Prolog

720 121 37
                                    

Zostałam sama.

Miałam przyjaciela, który bronił mnie przed tymi łobuzami z piaskownicy. Miałam kolegę, który zawsze pamiętał o gumie Donald, którą przewoził mu wujek z Holandii. Miałam.

Byłam przy nim kiedy tato na niego nakrzyczał. Byłam przy nim, kiedy połamał rękę na rowerze. Byłam i chciałabym być dalej tylko tak się nie da.

Nie będziesz więcej moją koleżanką!

Te słowa odbijały się od ścian mojego umysłu raniąc na wiele sposobów. Mam sześć lat i straciłam swojego przyjaciela. On nim był, odkąd pamiętam.

Spoglądam na dom naprzeciwko, spod którego odjechała ostania ciężarówka zabierając moje wspomnienia, które należały do niego. Wspomnienia, które zostały wyryte w zakamarkach moje umysłu, jako te dobre, te do których będę wracać, mimo że on je wymazał.

Gdybym tylko wiedziała, że jego odejście przyniesie lawinę nieszczęść błagała bym, by mnie nie zostawiał, by tak nie mówił, by zwyczajnie powiedział, że będzie mnie odwiedzać.

– Dzwoń po pogotowie!!!!!!!!!!!! – wrzask mamy rozniósł się po całej ulicy.

Stałam dalej w tym samym miejscu, żegnając przyjaciela. Przed otwartą furtką, która prowadziła do mamy i bałam się przekroczyć próg domu. Łzy zupełnie nieświadomie zaczęły spływać po moich policzkach. Łzy smutku i tęsknoty za przyjacielem, łzy przerażenia przed tym co właśnie się dzieje.

I jak wrażenia? Pamiętacie, że to właśnie Wasze komentarze dają mi kopa do pisania? ⭐⭐


Rapid StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz