《25》

91 8 33
                                    

Pewien stary woźnica oraz kupiec, który pamiętnej nocy podwoził mnie do korpusu, siedział zakneblowany i związany - przez oddział Levi 'ego.
Dimo Reeves, bo tak o nim mówiono, nie należał do kategorii ludzi cichych. Gdy tylko uwolniliśmy usta, wydarł się w niebogłosy. Dopiero kopnięcie Kapitana, skutecznie sprowadziło jegomościa do pionu.

Dimo, poza czarnymi po bokach włosami był praktycznie łysy. Posiadał krótką, ciemną brodę i przydługiego wąsa. Rozpoznałam go, tak samo jak on mnie, mimo początkowej niechęci.

- My tylko, wykonywaliśmy rozkazy żandarmerii. Wszystko przepadło, zabiorą majątek firmy. Nie wystarczę ja i mój syn... - pokręcił głową. - Moi pracownicy, zginą w tajemniczych okolicznościach.

Spojrzałam na wspomnianego syna, stojącego po przeciwnej stronie. Flegel, różnił się od ojca. Co prawda również posiadał znaczącą nadwagę, jednak włosy miał gęste, rude i solidnie zaczesane do tyłu.

- Wiedziałeś, kim jestem?

- Nie! Przysięgam! Dopiero później, Sanes wydał polecenia! Mieliśmy porwać Eren 'a i Historie, a ciebie...

Djel Sanes to perfidny kłamca.
Wszystko ukartował od początku mając świadomość, kim jesteśmy. Chciał uśpić naszą czujność i prawie mu się to udało.

- Mnie, co? - nachyliłam się. - Mów.

- Upokorzyć i wykorzystać. - uciekł wzrokiem z powrotem na syna. - Nie jesteśmy tacy! Nigdy nie dotknęliśmy kobiety bez zgody!

- Tata, ma rację! Nie chcieliśmy, wiedzieliśmy, że nie wykonamy rozkazu. Zabranie i złapanie tej dwójki, zaważyło na naszych losach. A teraz pozostaliśmy z niczym! Wszystko stracone...

Gorąco, buchnęło prosto w twarz. Zrobiło mi się duszno, nogi zamieniły się w galaretę, niezdolną do prostego chodzenia. Mimo to ruszyłam, nie oglądając się za siebie. Wypadłam na zewnątrz, sunąc ręką po chropowatej ścianie magazynu. Sięgnęłam do kieszeni, wysuwając fiolkę z tabletkami na ból głowy. Włożyłam jedną do ust, zdając sobie sprawę, że to za mało. Uzupełniłam porcję o kolejne siedem, popijając wodą z bukłaka. Usiadłam na ziemi, obejmując ramionami nogi.

- Potrzebuje, Pani czegoś?

Uniosłam głowę na Mikase, owiniętą czerwonym szalikiem. Zaprzeczyłam, dziękując za zainteresowanie. Przysiadła obok, pocierając dłonie.

- Martwisz się o Eren 'a? - zagaiłam temat.

- Tak. - odparła. - Wiem, że przypomniał sobie rozmowę Ymir z Bertholdtem. Nie powiedział nam ani słowa, ale wyglądał na przerażonego.

- Spróbuję się tego dla ciebie dowiedzieć. - widziałam, że w tym przypadku będę zmuszona do rozmowy z Hange. - To silny chłopak, poradzi sobie.

- Wiem, ale czasem... - dmuchnęła, odsuwając czarny kosmyk. - Potrzebuje pomocy.

- Ale jej nie przyjmuje, co? - zaśmiałam się. - Podziwiam cię za determinacje i wsparcie. Jesteś naprawdę lojalna.

- To nic takiego. - schowała nos w materiale szalika, ukazując lekkie rumieńce. - Pójdę już, obiecałam, że pomogę z rozłożeniem noclegu.

- Dobrej nocy. - szepnęłam, obserwując obłok powietrza.

Noc, zapowiadała się na zimną, ale potrzebowałam otrzeźwienia. Spojrzałam w ciemne niebo, udekorowane milionem gwiazd. Wierzyłam, że ta świecąca najjaśniej to moja córka.

🧪

Ciepły materiał, otulił moje ramiona. Wzdrygnęłam się, szczekając zębami. Oprócz zimna, czułam wszechogarniającą niemoc. Nie oddychało mi się najlepiej, serce biło zdecydowanie za szybko, nie odpowiednio do prawidłowego rytmu.

Freckled 》Levi x OC|🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz