5.

9 0 0
                                    


Zadowolony z siebie Draco, wraz z mniej zadowoloną Dakotą, opuścili teren butiku. Zakup sukienki okazał się sukcesem. Ostatecznie już druga sukienka pasowała na nią perfekcyjnie, wystarczyło zapiąć do końca zamek. Nie przymierzała innych kreacji, bo uważała to za stratę czasu. Wyszli na świeże powietrze. Dakota zaciągnęła się nim czując, jakby wcześniej brakowało jej tlenu.

Pogoda nie była tragiczna, ale jak na październik przypadło,  nie zadowalała dziewczyny w stu procentach, bo była raczej ciepłolubna.

- Chodźmy poszukać tego debila.- Wyrzucił Draco.

Wcale nie musieli długo szukać, bo z uliczki obok wyłonił się Blaise z parującym kubkiem w ręku.

- Wolałeś skarbie?- Zapytał kolegę, na co ten się skrzywił na słowo ,,skarbie". Ostatecznie tylko westchnął i to zignorował.

- Co masz dobrego?- Zapytała Dakota, która była naprawdę ciekawa, bo miała ochotę na jakiś ciepły napój.

Blaise przysunął jej kubek pod nos, na co zaciągnęła się zapachem. Kawa. Uśmiechnęła się, bo uwielbiała zapach kawy, a ten w dodatku był parujący, ciepły i przyjemny. Nie była ogromnym smakoszem tego napoju, ale lubiła uczucie ciepła roznoszące się po organizmie przy piciu takich napojów.

- Proszę, skosztuj.

Dakota wzięła kubek w dwie ręce ciesząc się jak małe dziecko, że ten ogrzewa w przyjemny sposób jej dłonie. Przechyliła go, a mleczna pianka z kawy osadziła się na jej ustach. Trochę laktozy jej nie zaszkodzi. Oddała kubek chłopakowi.

- Oj. Pobrudziłaś się- Dodał Blaise. Podszedł do brunetki i kciukiem delikatnie zmazał mleko z jej ust, następnie wycierając resztki w dłonie.

Draco patrzył na tą scenę z bliżej nieokreśloną miną. Wolał nie komentować zachowania swojego przyjaciela.

Dakota nie pozostała cicho.

- Blaise- zaczęła- następnym razem odgryzę ci rękę. Do ramienia.

Chłopak na tą nowinę zaśmiał się, jakby właśnie usłyszał najśmieszniejszy żart stulecia. Przewiesił swoje ramię na ramionach Dakoty.

- Pozwolę ci odgryźć coś innego.

Dakota wyrwała się z jego uścisku i udając wymioty, ruszyła przed siebie zostawiając ich za sobą.

***

Godzinę później trójka młodych czarodziejów siedziała przy stoliku w niewielkiej kawiarni. Impreza rozpoczynała się o 16, więc mieli jeszcze prawie 3 godziny na nicnierobienie. Draco zamówił sobie klasyczną, mocną, czarną kawę, a Dakota cappuccino. Blaise skusił się na herbatę owocową, zważywszy na fakt, że już pił kofeinę.

- Jakie macie plany na te święta?- Rzuciła, zbytnio nie mając pomysłu jak zacząć konwersację, ale też nie miała zamiaru siedzieć w ciszy i gapić się w ścianę.

- Ja wyjeżdżam do matki- zaczął Blaise.- Potem lecimy do Rzymu, do jej nowego chłopaka.

Dakota uśmiechnęła się z entuzjazmem do chłopaka. Podróżowanie zawsze było czymś, co chciała robić jak będzie już dorosła. Nie brakowało jej dużo, bo jest przecież już w ostatniej klasie. Szkoda tylko, że będzie robić to bez mamy, która była wielką pasjonatką podróży i przyrody. Dziewczyna przerzuciła swój wzrok na Draco.

- Ja wracam do domu. Spędzę spokojne święta ze swoją matką.- Powiedział i wziął łyk swojej kawy. Pomyślał, że kofeina się przyda, zwłaszcza, że dziś czeka ich długa noc.

- A ty?- Zapytał Blaise.

Dakota zastanowiła się nad uniwersalną odpowiedzią, gdyż sama jeszcze nie znała zupełnie swoich planów. Mogła zacząć już się nad tym zastanawiać, do świąt zostały niecałe dwa miesiące.

Projekt Slytherin- Draco Malfoy/ Blaise Zabini (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz