14. Dorota i Patryk

43 16 19
                                    

Dorota

Obudziłam się zwinięta w kłębek na kanapie okryta miękkim kocem. Musiałam zasnąć czekając na Patryka, ale nie pamiętałam, żebym się nakrywała. Rozejrzałam się dyskretnie zdając sobie sprawę, że jestem u Patryka w mieszkaniu. Podniosłam się lekko i rozejrzałam. O mało nie dostałam zawału, kiedy na fotelu prawie naprzeciwko mnie, po drugiej stronie stolika kawowego dojrzałam Patryka. Siedział i patrzył na mnie uśmiechnięty. Miał założoną nogę na nogę, a na kolanie miał wsparty szkicownik i był skupiny nad ruchem ołówka po kartce. Było już prawie widno, ale tuż nad nim świeciła się lampka, które zapewne na co dzień służyła mu do czytania książek na tymże fotelu.

- Długo tak siedzisz? – zapytałam zachrypniętym głosem. – Trzeba było mnie obudzić.

Dopiero wtedy mój... Facet, bo chyba mogłam go tak nazwać z myślach podniósł na mnie umęczony wzrok.

- Po co? Jakby cię obudził, nie miałbym szans na to... – powiedział i obrócił w moją stronę szkicownik.

Na białej kartce zobaczyłam narysowane miękko szare linie, które układały się w ciało kobiety leżącej na... kanapie. Rysunek nie był skończony, wyglądał bardziej jak szkic. Nie potrafiłam tego ocenić, nie znałam się na tym zupełnie. Jednak trochę czasu musiało mu to zająć.

- Czyli chyba długo – powiedziałam nieśmiało podnosząc się z kanapy.

- Przepraszam – powiedział nieśmiało Patryk przysuwając wierzchołek ołówka do ust.

- Za co?

- Że nie przyjechałem od razu – odparł zakłopotany.

- No trudno, widocznie coś ważnego cię zatrzymało. Która jest godzina? – wymruczałam podnosząc się z kanapy.

- Piąta trzydzieści sześć, dokładnie – odpowiedział dalej mi się przyglądając. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie patrzyłam na niego. Zajęłam się składaniem koca. Wyczuwałam między nami coś w rodzaju zakłopotania.

Usiadłam niepewnie na kanapie zdając sobie sprawę, że usnęłam w ubraniu.

- Kawy? – zapytałam próbując pozbyć się tego dziwnego dystansu.

Nie rozumiałam skąd między nami swoistego rodzaju zakłopotanie. Chciałam zrobić krok, ale wtedy Patryk się poderwał i złapał mnie w talii.

- Naprawdę przepraszam za wczoraj i za to, że nie przyjechałem, ale musiałem pomyśleć. – powiedział i wtulił się w moją szyję.

- I co wymyśliłeś? – zapytałam zaczepnie, ale chyba nie chciałam wiedzieć. To, że Patryk mnie wczoraj olał sprawiło, że grałam obojętną, ale w środku czułam się źle.

- Chciałbym, żebyś mi w czymś pomogła – powiedział cicho.

- Nie mogę, muszę iść do pracy. Patryku puść mnie muszę do toalety – poprosiłam.

- Dorota... Jesteś zła prawda?

- Nie, nie jestem, ale skoro miałam spędzić wieczór sama to mogłam jechać do siebie co z resztą chciałam zrobić, ale... Posłuchałam ciebie. – powiedziałam już bardziej stanowczo.

- Dorcia – mruknął i zaczął mnie całować w szyję. – Patrząc na ciebie i rysując twoje piękne kształty wpadłem na pewien pomysł – szeptał dalej mnie całując.

- Ja znam twoje pomysły i z reguły kończą się one w łóżku – burknęłam. – Patryk muszę do toalety, puść mnie proszę.

- Nie tym razem – powiedział i odsunął się ode mnie.

Sztuka RomansuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz