Hej, hej ;) Skoro tak bardzo chcieliście kolejnego rozdziału i to więcej niż jedna osoba, to co mi tam... Wrzucę dwa ;) <3
1/2
Bianka
Zebrali nas w salonie. Gnieździliśmy się, gdzie się tylko dało. Oprócz Zuzi, która wciąż przebywała u dziadków, byli wszyscy. Na środek wyszedł dziadek i objął nas wzrokiem.
– Moi drodzy, nadszedł czas zmian. Czas podjęcia ważnych decyzji, które skierują nasze życia na nowe tory. Nie chcemy jednak zaczynać od poczucia żalu i straty. Pragniemy zbudować nasz nowy świat na dobrych i trwałych fundamentach. Dlatego właśnie jesteśmy tu wszyscy. Alfy i nie Alfy, mężczyźni, kobiety i dzieci. Powinniśmy wspólnie decydować, dyskutować, działać. – Zerknął na mężczyzn stojących za nim. – Znaleźliśmy miejsce, w którym moglibyśmy zapuścić nowe korzenie i chcemy wam je przedstawić. Może zacznę od minusów. – Uśmiechnął się smutno. – Musimy się stąd wynieść, zostawić wiele za sobą, nie możemy zabrać wszystkiego, co posiadamy, bo to tylko nas spowolni. To wieś, nie miasto, do którego przywykliście. Wszędzie trzeba dojeżdżać samochodem lub PKS–em, który nawet nie przejeżdża obok tych zabudowań, a trochę dalej. Wliczcie więc do bilansu mnóstwo spacerów. Musimy zacząć wszystko od nowa. Nowa szkoła, przedszkole, praca... – Rozłożył ręce. – Będzie ciężej, nie ukrywam. Nie wprowadzimy się do pięknych domów, do wygodnych salonów i wyposażonych kuchni. Musimy włożyć wiele pracy, żeby w ogóle móc tam żyć. – Uniósł wysoko palec. – WSZYSCY, bez wyjątków. Każdy musi się przyłożyć, abyśmy mogli odbudować tę wieś i tam zostać. Teraz przejdę do plusów. – Zaczął wyliczać na palcach. – Będziemy tam razem. Będziemy żyć spokojnie i tak, jak sami ustalimy. Jedyne zasady, jakich musimy przestrzegać to te, które sami wymyślimy. Odejdziemy od Wspólnoty na dobre, tworząc własną, małą społeczność. Jakieś pytania?
Ręce poszybowały w górę, dziadek najpierw wskazał na Kubę, żeby mówił:
– Opowiadacie o tym miejscu, jakbyśmy mogli tam pojechać już dziś. Ale co to za miejsce? Skąd pewność, że możemy tam pojechać? W sensie, co? Kupimy sobie wieś?
– Powoli i spokojnie. – Dziadek uniósł dłoń. – Może po jednym pytaniu, bo nastąpi chaos, ale odpowiem ci już. Ta wieś jest położona o ponad dwie godziny drogi od nas. Według Wspólnoty to już inny region, ale nas tak naprawdę to już nie dotyczy. To prawdopodobnie ziemie należące do Wspólnoty. Znając panujące tam zasady, podejrzewam, że są zapisane na kilka osób, żeby nie rzucać podejrzeń, że ktoś tam ma całą wieś, a raczej jej część, bo ta wieś sama w sobie trochę się rozrosła. My wyjdziemy z propozycją. Odkupimy od nich te ziemie. Wszystko będzie legalnie... – Pokręcił głową. – Teoretycznie. Dla urzędów będzie cacy. Tak naprawdę przehandlujemy nasze firmy wraz z całym ich dobytkiem za te ziemie. Jestem umówiony na spotkanie z przedstawicielami różnych regionów. Po tym spotkaniu będę mógł powiedzieć wam więcej. Chciałem jednak najpierw porozmawiać z wami.
Wskazał na mnie, więc mogłam zabrać głos:
– Co ze szkołą? Skoro to wieś do odbudowania, jak będziemy tam dojeżdżać?– Marco? – Dziadek kiwnął wujkowi, a ten puścił w obieg kilka wydrukowanych karteczek, dziadek mówił dalej, gdy inni je oglądali. – To plan zabudowań wydrukowany przez Dawida Brochowiaka. Wszystko wam tam opisał i oznaczył. Przedszkole, szkoła podstawowa i ponadpodstawowa mieszczą się o pół godziny drogi autobusem od domów. O siódmej trzydzieści odjeżdża autobus szkolny, wraca o szesnastej trzydzieści. Niestety, jak wspomniałem wcześniej, przystanek jest oddalony, ale Dawid obiecał, że spróbuje podziałać w urzędach, aby dodali jeszcze jeden przystanek bliżej nas. O ile tam zamieszkamy, rzecz jasna. Pamiętajcie, że wszyscy możemy na sobie polegać. Każdy z nas ma samochód. W wielu rodzinach są to dwa lub nawet trzy samochody. Skoro trzeba odwieźć do przedszkola Zuzię i Filipa, można wziąć część dzieci przy okazji przecież. Zajrzyjcie na te kartki. Przedszkole i szkoły są bardzo blisko siebie, więc to żaden problem.
CZYTASZ
Wspólnota IV - Nowe pokolenie (zakończona)
RomanceDzieci bohaterów Wspólnoty zaczynają dojrzewać i wchodzić w dorosłość. Nowoczesność zderza się boleśnie z tradycjami. Podczas gdy młode pokolenie pragnie jeszcze więcej wolności, niż wywalczyli im rodzice, są też tacy, którzy tęsknią za starymi obyc...