Rapid
Wyrywałem się z uścisku Erica i podążyłem w stronę dziewczyny. W koło panował istny huragan, odgłosy szamotaniny zlewały się z krzykami. Byłem pewien, że nie mieli pojęcia dlaczego ze sobą walczyli, ale wiedziałem, że większa część tych osób właśnie w ten sposób wyładowywała swoją frustrację.
Wzrok Star wędrował to na mnie, to na zbitek osób, kotłujących się na plaży. Widziałem, że szukała tego chłopaka, wiedziałem też, że nie mogłem jej tak zostawić, a to z jednego ważnego powodu dla mnie. Kiedyś to ona nie zostawiła mnie.
– Błagam, nie mieszaj się w to – ostry ton głosu przyjaciela dochodził do mnie z tyłu, ale wiedziałem, że w tym jednym wypadku nie mogłem go posłuchać. Nie wtedy gdy ona mnie potrzebowała. – Kurwa, Rapid zostaw to, nie ryzykuj!– On już wiedział, że mnie nie powstrzyma.
Stanąłem naprzeciw niej i spojrzałem w jej oczy. Oczy, które mówiły mi wszystko. Była przerażona. Chwyciłem ją zupełnie nieświadomie w ramiona i wyszeptałam jej do ucha.
– Nie zostawię cię!
– Ej, cipeczka, ustaw się w kolejce! – szyderczy ton głosu kapitana hokeistów przebił się przez wrzaski, ale ja nie przestawałem tulić Star.
Wiedziałem, że mówił do mnie. Wszyscy tu myśleli, że łączyła mnie bliższa relacja z moim przyjacielem, ja nigdy temu nie zaprzeczyłem, ale też nie potwierdziłem ich domysłów.
Trzymałem dalej Star w ramionach i wyczułem, że drżała. Co oni jej zrobili? Czułem, że złość zalewała całe moje ciało. Wiedziałem, że powinienem był już dawno zareagować.
– Pójdziesz z Erickiem do samochodu. Teraz! Rozumiesz? – Spojrzałem jej w oczy, by zobaczyć, że zrozumiała.
– Jack. – wychrypiała.
– Przyjdę z nim, dobrze? Poczekasz w samochodzie. – Kręciła głową na lewo i prawo nie zgadzając się – Przyprowadzę go, masz moje słowo.
Obróciłem głowę, by dać znać przyjacielowi, że ma ją zabrać, ale jego nigdzie nie było. Nie czekał na mnie, tak mi się przez chwilę wydawało, ale byłem kretynem, że zwątpiłem w niego. Spojrzałem na grupę, która przerzedziła się podczas bójki i zobaczyłem, że prowadził Jacka. Chłopaka, na którym zależało Star.
– Spadamy! – krzyczał zbliżając się do nas, a ja tylko kiwnąłem głową. I zwróciłem się ku Star.
– Widzisz, nic mu nie jest. – Nie takie, że nic, warga rozwalona po lewej stronie, a w okolicy prawego oka, był widoczny ślad.
Wydawało się mi, że Star nie koniecznie przyswoiła, co tu się właśnie odjebalo. Wyglądała, jak spłoszona sarenka, która przemieniała się w posąg, pod wpływem światła reflektorów. Drżała jej górna warga, oczy miała szeroko otwarte. Nie wiedziałem, czy to ze strachu, a może z zimna? Ile ja bym dał, by poznać jej myśli, by móc odpowiedzieć na jej niewypowiedziane pytania. A że je miała to byłem pewien, kiedyś zadawała ich wile, a teraz? Jakby czas zniszczył w niej radość.
– Głuchy kurwa jesteś? Powiedziałem ustaw się w kolejce! W pierwszej kolejności obleci wszystkich hokeistów, podobno to oni są w jej typie. Prawda skarbeńku? – Zatrzymałem się w miejscu i obróciłem na pięcie, by stanąć twarzą w twarz z Hoganem.
Poczułem dłoń na swojej dłoni. Star, ona mnie chwyciła. Coś dziwnego zaczęło dziać się w moim wnętrzu, ale zdusiłem to w sobie.
– Proszę, nie – ledwie słyszalny głos dziewczyny przebił się do mnie, ale nie mogłem jej posłuchać, nie mogłem.
– Co powiedziałeś? – Zwróciłem się do Hogana.
– Dokładnie słyszałeś. Ustaw się w kolejce! Chociaż jak mniemam wolisz jej kolegę, to do niego nie ma kolejki. – Zaczął rechotać, co jeszcze bardziej rozjuszyło mnie od środka.
Dałem znać Ericowi, że ma ich zabrać do samochodu. Obróciłem się w bok, by szepnąć dziewczynie do ucha.
– Idź gwiazdeczko, proszę cię idź. – Pocałowałem ją w czubek głowy i wyrwałem dłoń z jej ręki.
Skierowałem się w stronę kapitana hokeistów i w tym samym momencie usłyszałem oddalające się kroki. Eric zabrał Star. Kotłowało się we mnie. Kurwa, byłem wściekły. Co ona im zrobiła? Co takiego się wydarzyło, że traktowali ją w ten sposób?
Patrzyłem na twarz chłopaka, na której malował się cyniczny uśmieszek. On jeszcze nie wiedział, że miałem zamiar mu odpłacić za te słowa. On nie miał pojęcia, że obiecałem dziesięciolatkowi pilnować jego siostry. On nie miał bladego pojęcia, że kiedyś ta dziewczyna była moim bohaterem, nic kurwa o niej nie widział!
Miałem podejść do niego, by się z nim zrównać, miałem, ale tego nie zrobiłem. Nie wytrzymałem. Rzuciłem się w jego kierunku w jednym celu. Parłem na oślep a złość była mi towarzyszem w tym wyzwaniu, która doskonale mnie rozumiała.
Ból rozszedł się w okolicy żeber, ale to mnie nie zniechęciło. Leżałem na ziemi i to nie było niczym nowym. Tak bardzo znajoma pozycja, ale tym razem nie uderzał ojciec, tym razem byłem bity przez, właśnie przez kogo ? To nie była jedna osoba.
Moja podświadomość krzyczała
‘’ Możesz oddać, to nie ojciec” .
W tym momencie jakobym dostał zastrzyku adrenaliny, tak jakbym zrozumiał, że ten pierwszy raz mogłem coś zrobić. Chciałem. Zacząłem odpierać ciosy. Zacząłem w końcu walczyć i może to nie była walka o honor dziewczyny, tak naprawdę to była walka o samego siebie. W końcu mogłem coś zrobić, w końcu zdałem sobie sprawę, że nie powinienem dostawać tylko kopy, ale i sam je zadawać.
Niebieskie światła rozbłysły. Ludzie zaczęli rozbiegać się we wszystkie strony, a ja stałem gotów ponieść konsekwencje. Wiedziałem, że te światła oznaczały wiele dla mnie. Przegrałem.
Moje życie miało się zmienić, miało, ale tak się nie stanie. Moje plany zostały przekreślone, ale jakiś taki dziwny spokój zawładną mną. Nie byłem zły na siebie, a wręcz odwrotnie. Zrobiłem coś z czego w końcu byłem dumny.
Rozejrzałem się po plaży. Nie było prawie nikogo. Ci twardzi w gębie, okazali się mięczakami, którzy nie potrafią stanąć przed konsekwencjami. Tchórze.
– Sierżant Lorenzo. Proszę o dokument tożsamości.
Spojrzałem na policjanta, na którego powinienem się wściekać, powinienem był, ale tak się nie stało. Stałem twardo na nogach i kiwnąłem głową w jego kierunku.
Siedziałem na posterunku. Bylem tu pierwszy raz i mogłem śmiało stwierdzić, że wyglądał obskurnie niczym z filmów. Miałem czekać na funkcjonariusza, ale jego nie było od ponad godziny. W końcu drzwi się otworzyły, a w nich stanął postawny mężczyzna. Na moje oko miał ze trzydzieści pięć lat. Z wyrazu jego twarzy nic nie mogłem wyczytać, chociaż co ja chciałem tam znaleźć, przecież wiedziałem, że to nie była chwila dla mnie, że właśnie doczekałem się swojego upadku, przed którym tak nagminnie uciekałem, bo miałem plany.
– O proszę, widzę, że mamy tu świeżaka. Inni twoi koledzy mają już wpisy u nas, ty natomiast, jako jedyny nie byłeś jeszcze gościem w naszym budynku.
– To nie są moi koledzy. – Nie wiedziałem dlaczego akurat do tej jednej kwestii z jego wypowiedzi się odniosłem.
– Tak, tak znam tę bajkę. Szedłeś brzegiem, by zbierać muszelki, których oczywiście tam nie było i akurat w tym samym momencie najechała policja. – Złośliwy uśmieszek zawitał na jego twarzy. Mylił się co do mnie.
– Nie panie władzo, ta bajka wyglądała zupełnie inaczej.
– O proszę, a to nowość w tym pomieszczeniu. Chciałbyś mi opowiedzieć swoją wersję bajki?
– To wszystko zależy od pana, Panie władzo – zaakcentowałam jego status. Ojciec zawsze mi powtarzał, że jak masz szacunek do tytułów, to ci ludzie odwdzięczą się tym samym.
– Poproszę o rozszerzoną wersję.
– Ostrzegam, to będzie bardzo długa historia. Był chłopak, który został stworzony, by żyć pod czyjeś dyktando.
– Co ty mi tu będziesz historię życia opowiadał!!! Co działo się dzisiejszego wieczoru? Słucham! – podniósł głos.
– Dobrze, panie władzo! Chce pan usłyszeć, że pierwszy raz w życiu się postawiłem?! Bo tak właśnie było! Pierwszy raz w życiu postawiłem wszystko! Czy się biłem? Tak! Czy żałuję? Nie i nigdy tego nie będę żałować! Czy przez ten jeden mały incydent przekreśliłem wszystko?! Oczywiście, że tak! Bo moja kartoteka będzie miała ten jeden, jedyny dopisek. ZAKLOCANIE PORZĄDKU! Ale w tym wszystkim najważniejsze jest to, dla kogo to zrobiłem! Dla tej jednej dziewczyny, której ubliżali, dla tej jednej dziewczyny, która jak była sześciolatką postawiła się mojemu ojcu, który bił mnie. To jest moja skrócona wersja. Czy mam rozszerzyć?I jak wrażenia? Kto się spodziewał, że Rapid zareaguje? Pamiętajcie o pozostawieniu znaku ⭐. Jak będzie aktywność to we wtorek następny rozdział 😁

CZYTASZ
Rapid Star
Teen FictionOdebrano mi szczęście, ale w zamian dano gwiazdę, której blask przyświeca mi każdego dnia. Nadszedł jednak dzień, w którym musiałam podjąć decyzję, na powrót odnaleźć szczęście, lecz kosztem tego był czas z gwiazdą. Jestem Star i to chyba będzie mo...