Rapid
Wpatrywałem się w płomienie zupełnie nie dostrzegając otoczenia. Znałem tych ludzi i oni znali mnie, tak przynajmniej im się wydawało. Miałem plan, całkiem dobry plan, ale tak jak zawsze, nic nie szło po mojej myśli.
– Długo jeszcze będziemy tu siedzieć? – wzburzony głos Erica wybrzmiał po mojej prawej stronie.
– Przecież nie trzymam cię, śmiało zakręć się między nimi. – Wskazałem głową na ludzi rozsianych po całej plaży.
– Wiesz, że nie o tym mówię. Od kiedy to się integrujemy z nimi na ognisku?
– Nie wiem. – Nie miałem pojęcia, co miałem odpowiedzieć przyjacielowi, przecież on by nie zrozumiał. Ja sam tego nie ogarniałem.
Kolejne światła. Kolejny samochód podjechał, tylko z tym wyjątkiem, że znajdowała się w nim osoba, na którą czekałem. Nie wiedziałabym tego, gdyby koleś z którym przyjechała nie zapalił lampki w środku.
Nie odrywałem wzroku, bo widok wewnątrz auta napawał mnie dziwnym niepokojem. Nie znałem tego chłopaka, ale coś mi w nim nie grało. Dyskutował ze Star bardzo impulsywnie. Mój wzrok przeniósł się na nią. Była zła. Wyrzucała dłonie do góry. Kłócili się.
– Oho, nie wiedziałem, że nasza gwiazda ma chłopaka – odezwał się Eric. Zbyłem jednak jego wypowiedź i nie odrywałem wzroku od całej sytuacji.
Ludzi było sporo i nikt nie zwracał uwagi na to toczącą się kłótnie. Nikt poza mną. Chciałem wiedzieć o co mogło pójść, może on był o nią zazdrosny? Wysiedli z samochodu. Chłopak obszedł go w ekspresowym tempie i znalazł się tuż przy Star. Nie podobało mi się to. Zaciskałem dłonie w pięści nie wiedząc nawet dlaczego to robiłem. Ta ich bliskość wywołała we mnie jakieś dziwne uczucia, których nie mogłem powstrzymać. Gdybym mógł ruszyłbym w ich kierunku, by odsunąć go na bezpieczną odległość, ale nie mogłem tego zrobić. Nie przy wszystkich.
Ich dyskusja stawała się coraz głośniejsza, ale nie mogłem wyłapać żadnych słów. Wszystko zlewało się ze sobą. Star chyba zakończyła rozmowę, ale nie ten chłopak. Złapał ją za łokieć, obracając ją w swoim kierunku i chwycił w ramiona, ale co mnie zastanowiło, to fakt, że ona nie odepchnęła go, a wręcz odwrotnie. Wtuliła się w jego klatkę piersiową, jakby chciała się wtopić.
– Kłopoty w raju zażegnane. – Ponownie odezwał się Eric, który śledził tę całą sytuację.
– Bawi cię to? – Obróciłem twarz ku przyjacielowi.
– Bawi mnie twoja reakcja, a raczej jest żenująca! – przybrał ostrzejszy ton głosu. Widać było, że nie był zadowolony i wcale się mu nie dziwiłem. – Masz zamiar tak latać za nią przez cały rok? A co zrobisz na zakończenie? Zostawisz?
– Nie wiem.
– Hej chłopaki! – Obróciłem głowę w stronę przybyłych osób.
– Co tam? – odezwał się mój przyjaciel do dziewczyn ze szkoły, które jakimś cudem uwolniły mnie z tej ciężkiej rozmowy.
– Tak szczerze, to nie spodziewałam się, że przyjdziecie, zawsze unikaliście takich spędów, a tu proszę swoją obecnością zaszczycił nas przewodniczący.
– Wiesz Mia jak to jest, od czasu do czasu trzeba opuścić swoją jaskinię. – Rozmowę podjął Eric.
– Czyli – zawahała się. – Mogę liczyć, że poszalejemy? – Ewidentnie flirtowała.
Spojrzałem na samochód, którym przyjechała Star i już jej nie było przy nim. Zacząłem rozglądać się, by ją namierzyć, ale nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Wstałem z pala, który służył mi za ławkę, by móc lepiej widzieć otoczenie. Było dużo ludzi, którzy przeszeregowali się w grupki. Obróciłem się za siebie, by zobaczyć brzeg rzeki i tam ją dostrzegłem, stała z koleżankami z drużyny, a przy niej stał ten koleś. Jego postawa wskazywała na to, że był w gotowości, tylko po co?
Chciałem zobaczyć twarz Star, upewnić się, że wszystko jest w porządku, ale ona była odwrócona do mnie plecami. Żywnie o czymś dyskutowała i co chwilę kładła rękę na klatce tego chłopaka, jakby chciała się upewnić, że dalej jest przy niej.
Obróciłem się, by wrócić do dyskusji, która robiła się coraz głośniejsza. Nasza grupka powiększyła się i już liczyła kilkanaście osób. Spojrzałem na Erica, który trzymał w dłoniach czerwony kubeczek. Rzuciłem mu nieme pytanie.
– Ty dzisiaj prowadzisz. – Uśmiechnął się biorąc kolejny łyk.
– Nic nie mówię.
Nie miałem z tym problemu, że pije, jednak nigdy nie robił tego w towarzystwie osób ze szkoły. Ale jak mówią, zawsze jest ten pierwszy raz. Wiedział, że dostarczę go do domu, więc jak ma go to rozluźnić przed jutrzejszym dniem, to nie miałem z tym problemu. Niedziela w domu Erica wyglądała zupełnie inaczej, jak w większości domów. Kiedyś całą spędzał u mnie, jednak to zmieniło się dwa lata temu. Wyrzuty sumienia gryzą go do dnia dzisiejszego, że nie wrócił na czas.
Ognisko chyba osiągnęło ten etap, w którym to większość osób miała procenty w organizmie. Muzyka dudniła na cały regulator, a ludzie tańczyli w koło ogniska. Zwróciłem twarz ku Star, by się upewnić, że u niej wszystko w porządku. Czy byłem stalkerm? Tak, cały czas wodziłem za nią wzrokiem, jak zmieniała miejsce. W tym momencie dzieliło nas ognisko i tańczący wokół niego ludzie. Stała zwrócona do mnie twarzą i dokładnie w tym samym momencie podniosła wzrok. Zbyt duża odległość nie pozwoliła mi wyczytać czegokolwiek z jej wyrazu twarzy, ale byłem pewien, że coś bardzo mocno ją zainteresowało do tego stopnia, że przechyliła głowę. Zerwałem z nią kontakt i zrozumiałem, co miała na myśli. Mój przyjaciel uwiesił się na mnie, opowiadając zebranym, jak ostatnio wpadłem do sklepu sportowego. Ubaw po pachy.
– Coś się kroi – szepnął w moim kierunku.
Spojrzałem na niego, nie wiedząc co miał na myśli. A on kiwnął głową w stronę hokeistów. Powiedzenie, że za nimi nie przepadałem to lekkie niedopowiedzenie. Ich kapitan to burak, który zamiast mózgu miał drażetki.
– A co z nimi?
– Będzie gruba akcja, już to czuję. – Erick był typem obserwatora, może nie mówił za dużo, ale zawsze dobrze łączył kropki.
Dochodziła północ i ludzie zaczęli rozchodzić się do domów, też bym chętnie to zrobił, ale po pierwsze mój przyjaciel, chyba pierwszy raz odnalazł się wśród tych ludzi. Nie był jakoś mocno pijany, ale złapał z niektórymi osobami ten sam język, co już można uznać za sukces. A po drugie Star w dalszym ciągu tu była. Koleś nie odstępował jej na krok i widać było, że czuł się jak ryba w wodzie otoczony przez prawie same dziewczyny, dlaczego prawie? Bo od dwóch godzin Romeo nie odstępował ich na krok, a raczej Star. Dziwiło mnie podejście chłopaka dziewczyny, przecież w jego obecności ktoś podbijał do niej, a ten pajac stał nic sobie z tego nie robiąc.
– Zaczyna się. – Eric szturchnął mnie łokciem i kiwną na prawo, gdzie stali hokeiści.
Siedziałem na tym samym pieńku, co na samym początku imprezy. W koło mnie grupka również przysiadła, dlatego miałem idealny widok na sytuację, która w ogóle mi się nie podobała. Siedmiu, ośmiu hokeistów ruszyło w stronę koszykarek.
– Cały wieczór wodzili tam wzrokiem. – Obróciłem twarz, ku przyjacielowi w zaskoczeniu, że mimo iż wlał w siebie procenty, to nie opuścił gardy.
– Czego mogą chcieć?
– Nie wiem, ale czuję, że będzie ostro. Wiesz, że jak oni zaczynają to nie kończy się zbyt dobrze.
– Ale zarywać do dziewczyn? Tutaj nic nie pasuje – szepnąłem do przyjaciela, by inni nie mogli nas usłyszeć.
Odwróciłem ponownie twarz, ku całej sytuacji. Spojrzałem na Star i mogłem dostrzec strach na jej twarzy. Przytłumione ognisko, dało mi jasny obraz wydarzenia, które rozgrywało się na moich oczach. Kurczowo trzymała się dłoni chłopaka, a jeden z hokeistów wypowiadał słowa z pogardą na twarzy w jego kierunku. Nic nie mogłem zrozumieć przez wiatr, ale byłem pewien, że to nie była miła wymiana zdań. Towarzysz Star zakrył ją swoim ciałem i wdał się w dyskusję. Dziewczyny z drużyny zaczęły przekrzykiwać się wzajemnie.
Spojrzałem na swoich towarzyszy i wszyscy oglądali całą sytuację. Zerknąłem w stronę Erica, a ten jakby wyczuł co chodziło mi po głowie pokręcił swoją na lewo i prawo dając mi znać, że miałem się nie mieszać. Kurwa.
Zaczęła się przepychanka między hokeistą a chłopakiem Star, a ona. Co ona kurwa robiła???!!! Wyłoniła się zza jego pleców, by co bronić go? Dziewczyny się cofnęły, ale nie Star. Ta dalej stała między chłopakami, aż w końcu jeden z hokeistów nie wytrzymał. Odepchnął dziewczynę i rzucił się w stronę chłopaka.
Już zacząłem podnosić się z miejsca, ale Eric złapał mnie za bark. To nie był wcale taki lekki chwyt. To było ostrzeżenie z jego strony.
– Nawet się nie waż! –syknął.
Patrzyłem to na niego, to na Star, która w tej chwili była odciągana przez dziewczyny. Kilka osób dołączyło do bójki, stając na przeciw hokeistom. Wiedziałem, że miał rację, że nie mogłem i to mnie kurwa bolało.
Szum wiatru mieszał się z krzykami dziewczyn, które roznosiły się wzdłuż zatoki. Byłem pewny, że lada moment, ktoś wezwie policję i wiedziałem, że nie mogło mnie tu być. Eric jakby wyczuł o czym myślałem i podniósł się do góry.
– Spadamy! – Starał się przekrzyczeć odgłosy szamotaniny, ale ja w dalszym ciągu siedziałem, jak sparaliżowany.
Jeszcze chwila i zerwę się z tego pala, ale nie po to, by iść w stronę samochodu, a ku Star, która stała blada nieco dalej. Słowo frajer zaczynało nabierać sensu. Ten młody chłopak, który nadał mi przydomek nie mylił się, byłem frajerem. Nie zrobiłem nic, by ją stamtąd zabrać, nie drgnąłem kiedy mnie potrzebowała. Gdyby mogli dawać medal za największego frajera na ziemi, otrzymałbym pierwsze miejsce, jak zawsze, w każdej dyscyplinie wygrywałem, tak i tu podium byłoby moje.
Eric chwycił mnie za rękę zmuszając tym samym bym wstał, ale moje ciało nie współgrało z umysłem. Nie mogłem odjechać, nie mogłem jej tu zostawić. Przyjaciel prowadził mnie w stronę samochodu i wtedy to dostrzegłem. Łzy wydobywające się z oczu Star. Strużki kropel zdobiły jej oba policzki i wtedy nasze oczy się spotkały. Patrzyła na mnie z żalem? A może to było rozczarowanie? Sam nie wiedziałem, ale byłem pewien, że chciała mojej pomocy, tylko tym razem jej tego nawet nie zaproponowałem.I jak wrażenia? Kto obstawiał, że ruszy jej na pomoc? Pamiętajcie, by zostawić po sobie znak ⭐

CZYTASZ
Rapid Star
Novela JuvenilOdebrano mi szczęście, ale w zamian dano gwiazdę, której blask przyświeca mi każdego dnia. Nadszedł jednak dzień, w którym musiałam podjąć decyzję, na powrót odnaleźć szczęście, lecz kosztem tego był czas z gwiazdą. Jestem Star i to chyba będzie mo...