Rozdział 12 część 2

226 58 5
                                    

Rapid

Byłem już blisko i zacząłem zastanawiać się nad swoim postępowaniem, nie było ono może górnolotne, ale czułem coś w środku, coś co pchało mnie ku temu stolikowi. Nie było odwrotu, zostało mi jakieś dziesięć kroków. Pięć, dwa i już stałem przy nim.

– Cześć – rzuciłem do jednego z chłopaków, który w tamtej chwili nie robił nic, prócz przyglądaniu się rozgrywającej się akcji na boisku. – Sprawę mam.

– Siema, co potrzebujesz Rapid? – Jakby inaczej, oczywiście, że znał moje imię, szkoda, że ja nie mogłem odwdzięczyć się tym samym.

– Potrzebuję mikrofonu! – powiedziałem stanowczo, by wiedział, że nie żartowałem.

– Sorry, że spytam, ale do czego ci on jest potrzebny?

Musiałem dobrze to rozegrać, szkoda, że nie pomyślałem nad planem, byłoby to prostsze, a tak musiałem iść na żywioł, a to nie było łatwe. Przecież mu nie powiem, że na tej hali jest wyjątkowa osoba, która zasługuje na normalność. Osoba, która przybyła na ten mecz, by wesprzeć siostrę. Osoba, która pogodziła się ze swoim losem i jest szczęśliwa. Tak, chciałem pokazać Andrew, że jestem, i że kibicuję nie tylko Star, ale i jestem jego wielkim fanem! Ten chłopak zupełnie nieświadomie wtargnął do mojego świata i zrobił przemeblowanie w każdej mojej komórce mojego ciała. Głównie zlikwidował zasłony i ukazał świat, który można odkrywać na wiele sposobów, o których ja nie miałem bladego pojęcia.

– Wiesz w zeszłym roku byłem na kilku meczach – kłamstwo –i czegoś na nich brakowało, długo rozmyślałem nad tym i wiem chyba w czym tkwi problem. Nie macie komentatora. W innych szkołach zawsze ktoś relacjonuje, więc pomyślałem, że można by było spróbować u nas. 

– Naprawdę? A dyrektor na to wyraził zgodę? – Chłopak chciał być kryty i to było zrozumiałe dlatego potwierdziłem.

– Przecież bez jego zgody nie przyszedłbym z tym do ciebie. – Czy dało się wejść na wyższy poziom oszustwa? Chyba nie, byłem oszustem, ale powtarzałem sobie, że to w dobrej sprawie.

– Ok, ale na pewno dyrektor wyraził zgodę? – Przerażenie w oczach tego chłopaka uderzyło we mnie, ale nie było już odwrotu.

– Oczywiście, mam do niego teraz zadzwonić, aby potwierdził? – Blefowałem.

Chłopak pokręcił głową i chwycił za mikrofon, który znajdował się między protokołem, a urządzeniem do tablicy wyświetleń. Spojrzałem na zegar i zostały dwie minuty do końca pierwszej kwarty. Dwie minuty, które mogły stać się moją zgubą, lub też mogłem odnieść sukces. Włączyłem urządzenie i wziąłem głęboki wdech. Musiałem go unormować, by w głosie nie było słychać wahania. Zacząłem.

– Zawodniczka gości z numerem trzydzieści trzy przejęła podanie i ruszyła w stronę naszego kosza. Akcja nabiera rozpędu, ale nasza drużyna nie odpuszcza. Co za emocje, drodzy państwo!!!! Wszystkie dziewczyny zebrały się pod własnym koszem tworząc ścianę, której nie sposób przejść! Ostatnie pięć sekund akcji i goście wykonują rzut za trzy punkty. Piłka odbija się od obręczy. Uff nie wiele brakowało. Piłka w rękach Emmy, która po koźle podaje do Star. Wyprowadzamy piłkę z naszej połowy tak szybko, że goście nie mają szans ustawić się w pozycji obronnej! Star w dalszym ciągu przy piłce. Ami stawia jej zasłonę, dzięki czemu Star otrzymuje korytarz i rusza nim wprost pod kosz! Dwutaktem kończy, ale w tym samym momencie zawodniczka gości z numerem piętnaście atakuje piłkę. Co tu się dzieje, emocje biorą górę nie tylko pośród zawodniczek, ale wśród kibiców. Sędzia odgwizduje, ale my w skupieniu obserwujemy rotację piłki na obręczy. Jest, jest, jestttttttt!!!! Mamy dwa punkty, a dodatkowo szansę na trzeci po faulu na Star. Do końca tej kwarty zostało piętnaście sekund, co oznacza, że drużyna gości będzie miała szansę na wyprowadzenie ataku, ale teraz skupmy się na linii rzutów wolnych, gdzie już stoi Star. Czekamy, wszystkie zawodniczki ustawiły się na swoich miejscach. Trumna pod koszem zastawiona. Rzut. Mamy kolejny punkt! Radość, na boisku, ale pamiętajmy, że to nie koniec! Idealnie oddany rzut, gdzie tylko było słychać odgłos siatki, przez którą płynnie przedarła się piłka. Cała hala głośno wiwatuje, ale pamiętajmy drodzy państwo, że zostało nam jeszcze piętnaście sekund, dokładnie wiemy, iż wiele się może jeszcze wydarzyć. Nasze zawodniczki nie wróciły na własną połowę boiska. Każda z nich skutecznie zasłania przeciwniczki, tak, by podanie zza boiska nie było dokładne. Pod presją goście robią fatalny błąd! Mamy piłkę! Co za emocje, tak, tak Emma atakuje kosz i to celnie! Mamy kolejne dwa punkty!!! Gwizdek sędziego. Koniec pierwszej kwarty.

Wyłączyłem mikrofon. Spuściłem wzrok. Jakaś tama puściła, nie wiedziałem co się dokładnie stało w tamtym momencie, ale to tak, jakbym nabrał w końcu powietrza do płuc. Usłyszałem oklaski i podniosłem głowę, by również nagrodzić brawami zawodniczki, ale stało się zupełnie dla mnie coś nieoczekiwanego. Zawodniczki stały dalej na boisku, kibice wstali z miejsc, Andrew również, a Star. Ona miała łzy w oczach. Wiedziała dla kogo to zrobiłem. Ona wiedziała. Bezgłośnie powiedziała dziękuję, a ja jedynie dałem radę skinąć jej głową. Ja pierdole, musiałem się obrócić w stronę ściany. Musiałem ukryć łzy, które pierwszy raz w życiu pojawiły się nie z powodu bólu.
Oparłem głowę o ścianę i wstrzymywałem te cholerne łzy. To zwykłe zdarzenie stało się oczyszczające, tylko dlaczego świadkiem tego miała być rzesza ludzi? Odkrywałem siebie, a zarazem stałem się taki malutki, niczym ludek LEGO stojący po środku wystawy.

Nie wiedziałem ile miała trwać przerwa, ale czułem, że chyba nie było zbyt dużo czasu. Musiałem szybko się ogarnąć. Powinienem podnieść głowę i pokazać uśmiech, tak dobrze przez lata wytrenowany, ale nie potrafiłem. Zaciskałem oczy, głową stykając się ze ścianą. Serce przyspieszyło swój rytm i nic z tego nie rozumiałem, to wszystko było dla mnie czymś nowym i nieodgadnionym.

– Długo będziesz się tak chował? Ludzie patrzą, jakbyś nie zdążył zwrócić uwagi. – Pogrążony we własnym świecie nie usłyszałem, że ktoś podszedł. Podniosłem głowę i spojrzałem w stronę trybun, a potem na przybysza.

– Coś się stało? – Zwróciłem się do Jacka.

– Poza tym, że zachowujesz się dziwnie to nic, wszystko w porządku.

– Przyszedłeś mi to powiedzieć?

– Nie, właściwie wysłał mnie Andrew, brat Star.

– Wiem, kim jest Andrew! – Nie musiał mi tłumaczyć, przecież znałem tego chłopaka!

– Skoro mamy to wyjaśnione, to kazał ci przekazać, to znaczy prosił mnie, bym ...

– A możesz tak prosto z mostu?

– Mam zacytować jego słowa. Tylko wiesz, on powiedział...

– Tak?

– Frajerze, weź się w garść i trochę więcej włóż w to komentowanie emocji, bo prawie usnąłem. To słowa Andrew. – Złapał się za tył głowy, a ja zgiąłem się w pół ze śmiechu.

Mały cwaniaczek wiedział co mi przekazać, bym przestał się mazać. On był w stanie mi powiedzieć co myślał bez obwijania w bawełnę. Jego bezpośredniość była dla mnie zbawieniem. W dziwny dla mnie sposób czułem, że brakowało w moim życiu takiej osoby, która powiedziałaby na mój temat dokładnie to, co myślała. Szczerość. Tak, brakowało tego w moim życiu. Czułem coś podskórnie, że Eric miał więcej demonów, niż się do tego przyznawał i powstała pewna luka w fundamencie naszej przyjaźni. To właśnie uświadamiał mi ten młody człowiek, że szczerość to podwaliny każdej relacji.

– Przekaż mu, że po tym meczu idę na emeryturę. Zbyt wymagający kibice zasiadają na trybunach.

Kiwnął i ruszył bez słowa. Odprowadzałem go wzrokiem ciekawy reakcji chłopaka. Czy ten mały człowiek wiedział dla kogo to zrobiłem? Może i chciałem przypodobać się jego siostrze, a raczej zabiegałem o jej przyjaźń, ale dzisiaj wziąłem mikrofon ze względu na niego. Stał mi się przyjacielem, który rzucał prawdą prosto w twarz, nie zważając, czy to mogło spowodować ból. Bezpośredniość to jego domena, która mnie kupiła.

Jack już był przy Andrew i zapewne przekazywał moją odpowiedź. Chociaż dzieliło nas boisko, to mogłem dostrzec, że się uśmiechnął, co wziąłem za dobry znak. Kiwnął głową i tyle mi wystarczyło. To był niemy znak, by kontynuował to, co zacząłem. Obróciłem twarz w stronę boiska, gdzie wszystkie zawodniczki ustawiły się na swoich miejscach, by rozpocząć kolejną kwartę. Star patrzyła na mnie, a ja chciałem wykrzyczeć wprost do mikrofonu, by dała mi szansę, by nie patrzyła jak na intruza, a kogoś, komu zależało. Tak zależało mi na tej przyjaźni.

W swoim życiu miałem ją i Erica, nie zdawałem sobie sprawy, że moje odejście jedenaście lat temu spowodowało pustkę w mojej duszy, która powiększała się z każdym rokiem, a ja dopiero sobie to uświadomiłem.

Erica i mnie połączył ból. Wspólnie cierpieliśmy w zakamarkach naszych domów, a naszymi oprawcami stały się osoby, z których powinniśmy brać przykład. A Star, była dla mnie światłem,  przy niej mój świat nie był czarno biały, zaczął nabierać kolorów i do jej ponownego zjawienia się w moim życiu nie zdawałem sobie z tego sprawy.

– Przyjaciele, rozpoczynamy kolejną kwartę! – Przemówiłem i patrząc jej w twarz, zaakcentowałem to jedno słowo.
Krzyki rozniosły się po trybunach, słyszałem, lecz nie widziałem. Patrzyłem wprost na nią. Na zielonooką dziewczynę, która mogła pomóc mi wyjść z mroku.

Wszystko działo się tak szybko, gra nabierała rozpędu z każdą mijaną sekundą, a ja jakbym nabrał nowej energii fascynowałem się, każdym odbiciem piłki na boisku. Zachęcałem kibiców do aktywności, a oni, co mnie zaskoczyło nie wzbraniali się przed tym. Głośne oklaski towarzyszyły podczas ataków naszej drużyny. Było to przejmujące widowisko, którego ja byłem częścią.

– Fauuuuuuuullllll! – mój krzyk rozszedł się po całej hali. – Panie sędzio, my tu widzieliśmy ewidentny faul! Zgodzicie się ze mną? – zwróciłem się do kibiców, a im więcej nie było potrzeba, zaczęli buczeć na sędziego, który nie użył swojego gwizdka podczas ostatniej akcji. – Na raz, dwa i trzy, krzyczymy FAULLLLL! – Prowokowałem i wiedziałem o tym, jednak to było silniejsze, ta adrenalina uzależniała. Rozpoczynamy zza boiska, ale wcześniej sędzia podchodzi do mnie, czerwony na twarzy.

– Jeszcze jedna taka akcja i wylatujesz z boiska! – Złość biła z jego ust.

– Ale panie sędzio, ja nawet nie należę do drużyny! – podstawiłem mikrofon, tak by kibice usłyszeli, o czym była mowa.

– Pierwsze i ostatnie moje ostrzeżenie dla ciebie. – Zostawił mnie i może faktycznie za mocno mnie poniosło.
Spojrzałem na trybuny w poszukiwaniu Andrew i kciuk wystawiony do przodu, sprawił, że nie żałowałem swojego czynu. Może i nie powinienem był podpuszczać publiki, ale to wszystko było tego warte. A miałem się o tym przekonać już za chwilę.


Kto obstawiał takie rozwiązanie?
Kochani, pamiętajcie o ⭐ i komentarzach. W następnych rozdziałach będzie się działo🤭
Następny rozdział w czwartek.

Rapid StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz