Sen

868 82 0
                                    

Galopowałam na jakimś koniu przez ciemny las. Nie wiedziałam skąd, ani dokąd. Poprostu galopowałam przed siebie. Miałam wrażenie, jakby to miało jakiś sens, którego jeszcze nie znałam. Nagle zrobiło się jasno, a ja wjechałam na wielką polanę. Pasły się tam konie rozmaitych maści i ras. Nie wiem co to było za miejsce. Po chwili koń na którym siedziałam stanął dęba, a ja spadłam w przepaść. Bolała mnie głowa, a dookoła mnie była tylko ciemność.
Leżałam w tej przepaści i usłyszałam w oddali głos Kayli.
- Chyba się budzi - powiedziała, a ja otworzyłam powoli oczy i zauważyłam, że leżę na ziemi, a to był tylko sen. Spróbowałam wstać, ale odrazu upadłam. Ten ból to jednak prawda. Chciałam sobie przypomnieć, co się stało, ale pamiętałam tylko konie, pastwisko i ciemność. Nagle mnie olśniło - musiałam zasnąć i spaść z płotu.
- chyba trzeba będzie wezwać karetkę - usłyszałam
- nie ! - krzyknęłam, chociaż przez to jeszcze gorzej się czułam - nic mi nie jest.
- napewno wszystko w porządku ? - zapytała mama - umiesz wstać ?
Powoli się podniosłam i szybko złapałam płot, na którym wcześniej siedziałam, żeby sie znowu nie przewrócić. Obejrzałam się i zobaczyłam przerażone twarze mamy i Kayli, otwartą bramę i pastwisko, na którym nie było koni. To było trochę dziwne, bo przecież odprowadzałam Kropkę na pastwisko, gdzie były jeszcze Kometa, Arktyka i Cukierek.
- co się stało ? Gdzie są konie ? - zapytałam trochę zdezorientowana.
- Ben nas zawołał, kiedy Arktyka pojawiła się tuż za nim, a Kropka kłusowała przed drzwiami stajni. Potem poszliśmy na pastwisko zobaczyć, dlaczego konie uciekły. Wtedy znaleźliśmy cię leżącą przy płocie. - wyjaśniła wszystko Kayla.
- sprawdziłem bramę pastwiska. Była zamknięta tylko na jeden zamek. - powiedział Ben, kiedy do nas podszedł. - Znalazłem Cukierka przy wjeździe do lasu, a Komety nikt nie widział.
Musiałam zapomnieć o tym, że Cukierek potrafi otwierać górne zamki i nie zamknęłam bramki na dolny.
- a jak się czuje Lisa ? - spytał Ben
- wygląda jakby ją coś bolało, ale mówi że jest okey. - odpowiedziała mama.
- no bo jest okey - powiedziałam
Czy oni mnie w ogóle widzą ? Zachowują się tak jakby mnie tu nie było lub jakbym wciąż była nieprzytomna.
-mamo, przecież znasz Lisę. Ona tylko tak mówi. Wszyscy wiedzą, że boi się chodzić do lekarza.
- hej przecież ja jeszcze tu jestem. - ale oni nie zwrócili na mnie uwagi, tylko dalej rozmawiali.
Tego już było za wiele ! Czy oni mnie w ogóle słuchają ? Oderwałam się od płotu i pobiegłam do stajni. Nie ważne jak się czuję, nikt nie będzie mnie ignorował. Kiedy odbiegałam, krzyczeli, żebym się zatrzymała. Podeszłam do jakiegoś boksu i oparłam się, żeby nie upaść. Po chwili poczułam, że ktoś dmucha mi we włosy. Otworzyłam boks i przykucnęłam przy ciemnobrązowej nodze tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Zanim usłyszałam głosy mamy, Kayli i Bena spojrzałam jeszcze w górę. Okazało się, że trafiłam na Gratkę, kucyka szetlandzkiego. Rodzice kupili mi ją kiedy byłam jeszcze mała. Na niej uczyłam się jeździć. Chyba wyczuła, że nie chcę żeby mnie zobaczyli, bo kiedy Kayla podeszła do boksu, położyła uszy po sobie i zarżała ostrzegawczo. W końcu wszyscy poszli na drugi koniec stajni. Wyszłam wtedy szybko z boksu i zanim ktoś zdążył mnie zauwałyć, wsiadłam ma Gratkę i pogalopowałam w stronę drogi.

KarmelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz