6

127 15 13
                                    

Otworzyłam oczy przeciągając się na łóżku. Od tamtego zdarzenia minął ponad miesiąc... Albo więcej... Nie wiem. Straciłam rachubę. Dowiedziałam się, że gdyby Misha w tedy nie popchnęła policjanta... To dostałabym kulkę... Uratowała mi życie... A ja zachowuje się jak szmata wobec niej... Imprezy, znikanie z dnia na dzień... Jednego dnia normalnie z nią rozmawiam, drugiego traktowałam jak powietrze i flirtowałam z kim popadnie...

Jutro mam zakończenie roku szkolnego, ale niezbyt się cieszę. Zapytanie dlaczego? A dlatego bo kurwa mam poprawkę z Włoskiego. Dyrektorka z jakiegoś powodu postanowiła dać mi szansę i przystąpić do egzaminu pod koniec wakacji. Pod warunkiem, że nie będę całe wakacje pokazywać jej się na oczy. Zgodziłam się. Poniekąd tylko dlatego bo wiedziałam, że Misha mnie za to zabije jak się nie zgodzę.

-Sunshine?

-O nie. Ja śpię. Nie ma mnie.

Odwróciłam się na bok wtulając w kołdrę. Od tamtego czasu przeniosłam się mieszkać na weekendy do Moonrav. CO BYŁO FRUSTRUJĄCE!!! Chciała mieć na mnie oko. Czemu? Domyślałam się jednak nie komentowałam. Z jednej strony ba, że cieszyłam się! Jej obiadu były zajebiste! Nie pamiętam kiedy ostatni raz zjadłam w ciągu dnia chociaż jeden normalny posiłek. A odkąd ją poznałam, szczególnie od tego feralnego dnia gdzie gdyby nie moja mała wilczyca, no już nie taka mała, to cholera wie jakbym skończyła.

Mruknęłam czując na szyji mokre, ale delikatne pocałunki. Westchnęłam. Złapałam kobietę za ramię i przerzuciłam przez siebie tak, żeby leżała na plecach, a ja chętnie się na niej położyłam wtulając w nią. Zaśmiała się na co się uśmiechnęłam. Nigdy nie czułam się lepiej. A z nią teraz mam ciszę, spokój i czuję się bezpiecznie. Mimo, że odeszłam i dalej się boje. Odnoszę wrażenie, że ten błogi spokój nie potrwa długo. A mój instynkt nigdy się nie myli. I to mnie wręcz przeraża.

-Kochana. Pora wstawać. Musisz leki wziąść.

-Nieee...

Jęknełam. Zrobiłam kilka obrotów zawijając się w kołdrę jak naleśnik z dżemem i spadłam na podłoge. Przeklnełam bo zapomniałam, że jej łóżko jest trochę wyższe od mojego i nie mogłam się do tego przyzwyczaić. I tak. Odkąd pomieszkuje u Mishy to mama bliźniaków przepisała mi jakieś leki na Anemie i blondynka pilnuje mnie z braniem ich. Ostatnim razem o mało patelnią nie dostałam bo zaczęłam się z nią wykłucać o to, że nie będę brać prochów. Serio widziałam jak życie mi w tedy przelatuje przed oczami.

-Avery! Wstawaj do cholery! Chyba, że chcesz oberwać tym razem serio patelnią!

No tak. Odkąd też mieszkam z nią załapała niewyparzony język ode mnie i zaczyna mi się stawiać. Franca jedna. Wygrzebałam się z kołdry niechętnie i wstałam odkładając pościel na łóżko. Swoją drogą łóżko wyglądało jak po przejściu huraganu. Pewnie znów się przez koszmary rzucałam, a nawet nie pamiętam co mi się śniło.

-Misha...?

-Hmm? - Spojrzała na mnie będąc przy drzwiach.

-Nie dobrze mi.

Mruknęłam jednak wracając na łóżko. Było mi w cholerę niedobrze zaraz po tym jak wstałam na równe nogi. Brzuch mnie bolał jak cholera i nawet nie wiem dlaczego. Kobieta podeszła do mnie, a chwilę później poczułam dłoń na czole.

-Od czego? Nie masz gorączki?

-Nie wiem. Nie chce iść do szkoły. Do pracy. Chce zostać.

Mruknęłam załamana. Dzisiaj jeszcze były jakieś pojedyncze lekcje, na których musiałam się zjawić, żeby dyrektorka nie zmieniła zdania co do mojej poprawki. Później mam dwa spotkania związane z nowym klubem, bo Damian znowu się zesrał, ale oczywiście ja muszę to ogarnąć.

Oddaj To Co Zabrałaś Kochanie - Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz