Rozdział 7

178 55 20
                                    

Kochani, podkręcamy publikację? To od Was zależy😁. Jak będzie pod tym rozdziałem 65 ⭐ i 20 komentarzy to następny rozdział w piątek 😁.

Star


To już dzisiaj. Ten tydzień zaczął się katastrofalnie dla mnie, aż strach myśleć, jak ja go zakończę. Byłam pewna, że nowa szkoła, będzie dla mnie nowym początkiem, wielką przygodą, no może nie do końca w to wierzyłam, ale mała iskierka nadziei tliła się we mnie, a defecto wyszło na to, że narobiłam sobie nowych wrogów.

Była sobota, dzień w którym mogłam więcej czasu poświęcić Andrew i dzień, w którym miałam spotkać się z uczniami w zupełnie nowych warunkach. Warunkach, które niekoniecznie mi się podobały. Ognisko to podobno tradycja, a ja za namową współzawodniczek miałam się tam pojawić.

Dziewczyny okazały się przyjaźnie nastawione do mnie, faktem było, że nie wszystkie, ale zdecydowanie ta większa jej część. Emma, potrafiła być bardzo przekonująca i zupełnie rozumiałam jej status w drużynie. Kapitan, to nie osoba, która na boisku wykazuje się zwinnością, czy szybkością, to osoba, która spala zespół w jedną całość i tak, ona to potrafiła.

Umówiłam się z nimi już na miejscu, aż dziwne, że taka elita zawita w tak mroczną strefę Seattle. Zatoka, a zwłaszcza północna jej część nie należała do chętnie odwiedzanych. A może o to właśnie chodziło? By wszystko zostało w mroku tam panującym? Nie wiedziałam, ale jedyny plus co do tego położenia był taki, że miałam blisko.

Właśnie szykowałam się w łazience, kiedy usłyszałam rozmowę rodziców z sypialni. Ja, jak również oni mieliśmy swoje pokoje na piętrze, a pokój Andrew znajdował się na parterze.

– To nie jest dobry pomysł, a jak coś się stanie? – głos mamy doszedł do moich uszu.

– Kochanie, nie możesz jej trzymać pod kloszem! Ona jest już prawie pełnoletnia! Tak też się boję i dokładnie pamiętam, jakie dzieciaki są w tym wieku, ale nie możemy rozumiesz? Nie możemy! – Tata podniósł głos.

– Wszystko wróciło w poniedziałek, jak zobaczyłam, że nie miała swoich butów, to wszystko wróciło! Nie chce dla niej takiego życia, nie chcę by przechodziła przez to samo co my!

– Ale ona nie jest nami! Jak będzie potrzeba zareagujemy! Star jest bystra, dokładnie wie, że może nam wszystko powiedzieć.

Opuściłam szybko łazienkę, nie chciałam podsłuchiwać, byłam ciekawa dlaczego w ogóle prowadzili tę rozmowę i dlaczego miałabym być jak oni? Wydawało się mi, że znałam ich przeszłość, ale wychodzi na to, że tylko jej niewielką część.

Do wyjścia miałam jeszcze pół godziny i ruszyłam do pokoju Andrew. Oczywiście obstawiałam, że siedział na zewnątrz i się nie pomyliłam. Mój brat wolny czas spędzał na dwa sposoby, słuchając podcastów lub stawał się obserwatorem. Zawsze powtarzał, że obserwacja nie opiera się tylko na narządzie wzroku. Przyroda stała się jego konikiem, a to wszystko dzięki pani Loter, która była jego terapeutką i przepracowała nad jego lękami. To dzięki tej kobiecie ma do siebie dystans, pozwoliła mu zrozumieć swoje schorzenie, a nas nauczyła, jak odgadywać jego znaki, które na samym początku były dla nas niewidoczne.

– Gotowa do wyjścia? – odezwał się brat.

– Jeszcze mam trochę czasu, przyszłam posiedzieć z tobą. Mogę?

– Weź telefon z biurka. – Zrobiłam dokładnie, jak poprosił.

Podeszłam do biurka na którym wszystko stało na swoim miejscu i wzięłam do ręki komórkę, która była częstym towarzyszem naszych rozmów. Dyktafon, który miała w sobie wbudowany pozwalał na zapisanie naszych rozmów. Andrew chłonął każde moje słowo, a później odtwarzał je sobie, chociaż to lekkie niedopowiedzenie, zazwyczaj to ja mówiłam opisując sytuację z danego dnia. Na tej werandzie dość często mieliśmy gościa, nasza sąsiadka to notoryczny podglądacz i nawet nie zaliczę ile razy, na tym jednym małym urządzeniu jest wzmianka o niej. Wróciłam do brata.

Rapid StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz