Czyszczenie

764 80 1
                                    

W poniedziałek po pierwszej lekcji rozmawiałam z przyjaciółkami o nowym koniu i o tym, czego się dowiedziałam o Jasperze. Mary się nie dziwiła, ci było do niej nie podobne, a po Sarze było widać że coś ukrywa. Nie dałam jednak rady ich o to wypytać. Na przerwie obiadowej spotkałam się z Jasperem i ustaliliśmy, że będzie mógł do mnie wpaść trochę później, a jutro przyjedzie odrazu po szkole. Nadal dziwnie się czułam z tym, że do mnie przyjeżdża. Może się za jakiś czas przyzwyczaję. Chyba że nie będę musiała i szybko zdobędę zaufanie Karmela. Wtedy wszystko będzie po staremu. Nielicząc mojego kochanego konia. Po lekcjach nakarmiłam swojego konia, zjadłam obiad i odrobiłam lekcje. Potem wzięłam Gratkę na krótki spacer i poćwiczyłam z Kropką skoki. Kiedy kończyłam z nią trening, przyjechał mój kolega. Odprowadził ze mną Kropkę, a potem poszliśmy do Karmela. Tym razem on wszedł do boksu i wyprowadził go przed stajnię. Przywiązał ogiera do słupka i wyciągnął szczotkę ze skrzynki z napisem "Karmel", które wcześniej przyniosłam. Wziął do ręki zgrzebło, pokazał je koniowi i dał mu je powąchać. Karmel trącił je lekko nosem, po czym popatrzył na Jaspera, a potem na mnie. Chłopak pomału przesunął rękę w stronę grzbietu konia i delikatnie dotknął nim jego sierści. Karmel w tym momencie odwrócił łeb i i lekko zadrżał ale stał spokojnie. Był grzeczny nie dlatego, że tego chciał ale dlatego że bał się uderzenia batem. Jego wzrok był niespokojny i co chwilę patrzył w inne miejsce. Jasper przejechał zgrzebłem po brązowej sierści ogiera, a ten zastrzygł uszami. Nagle za plecami usłyszałam dźwięk kopyt. Mama szła z Arpegiem z pastwiska był dosyć brudny, więc przywiązała go obok nas.
- Liso, kim jest twój kolega ? - spytała. Przewróciłam oczami. Nie lubiłam jak się o wszystko pytała.
- to jest Jasper. Pomaga mi przy Karmelu. Ma w tym doświadczenie. - odpowiedziałam.
- więc często się opiekujesz chorymi zwierzętami ? - mama zwróciła się do Jaspera.
- moja mama ratuje źle traktowane zwierzęta. Wszystkiego mnie nauczyła.- uśmiechnął się.
- mamo, czy mogłabym wyczyścić Arpegia ? - zmieniłam szybko temat, zanim Karmel zaśnie z nudów. Mieliśmy przecież go czyścić.
- tak, jasne. To ja idę do domu przynieść wam coś ?
- nie trzeba. - odpowiedziałam i spojrzałam na swojego kolegę, który też odmówił. Poszłam po sprzęt Arpegia. Kiedy wróciłam, Jasper opisywał Karmelowi zgrzebło i do czego ono służy. A potem zwrócił się do mnie.
- piękny koń, jak ma na imię ?
- Arpegio - odpowiedziałam krótko.
- a nie mieliśmy zająć się teraz Karmelem ? - spytał
- konie mają instynkt stadny. Kiedy jeden wyczuwa niebezpieczeństwo, to reszta też się płoszy. Pomyślałam, że Karmel zobaczy że jak innemu koniowi nic się nie dzieje to jemu też nie.
- sprytnie to wymyśliłaś. - uśmiechnął się do mnie.
- dzięki. - odwzajemniam uśmiech.
Karmel faktycznie mniej się bał podczas czyszczenia, kiedy był przy nim inny koń. W końcu przyszedł czas na kopyta. Nie miał ich pewnie czyszczonych od dawna, więc musiały być bardzo brudne. Podeszłam do konia, stanęłam przy jego przedniej nodze i się schyliłam. Jasper stał wtedy przy głowie i odwracał jego uwagę ode mnie. Przejechałam ręką po jego nodze, zatrzymałam ją na kopycie i pociągnęłam lekko do góry. Koń podniósł ją na chwilę, a potem znów opuścił. Dobrze mu poszło jak na nasz pierwszy raz. Szkoda tylko, że przez cały czas się mnie bał. Kiedy był odpięty - odbiegał od ludzi najdalej jak to możliwe. I kulił uszy gdy ktoś się do niego zbliżał bez towarzystwa Jaspera. Dobrze, że przynajmniej nie gryzł i nie kopał. Nie był tak dobrze wyczyszczony jak Arpegio, ale i tak byłam z niego dumna. Wprowadziliśmy oba konie do boksów i odnieśliśmy rzeczy do czyszczenia. Robiło się już późno, ale nakarmiliśmy jeszcze Karmela i popatrzeliśmy jak je swoją kolację.
- to ty włączyłeś komputer w sali z informatyki ? - chciałam się upewnić.
- tak, wymyśliłem to żebyś dowiedziała się o nim.
- a skąd się dowiedziałeś, że moja rodzina prowadzi hodowlę ?
- twój młodszy brat chodzi do tej samej klasy co moja siostra.
- a...
- skąd wiedziałem gdzie siedzisz na informatyce ?... Zapytałem twoje przyjaciółki. Poprosiłem je też o to, żeby przekonały cię do niego. - to dlatego dziwnie się ostatnio zachowywały. Czekały aż mi powie. - na początku nie byłem pewny, czy mogę ci go oddać ale Sara powiedziała, że dobrze traktujesz konie i na pewno będziesz mu chciała pomóc.
- aha.
- Mary nawet proponowała, że może go wziąć jeśli ty nie będziesz mogła, ale jej rodzice się nie zgodzili.
- jak je namówiłeś do pomocy ?
- pokazałem im jego zdjęcia i opowiedziałem im o nim. - w tej chwili spojrzałam na Karmela.
- wiesz coś o jego przeszłości ?
- nie za bardzo. Wiem tylko tyle, że jego rodzice byli koniami arabskimi i że jego ostatni właściciele okropnie go traktowali. Jak zresztą sama widzisz.
- kto był pierwszym właścicielem ?
- nie wiem. Jakaś hodowla koni arabskich. Najprawdopodobniej z zagranicy.
- aha
- a to jest jakieś przesłuchanie ? Teraz ja zadam ci kilka pytań. - Jasper się zaśmiał.
- no to pytaj.
- kto prowadzi "Szczęśliwą podkowę" ? - tak się nazywała nasza hodowla
- właściwie to wszyscy. Ale najbardziej się angażują mama i Kayla.
- ...
- Kayla to moja starsza siostra.
- moja mama mówiła mi, że macie tu 35 koni...
- tak, ale ich liczba cały czas się zmienia.
- nie licząc Karmela są tu tylko konie angielskie i kuce connemara ?
- nie. Są też konie innych ras, których nie sprzedajemy. Na przykład Arpegio jest koniem andaluzyjskim, a Gratka to kucyk szetlandzki. - Jasper spojrzał na zegarek.
- muszę już jechać, cześć.
- pa. - odpowiedziałam, po czym wyszedł ze stajni i odjechał na rowerze. Ja jeszcze przez chwilę tam postałam i poszłam do domu na kolację. Pózniej pograłam chwilę na komputerze i poszłam spać.

KarmelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz