy się co zrobił przez ostatnie tygodnie! Mówił drugi głos. Którego miałam się posłuchać? Adrien Santan, człowiek który mnie porwał, dotykał mnie w nie odpowiedni sposób, gdy rozmawiamy zawsze używa podtekstów. Ale też Adrien Santan człowiek który tańczy z tobą, zajmuje Ci głowę, jest opiekuńczy i stawia mnie na pierwszym miejscu. Popełnił dużo błędów, ale też zrobił dla mnie wiele. Zastanawiałam się długo. Adrien na mnie patrzył, a Will czekał na odpowiedź. Czy mam okłamać mojego ukochanego brata dla Santana?

-Nie, bardzo miło spędza ze mną czas, porwał mnie dla swojej siostry. Jedziemy właśnie na świąteczne zakupy, a co tam u Ciebie Will?

Zemsta SantanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz