Rapid
Obecnie
– Powiedzmy, że przez wzgląd na stare czasy.
– Jakiś ty wspaniałomyślny.
– Czyli wszystko wyjaśnione? Ty się trzymasz z dala od kłopotów, a ja – chciałem powiedzieć z dala od ciebie, ale jakoś nie chciało przejść mi to przez usta. – A ja będę twoim przyjacielem. – Co ja gadałem?
– Straciłeś swoją szansę, ale szacun za chęci.
– Zawsze można wrócić na stare śmieci. – Spojrzałem na nią z ukosa.
– To śmietnisko zostało już dawno zamknięte. Lepiej będzie, jak każdy pójdzie w swoim kierunku. – Oczywiste było, że to najlepsze rozwiązanie dla mnie, tylko jakoś nie chciałem do niego dopuścić.
– To może zrobimy tak, ja cię dzisiaj odwiozę i przedyskutujemy ten temat. Za chwilę zaczyna się następna lekcja i nie mamy za dużo czasu na dyskusję.
– Ale tu nie ma o czym dyskutować – obruszyła się Star. – Temat uważam za zamknięty i dzięki za podwózkę, ale sama dotrę do domu. – Uparta, dokładnie jak kiedyś.
– Będę czekał na parkingu. – Wstałem i ruszyłem w kierunku szkoły, tak by nie miała czasu na odpowiedź.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że Eric czekał w drzwiach wejściowych na mnie. Stał jak zwykle, oparty o framugę pokazując otoczeniu, jak bardzo ma głęboko to co się w koło niego działo. Byłem taki sam, ale coś w ostatnim czasie się zmieniło, a raczej ktoś sprawił, że chciałem być przez niego zauważony.
Minąłem przyjaciela, a on ruszył za mną. Nie zadawał pytań, chociaż wiedziałem, że cisnęły się mu na usta. Z Erickiem właśnie tak było, on mnie znał niczym brat i wiedział, w którym momencie potrzebuję ciszy.
Nie wiedziałem jak miałbym ze Star to rozegrać. Oczywiście, że chciałem być blisko niej, ale sam wiedziałem, że przyjaźń to zbyt dużo, zwłaszcza, że miała ona mieć termin ważności. Ponownie miałbym ją zostawić, ale ... Właśnie, zawsze było jakieś ale i w tym przypadku chodziło o to, że chciałem być samolubem i pozwolić sobie na tę ostatnie miesiące na szczęście, a to że przy niej je zaznam byłem pewny. Zbyt dużo Andrew puszczał mi nagrań. Ich rozmowy i te pojedyncze wypowiedzi pozostawione przez nią dla niego sprawiły, że chciałem by i przy mnie była taka swobodna.
Ta dziewczyna, którą poznałem na szkolnym korytarzu to tylko imitacja, którą sama stworzyła na potrzeby bycia w tych murach. Ta prawdziwa Star była szczelnie schowana, ale ja chciałem wyciągnąć ją z jej kryjówki. Chciałem być tą osobą, przed którą w końcu się otworzy.
Byłem w jakiś dziwny sposób podekscytowany spotkaniem, chociaż Star nie wyraziła na nie zgody to i tak wiedziałem, że wsiądzie do mojego samochodu. Skąd taka pewność? Otóż zawahanie w jej głosie mi je dało.
Siedziałem już od dobrych trzydziestu minut na parkingu, tak by jej nie przeoczyć. Ustawiłem się blisko wejścia na obiekt sportowy i zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę pierwszy raz czekam na kogoś innego, jak Eric. Dzisiaj przyjechał własnym samochodem i chociaż do końca się mu nie przyznałem dlaczego nie przyjadę to podejrzewałem, że sam się domyślał.
Większość koszykarek przeszła przez drzwi, ale oczywiście nie Star. Ona chyba obrała sobie za cel, by przedłużyć swój trening, a może znowu ktoś ją zamknął? Ta myśl nie chciała mnie opuścić i postanowiłem, że jak nie wyjdzie do dziesięciu minut sam sprawdzę, co się tam działo.
Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki, kiedy to wyznaczony przeze mnie czas minął i wysiadłem z auta, by się upewnić, że nic złego się nie działo. Wydawało się mi, że wzięła mnie na przetrzymanie, bo kiedy zamknąłem samochód, ona pojawiła się w drzwiach budynku. Patrzyła wprost na mnie, tak jakby niedowierzała. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w jej kierunku.
– A co ty jakaś taka, no nie wiem. – Udawałem, że nad czymś się zastanawiałem. – zaskoczona?
– Chyba jasno się wyraziłam dzisiaj?
– A ja ci powiedziałem, że cię podwiozę. – Zbliżyłem się do niej na tyle, by sięgnąć po jej torbę przerzuconą przez ramię. – Podwiozę cię do domu, a w między czasie porozmawiamy o naszej, jakże ciekawej znajomości.
Jak tylko kończyłem swoją wypowiedź, telefon, który trzymała w dłoni rozdzwonił się. Zerknęła na wyświetlacz i cicho sapnęła. Widziałem, jak miota się czy odebrać, ale po chwili nacisnęła zielony przycisk.
– Słucham? – słuchała swojego rozmówcy. – To pomyłka! – Facet po drugiej stronie nie odpuszczał, dalej coś mówił, ale nie mogłem zrozumieć sensu wypowiadanych słów. – Tak jestem pewna. Żegnam.
Rozłączyła się, ale było widać, że coś ją dręczyło, znając jej wcześniejsze decyzje, o tym, by nie mówić prawdy to nie zaczynałem tematu. Lekko chwyciłem ją za plecy, by ruszyła w kierunku samochodu. Zatopiona we własnych myślach, nie zwróciła chyba uwagi, że już przy nim byliśmy. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i wtedy ją ocknęło.
– Co ty wyprawiasz? Mówiłam przecież, że wracam normalnie autobusem! – Zła Star, to dobry widok.
Nie słuchając jej wywodów otworzyłem tylnie drzwi, by wsadzić jej torbę na siedzenie, a ona stała zupełnie nie wiedząc, co się dzieje. Oparłem się o drzwi samochodu tym samym grodząc jej możliwość ucieczki.
– Star, nie będę się z tobą droczył, nie będę też błagał, jedynie mogę prosić cię grzecznie, byś wsiadła do tego samochodu, którym mam zamiar zawieść cię do domu. Bez podtekstów, jedynie podwiozę. Rozumiesz? – Oczywiście, że rozumiała, ale ta zadziora nie była chętna do otrzymywania pomocy.
– Zawieziesz mnie prosto do domu!
– Tak, zawiozę cię prosto do domu, nie będę przedłużać naszej przejażdżki bo jestem już umówiony, a żebyś była spokojniejsza to powiem Ci, że spotkanie mam blisko ciebie. – Lekkie niedomówienie, spotkanie mam dokładnie pod jej domem.
– Ok. – Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem zmęczenie. Nie wiedziałem, czy to może było spowodowane treningiem, czy może też zmęczona była życiem. Dokładnie jak ja.
– Ok.
Wsiadła już bez oporów. Obszedłem samochód i usiadłem za kierownicą. Jak tylko odpaliłem auto spojrzałem na Star, ale ta miała wzrok utkwiony w szybie, tak jakby wszystko było tak bardzo absorbujące, byle by nie spojrzeć na mnie. Trochę mnie to zabolało, ale co ja tam mogłem wiedzieć o ludzkich odruchach, skoro sam nie potrafiłem ich mieć. Wszystko było wyuczone na pasie ojca to były lekcje, których nie dało się zapomnieć.
Jechaliśmy w milczeniu, jedynie muzyka z radia przecinała tę ciszę. Miałem plan, bardzo ambitny plan, ale w takiej sytuacji nawet improwizacja nie mogła mi pomóc.
Spiker zapowiedział następny kawałek i coś drgnęło, a raczej Star drgnęła. Schyliła się do konsoli, by podgłośnić i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, co leciało. Cholerny Justin Bieber!
– Serio? – rzuciłem w jej kierunku.
– A co ty masz do Bibera?
– A nie wiem, może fakt, że w tym facecie kocha się połowa żeńskiej populacji? A ty co masz do niego?
– Kocham się w nim, jak połowa żeńskiej populacji! – zadziornie odpowiedziała patrząc wprost na mnie.
– W tym samochodzie, nie będziemy tego słuchać! – Przełączyłem na swoją playlistę i z głośników wybrzmiała Metallica. – To jest muzyka!
– Bo ty głąbie nie rozumiesz muzyki Bibera! Tylko on potrafi tak przekazać emocje, nie Metallica! – podniosła głos.
– Jeszcze mi powiedz, że się z nią utożsamiasz – prychnąłem pod nosem wpatrując się w ulicę.
– Akurat z tą piosenką tak! – Widać było, że mocno ją to ruszyło.
W myślach starałem sobie przypomnieć, co to była za piosenka. Cofnąłem się kilka minut wcześniej i byłem pewny, że spiker zapowiadał „Lonely”. To nie była jedna z tych wesoły historii, coś mnie zabolało, a raczej ten jeden narząd, którym nazywali sercem. I te słowa.
What if you had it all
But nobody to call?
Maybe then you’d know me
‘Cause I’ve had everything
But no one’s listening
And that’s just lonely
Wiedziałem, że w szkole nie miała lekko, ale żeby aż tak? Czy to było możliwe, by samotność była jej tak samo dobrze znana, jak mi? Miałem nadzieję, że to tylko moje przypuszczenia, ale patrząc na to co mi dzisiaj powiedział Eric to z poprzedniej szkoły, ktoś chce jej mocno zaszkodzić. Hogan puścił dalej plotkę, ale tę jak się podobno okazało miał z pierwszej ręki. Jej były to hokeista i na ich ostatnim meczu, mocno akcentował, jakie preferencje ma Star. Zbyt dużo, zdecydowanie zbyt dużo, jak na jedną osobę. Głupia plotka, zamknięcie w szatni, a teraz tajemniczy telefon. Ja może i bym to udźwignął, ale czy ona dałaby sobie radę?
Niepostrzeżenie zerknąłem na nią. Była przybita.
– Dobra, to wiemy już, że lubisz ballady – zacząłem ponownie rozmowę. – A co jeszcze lubi panna Star? – Starałem się nadać temu trochę humoru tak, by ostatnie minuty poszły w niepamięć.
– Książki – fuknęła.
– To mamy coś wspólnego! – Klasnąłem w dłonie na chwilę puszczając kierownicę.
– O to zaczytujesz się w romansach? Wiesz, nie brałam cię za romantyka.
– Nie! – podniosłem głos. – Naukowe, rozwojowe, a nie żadne romanse! Czy ja ci wyglądam na mięczaka ?
– Trochę. – Zaśmiała się pod nosem!
– Star ostrzegam cię, nie brnij dalej bo pożałujesz. – Ja romantykiem, aż się oplułem w duchu.
– To może czytasz kryminały? – dociekała.
– Nie, żadnych bajek, ale opowiedz, co konkretnie lubisz w tych swoich romansach.
– Ty tak serio? Przecież to logiczne! Miłość, której nie ma w rzeczywistości. Lubię płakać na książkach, te emocje są nie do opisania.
– Nie przekonam się jednak, mam swój dramat i nie uśmiecha się mi, przenosić do świata w fikcji, by przeżywać to samo.
Star usiadła sztywno. Czułem na sobie jej wzrok. Wiedziałem, że za dużo powiedziałem. Ja to kurwa, wiedziałem i się nie pomyliłem.
– Dalej cię bije? – szept, a jednak doszedł do mnie....I jak wrażenia? Pamiętajcie o ⭐💙

CZYTASZ
Rapid Star
Teen FictionOdebrano mi szczęście, ale w zamian dano gwiazdę, której blask przyświeca mi każdego dnia. Nadszedł jednak dzień, w którym musiałam podjąć decyzję, na powrót odnaleźć szczęście, lecz kosztem tego był czas z gwiazdą. Jestem Star i to chyba będzie mo...