Pansy Parkinson. Czyste uosobienie Slytherinu. Jej ulubiony kolor- oczywiście, że zielony. Jej wredna natura przyciągała go. Mieli niewiele interakcji ze sobą. Jedna wciąż wystarczająca, by go uwieść. On sądził, że tak było, że to ona go uwiodła, że jest złą osobą z tego powodu. Bezduszna i okropna. Ale było inaczej. Dziewczyna nie była ani trochę zainteresowana gryfiakami. Jako młoda kobieta z dobrej, czystokrwistej rodziny, uznawała ich odważne charaktery za pokaz.Czy miała rację?
Była wiosna. Było bardzo ciepło i słonecznie. Wyszła na zewnątrz, by poczytać spokojnie i przygotować się na zajęcia. Szanowała naukę i wiedzę. Nie chciała zawieść rodziców. Pech chciał, że upuściła wszystkie rzeczy jakie miała tamtego dnia ze sobą, na trawę. Harry Potter podniósł je i jej pomógł z uśmiechem. Skrzywiła się, ale nie skomentowała, bo w końcu jej pomógł, prawda?
Dwa tygodnie później pierwszy raz ją pocałował. Sama nie wiedziała jak doszło do tego, że zakradali się do sali od eliksirów każdego wieczoru i tak przesiadywali śmiejąc się i skradając, wtedy jak myślała, niewinne pocałunki.
To był ostatecznie jej największy koszmar.
Ich relacja trwała długo. Ciężko to znosiła. Ukrywanie się i kłamanie prosto w oczy swojej przyjaciółki, ale robiła to, bo on o tą ją poprosił. Chciała dla niego dobrze. Wszystko było takie normalne do czasu, gdy nie uciekł szukać horkruksów. On już dawno rozgryzł tą zagadkę. To jej pierwszej powiedział, że musi zginąć. Spotykali się sporadycznie na Pokątnej, gdy tylko miała możliwość się wyrwać. Wynajął im pokój.
- Jak zabije tego śmiecia, to będziemy razem już do końca życia- pocałował ją krótko i objął.
Dziewczyna nie komentowała, ale miała dość. Czuła, że chłopak wpada w dziką obsesję na punkcie Voldemorta. Potrafił opowiadać godzinami jak go nie nawidzi i wymyślać sposoby na jego śmierć. Dawał jej swoje pomysły na tortury. Z iskrami podniecenia w oczach mówił, że będzie najszczęśliwszym człowiekiem jeśli go zabije.
- Harry- zaczęła- nie uważasz, że twoja mroczna strona, w sensie, jego mroczna część, która jest w tobie, może mieć nad tobą kontrolę?
Chłopak wtedy zaśmiał jej się prosto w twarz. Zapewnił, że tak nie jest, że po prostu chce dobrze. Chce zniszczyć kogoś, kto zniszczył mu życie. Tamtego dnia wyśmiał jej przypuszczenia, by zaraz potem znów ją pocałować. Czuła gniew w jego pocałunkach. Był zły na nią. Chłopak położył ją na łóżku. Zaczął całować ją po obojczykach, na co serce jej przyspieszyło. Mama zawsze powtarzała jej, że jeśli chodzi o seks, musi czekać na tego odpowiedniego. Wcześniej powiedziałaby, że on jest odpowiedni, więc czemu teraz jedyne co czuła to strach i supeł w żołądku?
- Harry, dziś chce tylko rozmawiać.
Słyszał ją. Ale nie słuchał.
- Harry- powtórzyła- możesz ze mnie zejść.
Usłyszała tylko jego mruczenie, ale nie przestał jej całować. Gdy wsunął rękę pod jej spódniczkę, przeraziła się.
- Harry, proszę odsuń się. Czuję się niekomfortowo.
Serce podskoczyło jej do gardła, gdy wyciągnął swoją różdżkę.
- Przecież mnie kochasz. Jeśli tak jest, zrobisz to prawda? Czy może nie kochasz?
Pansy nie była głupia i naiwna. Czuła manipulację. Bała się go.
- Kocham cię- zaczęła- ale teraz mnie przerażasz.
- Może powinnaś się bać?
Chłopak objął rękami jej szyję i zacisnął. Przerażona zaczęła kopać nogami. Trafiła w jego najczulsze miejsce. Zgiął się w pół i przeklął pod nosem. Wyswobodziła się z jego uścisku i szybko podbiegła do drzwi, które nie ustąpiły. Zamknął je zaklęciem. Trzymała za klamkę, gdy obróciła się do niego. Jego oczy były puste. To nie te oczy, które widziała, gdy jej pomógł na Błoniach.
- Wracaj tu, albo zmuszę cię siłą.
Na jego słowa pisnęła przerażona i wciąż próbując otworzyć drzwi, siłowała się z klamką. Poczuła mocne uderzenie w głowę. Chłopak używając krzesła ogłuszył ją. Upadła na podłogę.
- Harry proszę! Przestań.
Płakała. Wylewała łzy, ale on nie słuchał. Uniemożliwiając jej ruch, szybkim zaklęciem zdjął z niej bluzkę. Na widok jej czarnego stanika podniecił się jeszcze bardziej.
- Harry! To nie ty!
- A może właśnie od początku taki byłem?
Jego słowa przeraziły ją jeszcze bardziej. Wierzgała, kopała i próbowała go gryźć. Zabrał jej różdżkę. Była bezsilna. Chłopak znów wyciągnął różdżkę i rzucając na nią zaklęcie sprawił, że mimo tego, że każda komórka ciała kazała jej uciekać, nie mogła wykonać żadnego ruchu.
Chłopak zdjął z niej stanik i ugryzł boleśnie w sutek, na co załkała jeszcze bardziej w środku. Uderzył ją w twarz i poddusił. Ugniatał jej piersi tak agresywnie, że czuła ból po całej klatce piersiowej. Zdjął jej spódnicę, a majtki rozerwał. Pogodziła się ze swoim losem. Leżąc w bezruchu wylewała łzy spod swoich powiek. Gdy wszedł w nią boleśnie wiedziała, że tylko zaklęcie zapomnienia będzie w stanie wymazać to z jej pamięci. Poruszał się w niej krótką chwilę, ale ona czuła, jakby to była wieczność. Myślała o mamie, o rodzinie o tym jak brudna się stanie. Była dziewicą. Bolała ją każda komórka ciała. Chłopak zostawi z pewnością wielki ból i blizny na jej psychice.
Gdy skończył w niej, opadł na podłogę usatysfakcjonowany. Pogładził jej policzek.
- Byłaś wspaniała.
Jej cały świat runął. Chłopak, któremu miała ufać okazał się... no właśnie. Może od zawsze taki był, tylko dobrze udawał.
Cofnął zaklęcie dopiero, gdy wrócił spod prysznica. Pansy leżała wciąż na podłodze. Była naga, obolała i bezsilna. Gdy poczuła, że znów może się ruszać, szybko owinęła się kocem i uciekła z pokoju.
- O Boże!- krzyknął właściciel hotelu- Czy wszystko z Panienką w porządku?
Mężczyzna posadził ją na zapleczu i podał herbatę.
- Pamięta Pani kto to był?
Popatrzyła w parujący kubek i upiła trochę, bo widziała, że bez tego jej głos byłby bardzo piskliwy.
- Wymazał mi pamięć- skłamała.
CZYTASZ
Projekt Slytherin- Draco Malfoy/ Blaise Zabini (18+)
FanfictionDakota Young to dziewczyna z masą sekretów i marzeń. Nikt jej w prawdzie nie zna, bo nie daje się poznać. Przynajmniej do czasu. Blaise Zabini uważa, że jest tajemnicza, a że się nudzi, to odkryje kim jest tajemnicza Dakota. Draco jest tu tylko j...