Szpital ?!

511 65 0
                                    

Otworzyłam pomału oczy i zastanawiałam się, co się właśnie stało. Nagle wszystko sobie przypomniałam: las, rów, wilki, gałąź i KOSMOS. Co z nim się stało. Przed sobą zobaczyłam Jaspera ze spuszczoną głową, po jego lewej Mary i Sarę, a po prawej Kaylę. Chciałam ich o to zapytać, ale nie umiałam nic powiedzieć, ani się ruszyć. Rozejrzałam się trochę wzrokiem. Leżałam w jakimś białym pokoju, a przyjaciele siedzieli przede mną na krzesłach ze spuszczonymi głowami. Tylko Kayla rozmawiała z jakąś kobietą. Sądząc po stroju była to pielęgniarka. "Jestem w szpitalu ?!" pomyslałam zaskoczona. Co mi się takiego stało, że przywieźli mnie tutaj ?
Miałam mnóstwo pytań. Gdzie są rodzice i Tom ? Jak się czuje Kosmos ? Co mi się stało i dlaczego tu jestem ? Przecież nic mnie nie bolało. A jednak nie. Nagle poczułam okropny ból w ręce. W końcu ktoś podniósł głowę. Jasper spojrzał w moją stronę i szturchnął Kaylę w ramię. Coś powiedział do pielęgniarki, a ona odwróciła się w moją stronę. Sara i Mary też się spojrzały. W tej chwili zauważyłam, że nic nie słyszę. Pielęgniarka podeszła do mnie i coś do mnie mówiła. Ja tylko pokręciłam głową. "Mogę się ruszać !" pomyslałam. Kiedy odeszła, ja podparłam się rękami i próbowałam usiąść. W tej samej chwili podbiegła do mnie Kayla, złapała mnie mnie i coś powiedziala, ale ja nie wiedziałam co. Przyjrzałam jej się tylko i wtedy podeszła do mnie reszta. Coś mówili, a ja im nie odpowiadałam, tylko zamknęłam oczy. Chciałam jeszcze spać i obudzić się dopiero, kiedy wszystko będzie już dobrze. Mogłam tam wogóle nie jechać. Ale wtedy te wszystkie wilki zaatakowałyby Jaspera. Zasnęłam.
Kiedy ponownie otworzyłam oczy, zobaczyłam Kaylę i Jaspera sidzących przy mnie.
- patrz, budzi się - powiedziało któreś z nich. Mogłam ich słyszeć !
- hej, czy wszystko dobrze ? - zapytała mnie Kayla. - słyszysz mnie ?
Pokiwałam głową.
- a widzisz ? - spytał Jasper - możesz mówić ?
- chyba tak - odpowiedziałam powoli. I ucieszyłam się, że naprawdę mogłam.
Chciałam im zadać te wszystkie pytania, które męczyły mnie od początku.
- jak Kosmos ? - zadałam pierwsze z nich.
- nie jest z nim dobrze - Jasper spuścił głowę.
- ale wezwałaś weterynarza ? - zwróciłam się do Kayli
- nie było już takiej potrzeby. Niech Jasper ci wszystko opowie. On tam wtedy był i nas zawiadomił.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Kiedy dojechałem nie daleko stajni, zobaczyłem jak gryzły Kosmosa. Od kopnął jednego z nich i wtedy odbiegły. Jeden wskoczył na gałąź, a ta spadła prosto do rowu. Kiedy podbiegłem do niego zauważyłem, że leżałaś pod tą gałęzią i wtedy zadzwoniłem po pogotowie. Dla konia nie było już wtedy ratunku, bo już nie oddychał. Wtedy pojechałem po kogoś w stronę stajni.
- Kayla, gdzie są rodzice ?
- byli tu niedawno, a ja zostałam żeby Sara, Mary i Jasper mogli się z tobą zobaczyć. Mogli wejść tylko z osobą pełnoletnią. - wtedy przyszła pielęgniarka i ich wyprosiła.
- cześć - powiedzieli jednocześnie
- pa.

KarmelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz