15

133 22 3
                                    

Moje misie! Przepraszam za prawie miesięczną nieobecność, ale za hu..i ciut ciut nie unikałam się zmusić, żeby dokończyć rozdział. Ale udało się! Mam nadzieję, że wena mi powraca i na nowo będą częściej rozdziały. Obiecać wam niestety nie mogę, ale sama mam nadzieję! 🫶🥀

Miłego czytania i mam nadzieję, że podoba wam się fakt, że NA RAZIE jest spokojnie i miło między tą naszą kochaną dwójką.🫶👀

____

Leżałam plackiem na pustej plaży okrążona przez kilka koni, które postanowiły uciec z wybiegu i domagać się ode mnie atencji. Jeden z nich leżał koło mnie z pyskiem na moim brzuchu i wydawał co jakiś czas dziwne dzięki. Ciekawe co jej się śni.

-Avery?

Zerknełam do tyłu i uśmiechnęłam się widząc Michael w spodenkach i zwiewnym podkoszulku. Prubowałam wydostać się spod końskiego łba, ale klacz poprawiła łeb tak, że powaliła mnie spowrotem na piach.

-Możemy porozmawiać? - Zerknełam na Michael. - Chciałam w domu, ale... - Odchsząknełam.

-O co chodzi, słońce? - Usiadła tak, że mogłam położyć głowę na jej udach.

-Bo... - Jak zacząć? Co mam powiedzieć? - Ja... Przepraszam. - Wtuliłam się policzkiem w jej brzuch pozwalając jednej łzie spłynąć w dół. - Przepraszam, że w tedy... Tamtego dnia sprawiłam, że myślałaś, że wyleciałam. Ja nie... Nie wiem co robić. Przepraszam, że w tedy wprowadziłam cię w błąd i spowodowałam, że myślałaś, że uciekłam. Widziałam jak stałaś przy szybie patrząc na samolot, a później... Później obserwowałam cię zza auta. Nie chciałam, żebyś płakała. Boje się o was. - Mówiłam cicho nie patrząc na nią tylko wbiłam wzrok w jej bluzkę. - Nigdy nie sądziłam, że będę się bać kiedykolwiek czego kolwiek. Nie sądziłam, że poznam ludzi, którzy staną się dla mnie ważni. Na dobrą sprawę nigdy nikogo nie miałam dopuki nie poznałam właśnie Ich. Marko, Grace, Damian, Diana... To oni wyciągnęli mnie z bagna, w które brnełam. Nielegalne walki, ucieczki, głodówka, ćpanie. Co prawda na trawce się zaczęło i skończyło, ale to nadal narkotyk. Gdyby nie oni to skończyłabym prawdopodobnie gdzieś w rowie z przedawkowania jakiegoś większego gówna bo na pewno bym po nie sięgnęła prędzej czy później. Jednak nie wiedzią co mnie pchało ku tej ciemnej stronie. Mimo, że miałam Carine, a później ich to wychowała mnie ulica. Tyle lat radziłam sobie sama, że teraz nie wiem co robić. Ci ludzie mają gdzieś to wszystko iż ostatnia sprawa skończyła się w sądzie to dalej mam z nimi problemy. Jakiś czas temu po tym jak tydzień przeleżałam u ciebie chora, spotkałam się z nimi. Nie mówiłam ci bo się bałam. Mieli wasze zdjęcia zrobione z ukrycia. Z kim się spotykacie, z kim i gdzie mieszkacie... Wiedzą o was wszystko i to mnie przeraża. - Przełknełam ślinę. - Niedługo minie osiem lat jak Cari leży w śpiączce. Jej stan jest... Jest coraz gorzej. Ci ludzi byli u niej kilka razy. Mimo iż zabroniłam ich wpuszczać do niej to ordynatorka chyba chciała naprawić ich błąd... Chyba chciała, żebyśmy miały rodziców. Jednak zrozumiała, że robi źle gdy o mały włos Carina nie... Nie umarła przez jakąś substancje, którą jej podali. Gdybym tego dnia nie wpadła do szpitala przeczuwając, że coś jest nie tak... Ona... - Walczyłam z łzami i gulą w gardle. Przetarłam oczy gdy obraz całkowicie mi się rozmazał. - Ostatnio odwalało mi też przez to, że... Koszmar gdzie widziałam wypadek Cari... On mnie od tamtego dnia nęka, ale... Od jakiegoś czasu zamiast Cariny jesteś w nim... Ty... I... To mnie... Ja się Boje Misha. Nie wiem co robić. Jeśli ostatnim razem sprawa w sądzie nie poskutkowała... Ja nie mam nawet dowodów na to, że oni was śledzą...

-Ciii. Już dobrze. Jest w porządku. Słyszysz? Coś wymyśliły. Tylko proszę cię, rozmawiaj ze mną. Ja wiem, że to trudne dla ciebie, ale jeśli nie będziesz rozmawiać to ci nie pomogę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Oddaj To Co Zabrałaś Kochanie - Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz