《6》

348 23 3
                                    

Nie oderwałam nosa od szyby, przez kolejne dziesięć minut. Nawet jeśli zabrał nas okrężną drogą, mogę dostrzec strzępki walki. Kobieta tytan z zawrotną prędkością, wspinała się po murze, niszcząc ciężkie fragmenty spadające prosto na biednych ludzi. Miałam okazję, zobaczyć Mikase w trakcie walki. Z niesamowitymi umiejętnościami, zdołała uciąć palce potwora, zabierając jedyną możliwą szanse ucieczki.

- Jest najsilniejsza z nich wszystkich? - zapytałam, odwracając głowę.

Wjechaliśmy na leśną ścieżkę w kierunku małej, przydrożnej wioski. W porównaniu do ścisłego centrum miasta, tutaj nie musieli bać się o swoje życie. Przynajmniej teraz, zniszczenia po poprzednim ataku nadal pozostały widoczne. Najgorzej prezentowały się dachy, całkowita naprawa potrafiła nieść za sobą zatrważające koszty.

- Wszystko na to wskazuje. - stwierdził, kładąc ręce na kolanach.

Przekręciłam głowę, zastanawiając się, czy ona będzie w nowym oddziale który dostanie. Może po tym wszystkim, stracie którą przeżył i zapewne nadal przeżywa, nie zdecyduje się na sprawowanie pieczęci nad nową grupą. Mogę myśleć, że jest gburowaty i niezbyt przyjemny w obyciu, ale żołnierzem jest świetnym. Słyszałam co zrobił, jak uratował Eren 'a z łap odmieńca przepłacając poważną kontuzją nogi.

- Myślisz, że naprawdę postawią Erwina przed sądem?

- Prawdopodobnie. - stwierdził, łącząc kontakt wzrokowy. - Na to zapewne, też ma plan.

Jak na wszystko. Niesamowite, ile ten człowiek jest w stanie przewidzieć ruchów i zachowań nieprzyjaciela. Odpowiednia osoba, na odpowiednim miejscu - nie ma tu pola do dyskusji.

Dojechaliśmy do medycznego namiotu, ustawionego obok klasztoru. Powoli stanęłam na dwie nogi, odsuwając szarą plandekę. W środku dojrzałam cztery łóżka z kotarami, szafki z medykamentami oraz fotel zabiegowy rodem z sali tortur. Skórzane podłokietniki, posiadały podłużne ślady po paznokciach. Nawet siłą, nie zmuszą mnie do zajęcia tego miejsca.

- Och, dzień dobry.

Odwróciłam głowę na młodego lekarza, wchodzącego do środka. Ubrany w biały kitel z luźno przewieszonym przez szyję stetoskopem, posłał szeroki, lekko szelmowski uśmiech. Mogę nawet powiedzieć, że jest przystojny - ciemne, dłuższe włosy, brązowe oczy, zadbana broda, ale odczuwam zbyt duży ból, by zwracać uwagę na mężczyzn.
Wybrałam łóżko po prawej stronie, zaciągając kotarę przed niechcianym wzrokiem. Ściągnęłam górną część ubrania, wskazując palcem na żebra oraz siny ślad rosnący w kierunku brzucha.

- Jak to się stało? - założył rękawiczki, przysiadając na czarnym taborecie.

- Tytan, prawie zmiażdżył wnętrzności. - uniósł brew, nie kryjąc szoku. - A to... - wskazałam na ręce. - Prawdopodobnie jakieś odłamki szkła, zdołały rozciąć skórę w poprzek.

Posłusznie położyłam się na boku, wykonując standardowe procedury. Nabrałam głęboko powietrza, tłumacząc w jakim obszarze ból promieniuje na połowę ciała.

- Żebra na szczęście nie są złamane, tylko obite.

Gdyby były złamane, nie byłabym w stanie siedzieć prosto i dojechać na miejsce. Raz w życiu to przeżyłam i mam nadzieję, że nigdy więcej.

- Ręce nadają się do szycia. - sięgnął po buteleczkę, pełną białego proszku. - Podam leki przeciwbólowe, a potem założę cztery szwy.

- Bez leków. - odpowiedziałam nerwowo. - Mam uczulenie na wiele, lepiej nie ryzykować. - zagryzłam wargę.

Miałam nadzieję, że w związku z prawdopodobnie młodym wiekiem nie będzie chciał ryzykować na tyle, by kombinować z lekami. Przeważnie ta wymówka działała na moją korzyść, ale zdarzali się też tacy którzy wpychali substancje, specjalne przeznaczone dla alergików.

Freckled 》Levi x OC|🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz