Szach

1.7K 76 1
                                    

- Vicki jak zawsze świetnie się spisałaś.

Leandro całuję mnie w oba policzki kładąc mi dłonie na ramionach. Uśmiecham się odwzajemniając gest.
Chwyta mnie za dłoń i okręca wokół własnej osi na co chichocze.

- Natomiast twój wygląd dziś zapiera dech Il mio piccolo*

- Dziękuję Leandro, Ty również wyglądasz dziś doskonale.

Naprawdę tak uważam. Siwiejące włosy zaczesał do tyłu a w czarnym smokingu wygląda jak James Bond.
Obok niego stoi blondynka w czerwonej sukience która może być niewiele starsza od jego syna a co najważniejsze ma bardzo miły uśmiech w przeciwieństwie do jego poprzednich towarzyszek które poznałam.

- Ario - zwraca się do niej - poznaj proszę osobę której wiele zawdzięczam odkąd pojawiła się w moim życiu.

Ściskam jej wyciągniętą dłoń ale posyłam Leandrowi besztające spojrzenie za to, że mnie zawstydza.

- Victoria Davis

- Miło mi w końcu Cię poznać, Leandro wiele mi o Tobie opowiadał i nie mogłam się doczekać naszego spotkania. Aria Wilson.

- Mnie również, mam nadzieję że w późniejszej części przyjęcia będziemy miały czas by dłużej porozmawiać.

Jej niebieskie oczy są pełne tej samej życzliwości co mężczyzny stojącego obok i mam dziwne wrażenie, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie.
Czyżby Leandro w końcu spotkał kobietę którą zechce na dłużej niż kilka chwil? Może jednak pomysł z emeryturą nie był dyktowany jedynie chęcią zbliżenia się do syna?
Kate w tym czasie wita się z mężczyzną ale po chwili przeprasza nas i rusza w kierunku grupki współpracowników ze swojego działu.

- Vicki wiem że ostatnio o wiele proszę ale czy mogła byś odnaleźć Vincenza i towarzyszyć mu dopóki nie ogłosimy zmiany kierownictwa?

Przygląda mi się z chytrym uśmieszkiem na ustach na co marszczę brwi.

- Nie podoba mi się to co robisz choć nie do końca wiem co to jest. - przewracam oczami na widok jego zadowolonej miny - ale potraktuje to jako polecenie służbowe i wykaże się profesjonalizmem.

Rozglądam się po sali w poszukiwaniu tego wielkiego wrzoda na tyłku co uniemożliwia mi gęstniejący tłum gości.
Żegnam się z towarzystwem skinieniem głowy i ruszam na poszukiwania.
Po obejściu całej sali kieruje się do szatni, zakładam płaszcz wychodząc na zewnątrz dopiero tam odnajdując swoją zgubę.

Vincenzo stoi oparty o barierkę przy chodniku, patrzy na ruch uliczny a w ręku trzyma odpalonego papierosa.
Owijam się ciaśniej płaszczem czując jak mroźny wiatr smaga odsłonięte kawałki nagiej skóry.
Moje szpilki stukają o płytki z każdym krokiem więc wiem doskonale, że zdaje sobie sprawę z mojej obecności mimo to nie patrzy w moją stronę.
Korzystam z okazji i lustruję jego sylwetkę. Smoking opina jego ciało podkreślając wszystkie atuty jego idealnej sylwetki, mogę się założyć, że został uszyty na miarę a wypastowane lakierki lśnią odbijając światła jak lustra.
Mężczyźni w garniturach są seksowni ale Ci w smokingach? To czysty grzech.

Opanowuje drżenie ciała które wywołuje jego obecność mentalnym policzkiem na opanowanie.

„Do cholery Davis ogarnij się. Od kiedy to musisz przytrzymywać majtki przy facecie? To twój SZEF do cholery w dodatku go nie lubisz!"

- Un Angelo cadde dal cielo**

Ciche mruknięcie wyrywa mnie z wewnętrznego monologu.
Nie zauważyłam kiedy Vincenzo odwrócił się w moją stronę.
Zaciąga się głęboko i wypuszcza chmarę dymu gasząc papierosa w wysokiej popielnicy.

VincenzoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz