Cazzo.

2.1K 97 3
                                    

Jedziemy na górę w całkowitej ciszy a iskry aż trzeszczą w powietrzu. Moja drżącą dłoń jest zamknięta w jego silnym uścisku dzięki czemu udaje mi się stać prosto. Oboje wpatrujemy się w panel windy na przeskakujące numery pięter które pokonujemy zupełnie jak by tylko to powstrzymywało nas od rzucenia się na siebie.
Mała przestrzeń w której się znajdujemy nie pomaga. Czuję ciepło jego ciała, zapach perfum wymieszany z jego własnym niepowtarzalnym zapachem a szum krwi pompowanej przez szalejące serce zagłusza wszystko wokół.
W końcu winda dociera na ostatnie piętro. Drzwi się rozsuwają i wychodzimy na niewielki korytarz prowadzący do apartamentu. Vincenzo przykłada kartę do czytnika w drzwiach i puszcza mnie przodem.
Wchodzę do środka na trzęsących się nogach. Stawiam kilka kroków w ciemności kiedy delikatne światła rozbłyskują w pomieszczeniu.
Apartament jest ogromny. Narożna sofa na samym środku pomieszczenia zwrócona jest jedną stroną do kominka na ścianie a drugą na przeszklenie z którego widać całe miasto aż po horyzont. Udaje mi się zrobić kilka kroków w jej kierunku kiedyś silne dłonie zatrzymują mnie w miejscu.
Vincenzo chwyta mnie w talii dociskając ciało do moich pleców. Wyrywa mi się z ust cichy jęk bo twarda męskość napiera na moje plecy boleśnie się w nie wbijając.
Upuszczam torebkę na podłogę kiedy dłonie mężczyzny niespiesznie suną w dół po moich biodrach, przez uda aż do skraju sukienki.

- Cały wieczór chciałem to sprawdzić - szepcze mi do ucha wsuwając dłoń pod materiał.

Sunie coraz wyżej do miejsca w którym kończą się pończochy przytrzymywane klamerkami do pasa na biodrach i dotyka opuszkami palców nagiej skóry. Iskry natychmiast wprawiają to miejsce w mrowienie. Rozchodzi się falami aż do zbiegu ud które mimowolnie zaciskam.
Mruczy zadowolony odkryciem którego dokonał. Drugą dłonią odgarnia mi włosy z ramienia. Od razu wykorzystuje dostęp który sobie zrobił i nosem muska moje ucho.

- Niczego innego się po Tobie nie spodziewałem - przygryza płatek ucha a ja tracę oddech - Diablica w przebraniu anielicy - czuję jak językiem przejeżdża w miejscu w którym chwilę temu były jego zęby - zwiodłaś mnie na pokuszenie w pierwszej chwili kiedy Cię zobaczyłem.

Chwyta mocno moje udo przytrzymując mnie w miejscu. Językiem wyznacza ścieżkę od ucha przez szyję aż do miejsca w którym łączy się z ramieniem.
Odchylam głowę w tył, opieram ją na twardym ramieniu mężczyzny i jęczę głośno gdy zaczyna całować odsłonięta skórę.

- Ja Ciebie? - mówię cicho - To ty jesteś diabłem Vincenzo - moja dłoń mimowolnie unosi się w górę i wplata we włosy na jego karku - zesłanym na moją zgubę.

Odwraca mnie gwałtownie w swoją stronę i nim zdążę nabrać tchu jego usta atakują moje. Całuję mnie z taką intensywnością że moje kolana się poddają i tylko jego silny uścisk trzyma mnie w pionie.
Rozchyla językiem moje wargi żądając bym wpuściła go do środka. Robię to natychmiast a on od razu atakuje. Zatracam się zupełnie w jego smaku nie mając świadomości że napierając na mnie prowadzi nas powoli w stronę kanapy.
W końcu odrywa się od moich ust a ja natychmiast chcę żeby wrócił do robienia tych niewiarygodnych rzeczy które potrafi jego język. Odsuwa się delikatnie. Otwieram oczy i od razu napotykam jego spojrzenie.

- Rozbierz się.

Wypuszcza mnie z objęć i cofa kilka kroków do tyłu żeby mieć na mnie dobry widok. Sięgam dłonią do suwaka na boku sukienki ale kręci przecząco głową.

- Podejdź bliżej okna. Chcę Cię zobaczyć na tle tego pieprzonego miasta.

To co robią jego słowa z moim ciałem powinno być zakazane. Niczym marionetka w rękach sprawnego mistrza przechodzę bliżej okna i rozpinam suwak. Powoli opuszczam jedno ramiączko sukienki a jego wzrok wodzi za ruchem mojej dłoni. To samo robię z drugim. Ciągnę lekko sukienkę w dół a kiedy pokonuję barierę moich piersi materiał opada na podłogę.
Stoję na przeciw niego w majtkach, pończochach przytrzymywanych przez pas na biodrach i butach na obcasach. Czuję jak centymetr po centymetrze ogląda moje ciało a ja drżę z oczekiwania kiedy mnie dotknie.
Podchodzi do mnie niespiesznie oblizując usta.

VincenzoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz