TOKIO

1 1 0
                                    


TOKIO

Już świtało, za oknem ptaki wydawały się budzić jakby ze snu zimowego choć było to prawie niemożliwe, Słońce przedzierało się przez budynki zatłoczonego Tokio. On znowu kreśli coś na pożółkłej kartce. Nie widać wyraźnie napisów, choć można wywnioskować, że pisze list. Jego pismo wciąż budzi zachwyt, starannie napisana każda litera, każda cyfra wydaje się być preludium kolejnych zdarzeń...

TOKIO

SEISHIN BYOIN*

Przyjęcie takiego pacjenta na oddział wydawało się szaleństwem w obliczu wydarzeń mających miejsce kilka lat wcześniej jednak dla Hiroto dyrektora, a zarazem najbardziej znanego psychiatry w Tokio nie miało to znaczenia. W gruncie rzeczy wyleczenie nie było takie łatwe. Zachowania nie pasowały do schematu zbudowanego w głowie Hiroto od lat. Szpital ten nie wydawał się miejscem o pogodnym duchu, ściany wcale nie były białe tak jak każdy pacjent się spodziewał. Budynek był stary i wyglądał jakby miał runąć dokładnie tak jak psychika pacjentów.

- Wróciłeś choć nie wyglądasz jakby twój stan pogorszył się od twojego ostatniego pobytu tutaj. - Dyrektor uśmiechnął się, a może był to grymas niezadowolenia, że znów go widzi.

- Cóż wydaje się Panie doktorze, oczywiście z pełnymi wyrazami szacunku, że koszmar minionych lat nigdy we mnie nie zginął i to wszystko Pana zasługa. - Starzec spojrzał instynktownie w okno tak jak robił to wtedy podczas sesji terapeutycznych. Nie lubił patrzeć w oczy Hiroto. Podobno to właśnie oczy są zwierciadłem duszy, a to właśnie oczy Hiroto były czarne, czarne jak łatwopalna smoła, czarne jak zło.

- Makoto zawsze chciałem ci pomóc, każda sesja terapeutyczna była po to byś nie zadręczał się tymi myślami, a wracasz tu znowu oskarżając mnie o swoje problemy. Koszmar, o którym mówisz nigdy się nie wydarzył, to wszystko w twojej głowie. Pamiętasz o czym rozmawialiśmy na naszej ostatniej sesji? - mówił półszeptem, nie chciał by ktokolwiek usłyszał o czym rozmawia ze znanym już wszystkim pacjentem.

- Panie dyrektorze nasze rozmowy polegały nie zwalczaniu mojego problemu, Pan konsekwentnie go budował. Metody, które stosowane są w tym szpitalu mogą przynieść kłopoty.

- Nigdy konsekwentnie nie budowałem twojego problemu. Zdrowie moich pacjentów traktuje ponad swoje. Makoto musisz zrozumieć, że to ty stworzyłeś zło w swojej głowie, którego nawet nie starasz się zwalczyć. - Lekarz oparł się rękami o blat dębowego biurka. Zapach w pomieszczeniu przypominał zapach stęchlizny, nie był przyjemny, ale nie drażnił nosa tak jak ostry zapach piżmowych per-fumów Hiroto. Był tak duszący, że aż wydawał się być otumaniający.

- Panie Hiroto proszę pamiętać, że zemsta czeka tuż za rogiem, a karma nigdy nie wybacza. - Ten piękny uśmiech starca zdawał się być słodkim upomnieniem o sprawiedliwość na, którą tak czekał. Choć może nie czekał, może nie chciał sprawiedliwości, on może po prostu chciał zemsty. Ruszył w kierunku drzwi, zaczynało mu być duszno, gęsta atmosfera pomieszczenia zaczynała być przytłaczająca. Taktownie pożegnał się z psychiatrą bo tak wymagały od niego zasady savoir vivre.

- Do widzenia Makoto, przyjdź jutro na 12, odbywa się wtedy terapia grupowa. Poznasz innych pacjentów, może ktoś ma te same problemy co ty. Jestem tu dla Ciebie nie wątp w to.

Starzec nie odpowiedział, nie spojrzał również na swojego rozmówcę. Opuścił pomieszczenie pewnie. Znał to miejsce lepiej niż ktokolwiek inny...

* z języka japońskiego: szpital psychiatryczny

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostateczne wyjście- AokigaharaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz