Patryk
Alarm budzika był jak uderzenie dzwonek wprost w moją głowę. Wstałem z łóżka i spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze czas, żeby napić się kawy, ale nie zamierzałem pic w domu. Ubrałem się i zszedłem na dół do kawiarni tuż koło mojego mieszkania. Zamówiłem kawę i usiadłem na zewnątrz. Mimo październikowego chłodu wolałem usiąść z papierosem i kawą przed kawiarnia, aby rozkoszować się porannymi promieniami jesiennego słońca.
Rozkoszowałem się budzącą się z nocnego snu Warszawą. Chmielna to była specyficzna ulica, gdzie ostatnie sto lat sprawiło i zamieniła się ona nie do poznania. Kiedy miałem osiem lat często spędzałem tutaj czas z babcia. To ona opowiadała mi, jak w starej części chmielnej znajdowały się warsztaty rzemieślnicze produkujące obuwie i konfekcje oraz restauracje i kawiarnie. Dzisiaj patrząc na tą ulice mogłem sobie tylko wyobrazić jak tu musiało być.
Niestety stare zdjęcia zachowane z czasów Warszawy przed wojną oddają tylko obrazy, ale nie klimat tego miejsca. Najbardziej drażniły mnie nowe plany co do zabudowy tej ulicy i wszelki nowe, oszklone budynki, które według mnie gryzły się z resztą architektury. Przekonywanie mnie przez mojego ojca, że Warszawa musi iść z duchem czasu nie docierały do mnie w żadne sposób i to było częstym przedmiotem naszych kłótni.
Odpaliłem kolejnego papierosowa. Patrzyłem jak lekki dym unosi się do góry. Skupiony na tej czynności rozmyślałem o Dorocie. Lubiłem z nią palic po seksie wspólnie jednego papierosa Było w tym dla mnie coś intymnego i nie potrafiłem powiedzieć co dokładnie. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem czułą, ale przekorną wiadomość. Było jeszcze wcześnie i nie sądziłem, że Dorota odpisze. Dokończyłem kawę i wróciłem do mieszkania.
Wpadłem na pomysł, że zajrzę do Doroty do restauracji w drodze na uczelnię, ale najpierw musiałem zjeść śniadanie, potem przygotować materiały na zajęcia dodatkowe, które prowadziłem za Jeremiasza. W końcu specjalnie dla mnie zmienił dzień tygodnia, w którym miały się odbywać. W zeszłym roku akademickim prowadził je w poniedziałek, ja mogłem zająć się nimi w środy.
Szykując się do wyjścia zastanawiałem się czy Dorota zgodzi się na udział w moim projekcie. Było pewne, że będę chciał ja do tego namówić, ale póki co liczył się egzamin i ocena śródokresowa. Nie była ona ważna dla mnie, a dla ojca, gdyż tylko dzięki temu zaliczeniu ojciec odczepi się ode mnie na następne dwa lata.
Dorota
Patryk: Dzień dobry Dorotko, życzę Ci pięknego dnia. Ps. Brakowało mi Twojego ciepła w nocy :)
- No ja myślę - powiedziałam do siebie na głos.
Przez te słowa wiedziałam, że jestem na niego zła jak osa, ale kiedy jechałam to pracy powoli zaczynałam rozumieć, dlaczego Patryk tak się zachował. Zrozumiałam też, że nie jestem zła a zestresowana, bo czekało mnie spotkanie z osobą, którą nie koniecznie chciałam widzieć. Dopiero w autobusie odpisałam Patrykowi na jego wiadomość.
Ja: Ja też ci życzę dobrego dnia i... Może wpadniesz na obiad do Artystycznej?
Po chwili otrzymałam wiadomość potwierdzającą, że Patryk zajrzy do mnie w przerwie obiadowej.
Weszłam do Artystycznej z bojowym nastawieniem. Byłam jak zawsze wcześniej, aby przygotować się do pracy. Przypomniałam sobie, że powinnam być na urlopie. Mój ojciec nie mylił się wcale nazywając mnie pracoholiczką. Kiedy zobaczyłam kto siedzi przy jednym ze stolików spojrzałam na zegarek. Był kwadrans do dwunastej. Od razu do niego podeszłam. Prawie w ogóle się nie zmienił od ostatniego razu, kiedy się widzieliśmy. Nadal wysoki, nadal przystojny i nadal smutny. To na tą smutna i zamyśloną twarz leciały wszystkie moje koleżanki w szkole średniej i na polibudzie.
CZYTASZ
Sztuka Romansu
ChickLitNieoceniony przyjaciel, pan magister w trakcie pisania pracy doktorskiej, syn znanego architekta i profesora, a także artysta w każdym calu - Patryk. To ona stał się "cichą eminencją" i głosem rozsądku Jeremiasza w "Sztuce zmysłów". Teraz dostanie s...