Znajomi Jaspera

553 62 0
                                    

- jak tam sprawdzian ? - spytała Mary na stołówce następnego dnia.
- chyba ok.
- a uczyłaś się ?
- hmm... Nie.
- no to będziesz mieć cztery.
- skąd wiesz ?
- zgaduję. Jesteś świetna z matmy. A z geometrii to już wogóle.
Przez chwilę żadna z nas nic niemówiła, aż zobaczyłam Jaspera kilka stolików dalej.
- Jasper ! - krzyknęłam machając do niego.
- cześć dziewczyny. - uśmiechnął się do Mary, a mnie pocałował w policzek na powitanie.
- hej. Co u ciebie ?
- nic. Dzisiaj mam trening koszykówki, a potem idę ze znajomymi na miasto. Chcecie iść z nami ? - Jasper był jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole, a jazdę konną i pomaganie zwierząt trzymał w tajemnicy.
Mary spojrzała na mnie błagalnie jakby mówiła : "zgódź się, zgódź się, zgódź się.."
- ok. To o której ? - zgodziłam się.
- o piątej przy skateparku.
- ok. Do zobaczenia.
- pa. - powiedział i poszedł do kumpli.
- nie wierzę ! Lisa, dzięki. - Mary omal nie krzyczała z radości
- za co ?
- i ty jeszcze się pytasz ? Dziś po południu spotykamy się z najbardziej lubianymi ludźmi w w szkole.
Zadzwonił dzwonek i Poszłyśmy na lekcje.
Po szkole dałam Karmelowi obiad, sama też coś zjadłam, wyczyściłam go i przygotowałam się do szkoły na następny dzień. O czwartej byłam już gotowa na spotkanie z przyjaciółką, chłopakiem i jego znajomymi. Swoje długie włosy zaplotłam w warkocz, ubrałam czerwoną koszulkę z nutami, ciemne dżinsy, czarne trampki i złoty łańcuszek z serduszkiem, który podarował mi Jasper kilka dni przed wyjściem ze szpitala. Wzięłam jeszcze małą, pomarańczową torebkę na telefon, klucze i inne rzeczy. Wyszłam z domu i poszłam na przystanek. Z tamtąd autobusem dojechałam pod skatepark o 16:47. Rozejrzałam się i zobaczyłam Mary, Jaspera i jakieś dwie dziewczyny, których nie kojarzę. Podeszłam do nich.
- cześć. - powiedziałam i uściskałam przyjaciółkę, a chłopaka pocałowałam. Te dwie miały wtedy wściekłe, pełne zazdrości miny.
- cześć - odpowiedzieli mi wszyscy.
- Liso, to są Ashley - wskazał wysoką brunetkę - i Emma - wskazał niską blondynkę. Obie ubrały się jakby szły na randkę.
- dziewczyny, to moja dziewczyna Lisa.
Podałyśmy sobie ręce, chociaż trochę niechętnie.
- nie mówiłeś że masz dziewczynę. Od kiedy jesteście parą ? - zapytała Emma
- jakoś od dwóch tygodni.
- chodzisz z koniarą ?! - krzyknęła Ashley.
- hej ! Czepiaj się kogoś swojego pokroju, bo my koniary jesteśmy z wyższej ligi. - odegrałam się
- tak się składa, że koń nie tylko ma większy mózg od twojego, ale w porównaniu do ciebie, potrafi go używać. - dokopała jej jeszcze Mary.
- chłopaki ! Tutaj ! - przerwał Jasper wołając swoich kumpli.
Nie sądziłam, że ledwo co przyjdę, a już zrobię sobie wroga, ale Emma doprowadzała mnie do szału.
- cześć, a to co za nowe ? Przedstawisz nam ? - uśmiechnął się do nas jakiś chłopak.
- to jest Jake. - powiedział Jasper. - a to jest Lisa. MOJA dziewczyna.
- aha.
Trochę dziwnie się czułam w towarzystwie znajomych Jaspera, ale nie chciałam mu tego mowić. Porozmawiałabym z Mary ale ona była zajęta nowymi znajomościami.
- Lisa, to jest Zack i Ben - wskazał na dwóch wysokich chłopaków z czarnymi włosami - tam stoi Martin, a obok niego Matt - oboje byli blondynami jeden był niski a drugi wysoki. - a ten, z którym rozmawia Mary to Harry. - ten też miał jasne blond włosy.
- to gdzie idziemy ? - spytałam.
- zapytaj Jake'a. On tutaj wybiera miejscówki.
- Jake. Co będziemy robić ?
- zbliża się wielki mecz kosza, musimy to uczcić pizzą. Więc idziemy do centrum.
- dzięki.
- dobra ludzie. Idziemy do centrum ! - zawołał wszystkich Jake i poszliśmy w stronę centrum miasta.
Szliśmy przez kilkanaście minut. Wszyscy oprócz mnie rozmawiali. Rozmowy kręciły się głównie wokół koszykówki i zbliżającego się meczu. Najchętniej to bym pojechała do domu, ale nie chciałam zawieźć swojego chłopaka. Na miejscu usiedliśmy przy największym stole. Ja siedziałam pomiędzy Jasperem, a Mary, która z kolei siedziała obok Harrego. Dalej siedzieli : Jake, Matt, Martin, Zack, Ben, Ashley i Emma. Oczywiście musiała siedzieć przy Jasperze. Zamówiliśmy colę i trzy pizze: hawajską, margarittę i wegetariańską, bo kilka osób nie jadło mięsa. Jedną dużą i dwie XL. Przez cały wieczór rozmawialiśmy i wznieśliśmy toast za wielki mecz, na który chłopaki tak długo czekali.
W pewnej chwili Emma powiedziała coś do Jaspera na ucho, a on wstał i poszedł do łazienki.
- weź już przestań, bo wszystkich tylko denerwujesz. Następnym razem nigdzie z nami nie idziesz. - powiedział do niej. Nie wiedziałam o co chodziło ale nie bardzo mnie to obchodziło. Po kilku minutach Jasper wrócił do stołu. Posiedzieliśmy jeszcze godzinę, a potem Jake zapłacił kelnerowi i wyszliśmy z lokalu. Przez cały ten czas czułam na sobie spojrzenie Emmy ale to ignorowałam. Jasper jeszcze mnie odprowadził do domu, bo było już ciemno i wrócił do siebie. Była 20:20, więc pooglądałam jeszcze telewizję i poszłam spać.

KarmelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz