18. Patryk i Dorota

40 19 17
                                    


Patryk

Dorota się zgodziła, więc odsunąłem dłoń od jej uroczych ust i wróciłem do jedzenia.

- Patryk. – zapiszczała zabawnie Dorota niczym zdenerwowana nastolatka.

- Co się stało? – zapytałem z lekką kpiną. Żeby się nie roześmiać włożyłem sobie do ust kawałek wołowiny. Podniosłem wzrok na Dorotę. Jej policzki były słodko zaczerwienione z podnieceni. Usta także.

- Jesteś... Jesteś... - wyraźnienie wiedziała, jak mnie określić co było dla mnie niesamowicie zabawne. Postanowiłem jej w tym pomóc

- Jestem genialny, co potwierdza nawet mój ojciec... - uniosłem palec jak wykładowca mówiący do studentów – Wspaniały też jestem i o! Cudowny! Tak cudowny to jest to słowo, którego używasz...

- Patryk! – pisnęła ponownie. – Zbałamuciłeś mnie, żebym się zgodziła i...

- I dostałem to co chciałem. Przypomnę ci tylko, że to ty zaczęłaś tą zabawę, kiedy... - ściszyłem głos – przykleiłaś piersi i pośladki do kabiny prysznicowej – powiedziałem i włożyłem kolejny kawałek wybornej wołowiny i przeżułem go z satysfakcją.

- Och ty! – podsumowała po czym wstała od stolika.

- Dorotko! – Krzyknąłem za nią. – Nie martw się poczekam tutaj na ciebie mimo wszystko, nie chowam urazy i jak będziesz grzeczna to... - nie dokończyłem, gdyż Dorota wróciła się do mnie.

- Tak chcesz się bawić? Dobrze. – fuknęła zabawnie.

Widziałem, że jej była lekko zdenerwowana, a jej policzki napełniły się powietrzem jak u naburmuszonej nastolatki.

- Przypominam ci, że to ty chciałaś zwolnić i lepiej się poznać. Ja właśnie lepiej poznałem ciebie i wiem, że kiedy jesteś podniecona i nie dostaniesz tego co chcesz to wyglądasz nad wyraz uroczo. – powiedziałem, ale ostatnie słowa wypowiedziałem śmiejąc się, ponieważ nie mogłem się powstrzymać. – I przyznam, że podobasz mi się jeszcze bardziej niż wcześniej.


Dorota

Nie mogłam patrzeć na Patryka jak się śmieje. Wstałam i wyszłam na zaplecze restauracji, czyli do kuchni. Trafiłam tam prosto na Ediego, który dosłownie rżał ze śmiechu.

- Ależ ten twój facet jest...

- Zamknij się Edi i bierz się do roboty! – wrzasnęłam na niego wściekle.

Weszłam do swojego biura. Zabrałam swoje rzeczy i w drodze do wyjścia zarzuciłam na siebie płaszcz. Podeszłam do kwiatka i złapałam za doniczkę.

- Widzę, że masz jeszcze sporo do zjedzenia, ale nie spiesz się naprawdę. – rzuciłam w stronę Partyka i skierowałam się do wyjścia. Roślina była w cholerę ciężka, ale nie zamierzałam się poddawać. Nie zdążyłam wyjść, bo Patryk mnie dogonił i przejął ode mnie kwiatka.

- Pomogę ci. – powiedział.

- Nie trzeba, poradzę sobie.

- Daj mi to. – powtórzył stanowczo i wyrwał mi doniczkę z rąk.

W końcu oddałam mu ciężar z ulgą.

- Wiedziałem, że będą z tobą problemy – roześmiał się Patryk. – Ale chciałbym mieć tylko takie problemy. – dodał i roześmiał się w głos. Jego szczera radość była zaraźliwa, dlatego roześmiałam się razem z nim.


Patryk

Weszliśmy do mieszkania mojej pięknej kobiety jak już wiele razy wcześniej. Postawiłem kwiatka na stole w kuchni, a potem wziąłem płaszcz od Doroty i powiesiłem razem z moja marynarką na wieszaku.

Mieszkanie Doroty nie było duże, ale w przeciwieństwie do mojego posiadało osobną sypialnię. Tylko w niej nie było kwiatków, reszta pomieszczeń była niczym dżungla, ale to czyniło je bardzo w stylu Doroty. Wszystkie ściany w mieszkaniu były pomalowane na biało, rzez co wspaniale kontrastowały z naturalną zielenią. Duży salon tworzył jedno pomieszczenie z aneksem kuchennym, a Meble w kuchni Doroty były w jej ulubionym kolorze, czyli zielonym. Mimo, że mieszkanie było urządzone głownie w dwóch kolorach – białym i zielonym to jednak było przytulne, a miękka, szara kanapa była moim ulubionym miejscem do picia kawy. Kuchnie i salon oddzielał sporej wielkości szklany stół z czterema krzesłami. Służył Dorocie także jako biurko i sporo przy nim pracowała. Kiedy zobaczyłem, jak wyciąga z torebki laptop i ustawia go na blacie podszedłem do niej szybko.

- O nie, nie ma pracy. Napijemy się kawy i ustalimy jak zaplanujemy niedziele.

- Jak to jak? Przecież jedziemy na obiad do twoich rodziców, zgodziłam się przecież, a teraz musze popracować.

- No tak, ale chciałbym ci wyjaśnić mniej więcej jak to u mnie w domu wygląda.

- Patryku niw wychwalam się z wilkami w norze wiem, jak wglądają proszone obiady.

- No wiem, ale nie byłaś na obiedzie u mnie w domu, a to jak mawia nawet Jeremiasz to wyższa szkoła jazdy – puściłem jej oko.

Dorota przyglądała mi się przez kilka sekund i skapitulowała.

- No dobrze, napijmy się czegoś ciepłego, a potem porozmawiamy, ale w takim razie najpierw kąpiel, jestem wykończona tak szczerze mówiąc. – jęknęła.

- No a chciałaś pracować, ech kobieto. W takim razie idź się wykąpać, a ja zrobię nam rozgrzewającej herbaty.

Obróciłem ja jakby była lalką i pchnąłem lekko w stronę łazienki. Na szczęście mnie posłuchała i po chwili zniknęła za drzwiami łazienki, a ja wziąłem się za szykowanie herbaty. 


Dorota

Biorąc prysznic rozmyślałam o całym tym dziwnym dniu. Szczególnie o obiedzie u Wojtaszków. Naprawdę obawiałam się tego, jak on będzie wyglądał i czy Stanisław naprawdę jest tak blisko z Patrykiem jak mówił. Z resztą Patryk też bardzo dobrze wyrażał się o swoim ojcu. Jak sam wspomniał, ojciec był dla niego ważny i ufał mu. Zawiódł go tylko raz w życiu. Czy to był ten raz, kiedy Patryk dowiedział się co się stało między mną a jego ojcem? Nurtowało mnie to bardzo, ale nie miałam go jak o to zapytać. Myślałam też o tym co powiedział Stanisław, że Patryk przerwał studia i zaczął kolejny kierunek, a potem studiował oba. Co takiego stało, że Patryk musiał wziąć dziekankę. Naprawdę zaczęłam żałować, że przerywałam profesorowi jego wypowiedzi swoim głupim wyrazem twarzy. To przez niego Stanisław nie dokończył wypowiedzi, a ja nadal pozostawałam w niewiedzy.

Stanęłam przed lustrem i związałam mokre włosy w koka na czubku głowy. Patrzyłam na swoje odbicie i zastanawiałam się czy powinnam go o to zapytać. Czy odpowie mi na to dość osobiste pytanie? A może będzie zły, że jego ojciec mi powiedział o jego przeszłości? Tak bardzo chciałam go poznać lepiej, ale wiązało się to także z tym, że i ja z czasem będę musiała mu wyznać swoje tajemnice. Posmarowałam twarz kremem rozświetlającym, a rzęsy pociągnęłam lekko tuszem. Wyglądałam świeżo, ale miałam na twarzy makijażowe minimum, bez którego nie pokazywałam się Patrykowi. Założyłam zielony, frotowy szlafrok i weszłam na salonu. Patryk siedział na kanapie z kubkiem parującej herbaty w dłoni i patrzył w moją stronę.

- Chciałbym ci zadać pytanie – wystrzeliłam od razu.

Patryk popatrzył na mnie ufnie i uśmiechnął się serdecznie.

- To zadawaj, w końcu mamy się lepiej poznać.

- Dlaczego wziąłeś urlop dziekański na uniwersytecie?

Mina Partyka zmieniła się w sekundę na poważną, a błysk z jego oczu zniknął. W mig zrozumiałam, że mogłam sobie darować to pytanie, ale ono już padło. Zrobiłam kilka kroków w kierunku kanapy. Milczenie Patryka przedłużało się, aż w końcu się odezwał.

- Ojciec ci nie powiedział? Aż dziwne, jeśli już o tym mówi, to raczej nic nie zatrzymuje dla siebie.

- Nie, nie mówił – odparłam i usiadłam na kanapie tak, aby siedzieć przodem do niego. Usiadłam po turecku, wzięłam kubek z herbatą w dłoń i wyczekiwałam na odpowiedź, ale ta nie nadchodziła. Za to mina Patryka robiła się coraz bardziej nieodgadniona. 

Sztuka RomansuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz