Rozdział 13

678 62 5
                                    

Już po pierwszej nocy spędzonej w domu Harp'ów, zauważyłam znaczne różnice między mieszkaniem w moim domu, a w ich. U nad zwykle bywało cicho i spokojnie, gdy u Harp'ów ciągle panował hałas i zabawa. Wieczorem, gdy wszyscy już byli zmęczeni bieganiem i bawieniem się z Namnoms'em, któremu o dziwo, również spodobał się hałas, wszyscy usiedliśmy przy stole w jadalni, i zagraliśmy w Monopoly. Nigdy, podczas całej, mojej prawie osiemnastoletniej egzystencji nie widziałam by ktoś tak oszukiwał w tą grę. Rodzeństwo ciągle się kłóciło, kto stanął, na czyim polu, gdy ich rodzice podkradali pieniądze z banku. Isabella nawet raz wskoczyła na Tobias'a, szarpiąc go za włosy, bo ten zaczął uciekać gdy stanął na jej najwyżej postawionym polu, pełnym domków i hoteli. Musiałam przyznać, że obserwowanie ich, gdy zachowywali się w tak naturalny sposób, urzekało mnie. Nie mogłam sobie wyobrazić mojej rodziny, grającej w zwykłą planszówkę. 

Matka próbowała dodzwonić się do mnie z ponad milion razy, Jednak ja nie chciałam z nią rozmawiać Nie gdy emocje jeszcze w pełni nie ochłonęły. Mimo że, podobało mi się oglądanie jak prawdopodobnie powinna wyglądać zdrowa rodzina, myślami wciąż byłam daleko. 

A dokładniej przy Draven'ie. Zastanawiałam się czy myśli o mnie tak często, jak ja myślałam o nim. Jak się ma? Co robi? Czy zastanawia się czemu już nie przychodzę? Czy w ogóle o mnie myśli? 

Chciałam się z nim zobaczyć, lub chociażby usłyszeć jego głos. Niestety nie mogłam zrobić nic. Nie mam prawa prawdopodobnie już nawet wejść na teren zakładu karnego, przynajmniej dopóki nie skończę osiemnastego roku życia. Jedyny fakt, który mnie pocieszał to, to że jeszcze tylko około dwóch tygodni i wreszcie będę pełnoletnia. 

Nie wiedziałam co chciałam zrobić po ukończeniu pełnoletności. Na pewno nie miałam wystarczająco funduszy by wyprowadzić się od matki, co aktualnie było moim marzeniem. Na razie miałam tylko jeden cel - Spotkać się z Draven'em.

Obiecałam mu, że mu pomogę ze zwolnieniem tymczasowym, by mógł nareszcie odwiedzić grób młodszej siostry, lub spotkać się z przyjaciółmi, z którymi nie widział się od lat, może też dla tej obiecanej randki, o której wspomniał z tym głupawym uśmiechem na ustach. Jednak moja obietnica była warta tyle co nic. Czułam się tragicznie z myślą, że brunet może myśleć że po prostu go olałam. Nie widziałam go od prawie miesiąca.

***

Po trzech dniach wreszcie wróciłam do swojego domu. Pani Harp twierdziła natomiast, że mogłabym zostać dłużej, ale nie mogłam ukryć że tęskniłam już za swoim łóżkiem i swoimi ciuchami. Namnoms chyba też chciał już wracać, po tych intensywnych trzech dniach zabawy. W domu nie zastałam nikogo. Ani mamy, ani Michaela. Wspięłam się po schodach do swojego pokoju, by wziąć wreszcie prysznic we własnej łazience. Jednak nim przekroczyłam próg drzwi łazienki, moim oczom rzuciła się kartka papieru na biurku. Podeszłam do niej i zmarszczyłam brwi. Był to rysunek moich oczu, ten sam, który narysował Draven. Moja matka musiała go znaleźć. Westchnęłam ciężko i ruszyłam w kierunku łazienki, by wziąć upragniony prysznic.

Gdy z niego wyszłam, miałam na sobie już moje, czyste i pachnące ciuchy. Wycierałam włosy w ręcznik, ale gdy zobaczyłam postać siedzącą na moim łóżku, upuściłam ręcznik z przerażenia. Moja matka, siedziała na moim łóżku, a w ręce trzymała rysunek Draven'a.

- Co tu robisz? - spytałam z zaciśniętym gardłem. 

- Piękny rysunek. - wymamrotała, przyglądając się studium oczu. - Ten... chłopak - wypowiedziała z trudem. - ...Ci go dał? 

Skinęłam głową i pochyliłam się by podnieść wcześniej upuszczony ręcznik. Położyłam go na krześle, przyglądając się mojej matce, która odłożyła rysunek na bok, a jej oczy wypełniły się w poczuciu winy. Czyżby żałowała tego jak źle określiła się na temat Draven'a?

- Gdzie byłaś przez te trzy dni? - spytała cicho. - Martwiłam się. 

- Byłam u Isy.

Blondynka potaknęła wolno, wciąż nie patrząc mi w oczy. Chyba faktycznie mocno ją to wszystko uderzyło. Zabrałam rysunek studium oczu i odłożyłam go do szuflady, w bezpieczne miejsce. 

- Zinnie... - wyszeptała mama. - Przepraszam. Na prawdę. 

Wzruszyłam tylko nonszalancko ramionami, wciąż stojąc do niej plecami. Usłyszałam jak się podnosi z mojego łóżka i idzie w moją stronę, ale ja nadal się nie odwróciłam.

- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przecież wiesz, że nigdy nie chciałabym cię skrzywdzić.

- Ale to zrobiłaś. - przerwałam jej, wreszcie odwracając się do niej. - Uderzyłaś mnie w twarz. I pewnie gdyby nie zimne okłady Kate, chodziłabym teraz z wielkim siniakiem na policzku. 

Jedna, pojedyncza łza, spłynęła w dół po jej policzku. W domu było tak cicho, że niemal mogłam usłyszeć jak skapuję na podłogę. Annabelle szybko ociera policzek, starając przybrać uśmiech na twarz, co jej nie wychodzi, bo jej wargi drżą. 

- I będę tego żałować do końca swojego życia, Zinnie. - wyszeptała. 

Później już tylko poczułam jej ramiona obejmujące moją szyję, gdy kobieta przyciągnęła mnie bliżej. Przymknęłam powieki, rozluźniając się i również ją przytuliłam. Stałyśmy tak przez dłuższą chwile, po prostu nasycając się ciszą i uściskiem.

- Cieszę się, że już nie widujesz się z tym kryminalistą. - wyszeptała, a ja zdrętwiałam.

Nagle mnie zmroziło. Wyślizgnęłam się z jego uścisku, odsuwając się od niej całkowicie. Gdy już myślałam że te trzy dni dały jej wystarczająco dużo czasu, by przemyślała swoje zachowanie i zrozumiała swoje błędy, nie miałam racji. Ta kobieta niczego się nie uczy.

- Już nawet nie chce mi się z tobą rozmawiać na ten temat. - przewróciłam oczami. 

Odeszłam od niej i zbliżyłam się do łóżka, ściągając z niego pościel i poszewki. Usłyszałam jej ciężkie westchnięcie i to jak siada na krześle przy biurku.

- Kiedy ty wreszcie zrozumiesz, że ja chce dla ciebie jak najlepiej? - spytała, a jej ton głosu był niepewny. - Jesteś moją córką i chce cię chronić, Zinna. Zrozum to wreszcie.

- A kiedy ty to cholery zrozumiesz, że jestem już prawie pełnoletnia i umiem podejmować własne decyzje? - uniosłam głos, zrzucając brudne poszewki na ziemię.

- Nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że moja córka podejmuje głupie decyzje! - tym razem ona się uniosła, czego natychmiastowo pożałowała. - Przepraszam. 

- Głupie decyzje? - spytałam sarkastycznie. - Może powinnaś przyjrzeć się decyzją swojego doskonałego synka, co? - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Spójrzmy jaki dziwny zbieg okoliczności! Najpierw śruby w oponach a teraz dziwnym trafem gdy Isa jedzie jego autem, nagle ktoś wjechał w to auto i uciekł! Lepiej pomyśl w jakie gówno tym razem się wpakował, bo tym razem może się już wykrwawić na środku ulicy, bo nikt go nie znajdzie!

Matka zmarszczyła swoje brwi. Jej oczy pofrunęły w bok, jakby kontakt wzrokowy ze mną nagle był zbyt wielkim ciężarem do udźwignięcia. Prychnęłam i pokręciłam głową z politowaniem, niedowierzając.

- Chciałabym żebyś wyszła z mojego pokoju. - wskazałam palcem na drzwi. - I dla twojej informacji, gdy tylko skończę osiemnaście lat mam w planach kontynuować moją relację z Draven'em. A ty, nic z tym nie zrobisz. - teraz wycelowałam palec w nią. - Nie narobisz mu problemów, bo zaszkodzisz tym sobie. Nie chciałabyś żeby wypłynęło to że słynna i uczciwa Pani prawnik, Annabelle Monroe, uderzyła własną córkę. I zanim powiesz, że nie ma dowodów. Chciałabym cię poinformować, że Pani Harp, jest pielęgniarką i zrobiła mi świetną obdukcję. 

Wiem że teraz wyciągnęłam brudne karty i grałam nieczysto, ale to nie ja zaczęłam tą grę. Ona ją zaczęła. Widziałam jak jej usta otwierają się i zamykają, gdy nie wie co powiedzieć. Wreszcie moja matka odpuściła i szybkim krokiem wyszła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.

Wreszcie zmieniłam pościel i położyłam się na łóżku, wzdychając ciężko, gdy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Tęskniłam za Draven'em Shade.




PRZEPRASZAM ŻE TEN TAKI KRÓKTKI ALE WYNAGRODZE TO W NASTĘPNYM!!

Red TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz