Wspomnienie, przerażonej miny Wielebnego odzianego w czarną szatę, wyzwoliło ukojenie tylko na chwilę. Nie chciało mi się ani trochę śmiać, gdy wieżą wstrząsnęło mocne tąpnięcie. Poczułam, jak mężczyzna zachwiał się na schodach, ale zdołał utrzymać równowagę wbijając kotwiczki w mur. Nie powinien używać sprzętu z nadal, tak widoczną kontuzją.
- Co teraz? - zapytałam, gdy odłożył mnie na podłogę. - Macie jakiś plan, czy zostaliśmy zaskoczeni? - kolejne pytanie, na które nie zdołałam uzyskać odpowiedzi. - No ej, mówię do ciebie!
Gwałtownie, przycisnął rękę do moich ust przypierając torsem do ściany. Rozszerzyłam oczy, kilkukrotnie mrugając ze zdziwienia. Próbowałam wypalić dziurę z boku jego twarzy, ale był zbyt skupiony na obserwowaniu.
Po lewej, nadal stał Nick, trzymany kurczowo przez śmiertelnie poważnego żołnierza. Jeśli mnie pamięć nie myli, nazywa się Luke. Może od niego, wyciągnę więcej informacji.
Już miałam zamiar, siłą przebić się przez barierę stworzoną z dłoni, kiedy ponownie poczułam drżenie ziemi. Konstrukcja, stworzona z cegieł, niestabilnych schodów i lichej wieżyczki, wydawała się najgorszym, możliwym pomysłem. Zwiadowcy, położeni piętro niżej zaczęli krzyczeć w niebogłosy, mimo licznych rozkazów Hange.
- Z południa, nadciągają tytani!
Tylko tyle udało mi się wywnioskować, spośród fali wrzasków. Kopnęłam mężczyznę w zdrową kończynę, odsuwając metr dalej. Samo przetworzenie informacji, zajęło mi kilka, długich sekund.
- Z południa... tam jest reszta i przecież Erwin...
Levi, spojrzał na mnie z pogardą, szybko powracając do profesjonalnej pozy. Uniesiona broda, czujny wzrok i ugięte nogi, przygotowane do ruszenia prosto na bestie. Nie rozumiem tylko, jaki tytan tworzyłby, aż tak intensywne drgania, poruszające ziemią. Chyba, że...
Nie. Jeśli to coś, będzie podobne do Eren 'a to nie mamy najmniejszych szans z tak niewielką, grupą żołnierzy. Nawet jeśli Levi z kontuzją, zdoła unieszkodliwić potwora, nie wszyscy przeżyją.
Nie będę stała bezczynnie, o nie.
Odbiłam się od ściany, otwierając drewnianą, zakurzoną okienice. Dawno tu nikogo nie było.- Musiał upaść mur Rose...
Po udzieleniu informacji przez księdza, słyszałam jak upadł na kolana, wykonując ciche modły. Jeśli dzięki temu się zamknie, nie mam nic przeciwko.
Niemniej, martwi mnie podejrzenie, o możliwej dziurze blisko domu rodziców. Wiedzieliśmy, że kiedyś może się to zdarzyć, czasy są nie pewne, a ojciec zwany przeze mnie jako naczelny natręt, zawsze miał przygotowany plecak - pełen racji żywnościowej na kilka najbliższych dni, medykamentów i broni. Nie rozumiem, jak to ostatnie miałoby pozwolić, ochronić się przed tytanami. Może, to nie oni byliby jego celem.
,,Twój ojciec to morderca''
Słowa dowódcy żandarmerii, przy dwóch trupach przybitych do obrazu, zrzuciły na mnie część podejrzeń. Nie wątpię, że zrobił to celowo, chciał żebym poczuła się źle i odeszła jak najdalej stąd. Problem w tym, że nie miał racji.
Johan nie jest i nie był mordercą.
Nie jestem tylko pewna, czy mogę kogoś winić za takie myślenie, zdaję sobie sprawę jak to wygląda dla reszty.- Dziewięć tytanów dziesięciometrowych!
Ponownie odleciałam myślami. Mam do tego, jakąś dziwną przypadłość i obawiam się, że kiedyś mnie to zgubi.
Mocniej wychyliłam głowę, stając na koniuszkach palców. Widocznie, wszyscy postanowili ukryć się w środku.
CZYTASZ
Freckled 》Levi x OC|🔞
FanfictionAdeline nie mogła stać obojętnie, słysząc wieści o rzekomo nowym odkryciu zwiadowców. Jako wykwalifikowany naukowiec, by uwierzyć musiała zobaczyć wszystko na własne oczy. Dzięki znajomości z dowódcą oddziału stacjonarnego, dostaje solidne wsparcie...