Bianka, lat 6
Rodzice pilnowali mnie i Kubę na pobliskim placu zabaw. Mama największą uwagę poświęcała małemu Dominikowi, dbając o to, żeby bawił się bezpiecznie. Tata odszedł kawałek dalej, bo zadzwonił jego telefon. Ja stałam w kolejce do ślizgawki a tuż za mną Kuba. Nadeszła moja kolej, więc zjechałam i znów poszłam na koniec kolejki.
– Chce mi się pić. – Przełknęłam ślinę, patrząc na Kubę, który właśnie stanął tuż za mną.
– Okej – odparł, już odwracając się za siebie. Pobiegł do mojej mamy, wołając: „ciocia, ciocia!", a już po chwili podał mi bidon z wodą.
– Dziękuję. – Przepuściłam go w kolejce, żeby móc się spokojnie napić.
Odniosłam mamie bidon, żeby już Kuba nie musiał biegać. Tylko mu powiedziałam, że chce mi się pić, a nie, że ma mi przynieść. Bardziej miałam na myśli, że zrobimy sobie chwilową przerwę i pójdziemy napić się razem, ale on zawsze dbał o mnie z całych sił.
Kiedy do niego wróciłam i tak przepuścił mnie przed siebie. Jeden z chłopców zaczął się awanturować, że wpycham się w kolejkę, więc Kuba dla świętego spokoju jego też przepuścił tuż za mną. Stanęłam przy wysokiej ślizgawce, wzrokiem szukając rodziców. Tata nadal z kimś rozmawiał, zerkając na nas. Mama huśtała Dominika na huśtawce i śmiała się z jego głośnego, szczęśliwego pisku, który miał być śmiechem.
– Jedziesz czy nie?! – Chłopak pchnął mnie mocno w plecy.
Przód sandałka zaczepił się o nierówną belkę, a ja straciłam równowagę i chociaż próbowałam się złapać metalowej rurki nad głową, która miała mi pomóc, uzyskałam tylko tyle, że zdążyłam się po części wyprostować. Zjeżdżałam ze ślizgawki z piskiem, bokiem, z podwiniętą jedną nogą. Upadłam w piasek z przerażeniem. Chłopak tuż za mną, przez co dodatkowo kopnął mnie butem.
– Ej! – W sekundzie zjechał Kuba. Niemal zeskoczył z końcówki ślizgawki, wpadając wprost na chłopaka. – Co ty robisz?! – krzyczał, odpychając go ode mnie z całych sił.
Teraz to ten chłopak się przewrócił i zaczął głośno płakać, choć nic mu się nie stało. Kuba znów go szarpnął, ale wtedy mój ojciec podniósł go do góry.
– Kuba, przestań.
Moja mama podbiegła, żeby mi pomóc, ale ja sama już wstałam i otrzepywałam z siebie piasek ze łzami w oczach. Odrobinę bolała mnie kostka i dłoń, ale to nic. Bardziej bolała mnie dusza. Nie przywykłam, że ktoś mnie traktował w taki sposób.
Matka tamtego wydzierała się na mojego ojca, a on, stawiając siedmioletniego Kubę na ziemię, wciąż jej powtarzał, że wszystko widział i to nie my zaczęliśmy. Gdy dorośli się przekrzykiwali, Kuba podszedł do mnie.
– Wszystko dobrze?
– Tak. Palant z niego, co?
– Nooo... – przeciągnął, patrząc, czy na pewno nic sobie nie zrobiłam.
– Dziękuję, że mnie obroniłeś.
– Zawsze będę cię bronił. Jesteś moją najważniejszą przyjaciółką. – Uśmiechnął się szeroko.
– A ty moim najważniejszym przyjacielem – odpowiedziałam z mocą, niczym przysięgę. Często to sobie powtarzaliśmy, wierząc, że będziemy się przyjaźnić do końca świata.
***
Bianka, lat 17
Siedziałam na pomoście, który zbudowali mężczyźni Wspólnoty. Tata, wujek Wojtek i Marcel. Podobno przychodzili tu od zawsze, ale pomost niszczał, jak wszystko inne. Oni jednak kochali to opuszczone miejsce. Prawie nieuczęszczane jezioro w środku gęstego lasu. Mówili, że tu mogą być sobą. Dlatego przywłaszczyli sobie go na własność, nie mając aktu własności. Dlatego tak dbali o każdy jego centymetr.
Pomasowałam ramiona, kiedy wiatr dostał się pod cienką sukienkę plażową. A źdźbło, które przed chwilą przygryzałam, wsunęłam sobie za ucho. Odwróciłam głowę, czując głód, bo cudowny zapach dostał się do moich nozdrzy. Wujek Wojtek był w tej rodzinie królem grilla. I właśnie był swoim żywiole, mogąc nakarmić taką ilość osób. Kuba, uciekając przed Leonem, wyminął mnie i wpadł z pluskiem do wody, Leon skoczył za nim, więc oberwałam podwójnie. Mój czternastoletni brat, razem z resztą chłopaków kopali przywieszoną na drzewie oponę. Podobno ćwiczyli nogi. Dla nich wszystko było treningiem. Moją uwagę przykuł perlisty śmiech mamy. Tata właśnie tańczył z nią na piasku. Ich stopy zatapiały się w drobinkach, kiedy przechylił ją w tył, patrząc głęboko w oczy. Zuzka też tak chciała. Z koca podniósł się wujek Marcel, wziął moją pięcioletnią siostrę na ręce i razem udawali moich rodziców, kopiując ich ruchy. Ciocia Weronika udawała obrażoną i zazdrosną, na co Zuzia się roześmiała z jej groźnej miny. Na pomoc podbiegł najmłodszy z Matrysów, Filip, i już w wieku ledwie pięciu lat okazywał maniery dżentelmena, prosząc swoją mamę do tańca. Dołączyli do nich również wujek Marek z ciocią Izą. Wzrokiem odszukałam Laurę. Dla niej specjalnie przywieźli wygodny leżak. Właśnie na nim przysypiała albo po prostu odpoczywała, karmiąc dziecko piersią. Byli kompletnie nieczuli na wszystkie odgłosy wokół. Ciocia Anastazja poprawiła parasol nad nimi, żeby mieli cień.
Słońce wyszło spoza chmur, a ja wystawiłam ku niemu twarz, ocieplając się w jego promieniach. Słyszałam pluski wody, wiedząc, że się zmęczeni gonitwą mężczyźni wracają na pomost.
– Ej, Bianka?
– Czego? – odpowiedziałam Kubie. Rozchyliłam lekko powieki. Leon jednym sprawnym ruchem wyszedł z wody, rozchlapując ją wszędzie, w tym na mnie.
– Co się tak smucisz? – znów zagadał Kuba.
– Nie smucę, ładuję baterie.
– Przed wakacjami? – wyśmiał mnie.
– Idź sobie. – Pogoniłam go, niedbale machając na niego stopą, którą złapał i pociągnął w swoją stronę. – Kuba, nie!
Mój wrzask chyba było słychać kilometr dalej, ale z Alfami się nie zadzierało, im się nie pyskowało... więc wylądowałam z głośnym pluskiem w wodzie.
– Nienawidzę cię! – krzyczałam, wypływając na powierzchnię.
Uśmiechnął się do mnie szeroko, wychodząc z wody. Wyszłam za nim, patrząc, jak moja mama go karci, a wujek Marcel z groźnym wzrokiem czuwa, czy odważy się odpyskować. Nie odważył się. Kuba nigdy w życiu nie odezwałby się źle do mojej matki.
Ciocia Ana już szykowała dla mnie ręcznik, a wujek Wojtek pokazał mi, że za karę da mu najbardziej niedopieczoną kiełbaskę.
To nieprawda, że kogokolwiek z nich nienawidziłam. Kochałam ich.
Naprawdę ich kochałam.
I, proszę, nie wątpcie w to, czytając tę historię.^^^^^
Cześć! ;) Jak się czujecie, wracając do ich świata? Ja trochę dziwnie, ale są to pozytywne uczucia ;)
Do następnego! ;)
CZYTASZ
Wspólnota IV - Nowe pokolenie (zakończona)
RomanceDzieci bohaterów Wspólnoty zaczynają dojrzewać i wchodzić w dorosłość. Nowoczesność zderza się boleśnie z tradycjami. Podczas gdy młode pokolenie pragnie jeszcze więcej wolności, niż wywalczyli im rodzice, są też tacy, którzy tęsknią za starymi obyc...