Rozdział 4

2.3K 108 9
                                    

Ten jest nieco krótszy, ale mam nadzieję że słodki Draven wam to wynagrodzi.


- Nie Zinna, nie możesz uciec oknem - Isa próbowała mnie uspokoić.

Od trzydziestu minut starałam się wymyśleć coś, co pomoże mi wyjść z jej domu bez konfrontacji z Panią Harp. Gdy Isabella opowiedziała mi co zdarzyło się zeszłej nocy i o mojej modlitwie nad muszlą klozetową, odczuwałam ogromny wstyd.

- Ona cię nie zabije - dotknęła moich ramion - Nawet nie wiesz ile razy odbierała mnie, Chase'a albo Tobias'a zalanych w trupa. Nie zrobiłaś na niej wrażenia.

Te słowa ani trochę mnie nie uspokoiły. Nie pomagało mi jej gadanie, ani gorący prysznic, który wzięłam odrazu po przebudzeniu.

- Dziewczyny, śniadanie! - niemal zadrżałam ze strachu, słysząc głos jej mamy.

- Oddychaj - prosiła Isa - Zejdziemy tam i zobaczysz, że już o tym zapomniała.

Po kilku głębokich oddechach, skinęłam głową. Szłam jak na skazanie, tocząc się za przyjaciółką. Przewracało mi się w żołądku, przez co miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję.

- Cześć mamo! - krzyknęła Isa, zeskakując z ostatniego schodka.

- Dzień dobry Pani - przywitałam się wstydliwie.

Było mi wsytd jak cholera, gdy kobieta odwróciła się w naszą stronę, zerkając na nas z lekkim uśmiechem.

- Chyba wyjaśniłyśmy sobie wczoraj, że jestem Kate, a nie żadna Pani - zagruchała, puszczając mi oczko - To jest mój mąż, Henry - wskazała na mężczyznę z brodą - Tam na końcu siedzi Megan i Ava, a Tobias'a zaraz poznasz, bo ten pijak jeszcze śpi.

Dwie małe brunetki pomachały mi ochoczo, jednak ja wciąż byłam zbyt zawstydzona, by cokolwiek powiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie, odmachałam im.

Isabella pociągnęła mnie ze śmiechem do stołu, na którym leżały pieczywa i różne warzywa do nich. Pan Harp siedział na samym szczycie stołu, z gazetą w nosie. Po jego lewej stronie był bliźniak Isabelli, Chase, który też się ze mnie podśmiewał.

- Jak się czujesz po wczoraj, słoneczko? - zagaiła Kate - Nie potrzebujesz tabletki przeciwbólowej?

- Nie, dziękuję. Wszystko jest w porządku.

- A to dziwne, bo rzygałaś wczoraj dalej, niż widziałaś - skomentował Chase, za co jego mama zdzieliła go ścierką w ramie.

Byłam pewna, że moje policzki płonęły, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Poprawiłam się na krześle i wpatrywałam się w swoje, schowane pod stołem ręce.

- Siema mordeczki! - usłyszałam nieznany mi dotąd głos - A cóż to za piękności przy naszym stole?

- To tylko ja, kutasie - parsknęła Isa - Poznaj Zinnę. Zinna, to Tobias, mój niedorobiony starszy brat.

Tobias przeszedł koło młodszej siostry i rozczochrał jej włosy, na co łypała na niego wściekle. Westchnęłam z rozczuleniem, bo marzyłam by moja rodzina wyglądała tak chociaż przez jeden dzień.

***

Dziś był kolejny piątek. Kolejny piąty dzień tygodnia, w którym przechodziłam przez mury więzienne. Tym razem przywiozła mnie tutaj Isa, która zobowiązała się do czekania no nowe informacje w sprawie Draven'a.

Przepływały przeze mnie różne emocje, jednak ekscytacja i strach, zdecydowanie górowały. Ręce mi się trzęsły gdy wchodziłam do pomieszczenia, które znałam już tak bardzo.

Red TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz